Niespodziewany powrót lata dobrze byłoby uczcić tak jak należy – „łomżingiem” co najmniej, a nie kolejnym słabym meczem rodzimej ligi… Tak również pomyśleli kibice „Dumy Północy” i tłumami na Stadion Energa Gdańsk nie przybyli. Mieli zresztą rację, bowiem przedmeczowe przewidywania się sprawdziły. Na murawie – zamiast piłkarzy – najbardziej błyszczał poniższy insekt.
Uwielbiam takie ujecia. #LGDZAG Mrowka skradnie widowisko? pic.twitter.com/xcfgFZACu0
— Marcin Malawko (@MarcinMalawko) September 30, 2017
Debiut Owena
Na ławce gospodarzy debiutował w nowej roli Adam Owen. Jednak Lechia – tak jak Zagłębie – do przerwy grała kompletnie bez pomysłu. Oba zespoły nastawione były defensywnie, co w pierwszej połowie ciśnienia nie podniosło chyba nikomu.
Wejście smoka o imieniu Flavio
Obraz meczu zasadniczo uległ zmianie tuż po wejściu Flavio Paixao. Brat najlepszego strzelca Lechii pojawił się na boisku w 60. minucie i po asyście Marco, wreszcie trafił do siatki. Bramka, która dała 4. drużynie ubiegłego sezonu zwycięstwo, jest jego pierwszym trafieniem w tym sezonie.
Potem bliżej zdobycia bramki był zespół z Pomorza. Zagłębie dopiero w końcówce pokazało, że ich stać na postraszenie bramkarza rywali. Kilka razy uderzyli na bramkę, ale obudzili się za późno. Lechia zwyciężyła więc po raz pierwszy u siebie, a trener Adam Owen „wygrał” przyjemną atmosferę przed przerwą reprezentacyjną, podczas której w Gdańsku zabraknie jednak powołanego do kadry, Rafała Wolskiego.
Tabela Lotto Ekstraklasy po meczu #LGDZAG: