Obserwuj nas

Cracovia

Alpinista Probierz i magiczna fasola. Cracovia puka do grupy mistrzowskiej

Pasy pokonały u siebie Sandecję Nowy Sącz 2:1 i są bardzo blisko wielkiej niespodzianki, jaką niewątpliwie byłby awans do grupy mistrzowskiej. Michał Probierz, czy jako alpinista zmierzający na szczyt, czy jako sumienny ogrodnik niech robi to, co robi, bo jego praca w końcu zaczyna przynosić efekty.

W niedzielne popołudnie nic nie zapowiadało raczej jakichś niezapomnianych przeżyć przy ulicy Kałuży. Ja to generalnie jednym okiem lukałem na skoki (BRAWO KAMIL!!!). Ale wróćmy do meczu. O skokach to wam mogę opowiedzieć, jak otworzymy Watch-Skoki.pl 😀

Rozpędzona Cracovia podejmowała na własnym stadionie drużynę Sandecji. Jak na warunki pogodowe murawa była w przyzwoitym stanie (mówię o tym, bo napatrzyłem się już w weekend na takie bagna i klepiska, że głowa mała), a z nieba delikatnie prószył śnieg. Oba zespoły znajdowały się na przeciwległych biegunach. Krakowianie opromienieni serią trzech zwycięstw, goście natomiast od osiemnastu meczów nie mogli zainkasować kompletu punktów.

Kazimierz Moskal ustawił drużynę na wskroś defensywnie, upatrując szans w kontrach. Gospodarze przez dłuższą część pierwszej połowy bili głową w mur. Przebili go dopiero przed przerwą za sprawą świetnego dośrodkowania Siplaka i gola ze „szczupaka” Krzyśka Piątka. Nie była to prosta sytuacja. Napastnik do samego końca walczył o piłkę z obrońcą Sandecji, jednak z tego starcia wyszedł zwycięsko.

W drugiej części meczu sądeczanie musieli się otworzyć, ale nie potrafili zagrozić bramce Peskovicia. Dały za to znać o sobie problemy defensywy ze stały fragmentami, co skrzętnie wykorzystała Cracovia. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego fatalnie interweniował Pietrzkiewicz, piłka spadła pod nogi Piątka, który bez namysłu uderzył na pustą bramkę z ostrego kąta. Przed samym przekroczeniem przez futbolówkę linii bramkowej dobił ją jeszcze Dimun. Gospodarze po drugim golu złapali niepotrzebny luz.

A to zemściło się chwilę potem, gdy z kolei dobrym stałym fragmentem błysnęła Sandecja. Po rzucie rożnym z bierności obrońców Pasów skorzystał Piszczek – jak się potem okazało – ustalając wynik spotkania.

I teraz robi się ciekawie…

Czwarta wygrana z rzędu Cracovii wywindowała ją na 9. pozycję w tabeli. Ekipa Probierza traci jedynie jeden punkt do ósmego Zagłębia Lubin i przed sobą ma dwa mecze do końca rundy zasadniczej (patrząc za okno słowo „wiosennej” nie przeszło mi przez gardło) – wyjazd, niedaleki, bo do Niecieczy, który przy formie Słoni zapowiada się na lekki, łatwy i przyjemny oraz bezpośrednie starcie z Miedziowymi na swoim terenie. Ten mecz zapowiada się nie lada emocjonująco i z tego miejsca apeluję do władz klubu, o to by pozwoliła na wejście na trybuny wszystkim kibicom, nie tylko karnetowiczom. Bo jak odnosić sukcesy – to razem, a nie przy pustych krzesełkach.

Bądź jak FILIPIAK

Pierwsza ósemka? Tego parę miesięcy temu nikt się nie spodziewał. Grająca słabo Cracovia, zmożona plagą kontuzji, błąkała się po dnie tabeli, kibice byli wściekli, trener jeszcze bardziej. Jedyną osobą, która starała się robić dobrą minę do złej gry był ekscentryczny właściciel klubu. Kiedy po Wielkich Derbach Krakowa wszyscy pytali nawet nie „czy”, ale „kiedy” Michał Probierz zostanie zwolniony – na scenę wkroczył Janusz Filipiak uzbrojony w nienaturalne wręcz pokłady zaufania dla szkoleniowca.

ZAUFANIE

I chyba słowo „zaufanie” jest kluczem w tej opowieści. Ilu trenerów w tym sezonie dostało od swoich władz szansę na rehabilitację po jednym, dwóch, nie mówiąc o trzech potknięciach? No właśnie! Nawet Piotr Stokowiec, którego posada w Lubinie jawiła się jako bezpieczna – po kilku słabych meczach musiał powiedzieć Adios Muchachos. Zaufanie, jakim obdarzony został Probierz jest ewenementem w skali naszej ligi. I jak czasem można się wk… denerwować poczynaniami Filipiaka, tak dziś wypadałoby powiedzieć: „Panie Janeczku, good job!”. Ale pamiętajmy, że to Ekstraklasa. Tu fabuła zmienia się szybciej niż w Koronie Królów. Tak więc na ten moment chwalimy, chwalimy, chwalimy, ALE będziemy też bacznie obserwować, jak współpraca na linii trener – właściciel będzie kwitła (jak już trzymamy się terminologii ogrodniczej) w najbliższym czasie.

CZAS

Drugim ważnym słowem odnoszącym się do ostatnich wydarzeń jest czas. Za danym zaufaniem idzie czas – na zgrywanie, poprawianie, ulepszanie, dopasowywanie zarówno taktyki do zawodników, jak i zawodników pod konkretną taktykę. To dostał Probierz. Jeszcze w grudniu roślinka w doniczce nie rosła, ale przyszła (terminarzowa) wiosna (powiedziałem :P) i okazało się, że panu Michałowi ktoś sprzedał nie paprotkę, ale magiczną fasolę, która wystrzeliła i pnie się wysoko, aż do strefy tzw. mistrzowskiej. Sam trener w jednym z wywiadów porównał to do „modnej” ostatnio wyprawy na K2. Cracovia wspina się, rozbija obozy przejściowe i wchodzi coraz wyżej i wyżej, żeby – gdy nadarzy się okazja – przystąpić do ataku szczytowego. Oby ta koncepcja zafunkcjonowała w finale rundy zasadniczej.

Student WZiKS UJ | Typer | Ekspert piłkarski | Felietonista | Obserwator życia publicznego | Znawca tureckich seriali | Znany nalewkarz |

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Cracovia