
Co prawda Zagłębie Sosnowiec nadal jest w bardzo trudnej sytuacji, ale sobotni mecz z Koroną może napawać optymizmem. Byłoby perfekcyjnie, gdyby nie rzut karny dla gości. Choć nie jest to też coś, co szczególnie mnie dziwi. W tym sezonie wapno dla drużyny przeciwnej to niemal tradycja, a tym razem obyło sie nawet bez ingerencji systemu VAR. Zawsze to jakaś nowość. My za to mieliśmy nasze międzynarodowe trio, które tym razem nie pozostawiło gościom złudzeń, kto w tym meczu był lepszy.
Uwierzyć w Trio
Trzy punkty cieszą ogromnie, a osiągnięte w dobrym stylu nawet bardziej. Dla mnie osobiście ten mecz miał szczególne znaczenie. Dlaczego? Ano dlatego, że kluczowe role odgrywali w nim zawodnicy, w których mocno wierzę. Chciałoby się dodać „od zawsze”, ale o ile w przypadku Žarko Udovičicia mogłoby to jeszcze pasować, to jeżeli chodzi o Georgiosa Mygasa oraz Olafa Nowaka to „od zawsze” trwałoby tylko trochę nieco ponad miesiąc. Cała trójka strzeliła Koronie po jednej bramce, a Udovičić dołożył do tego dwie asysty. Aż nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje.
W rundzie jesiennej Zagłębie miało przecież ogromne problemy ze zdobywaniem bramek. Ci, którzy przynajmniej w teorii mieli je zdobywać, mówię o środkowych napastnikach, zawodzili. Dość powiedzieć, że z tamtej trójki został już tylko Sanogo i od pierwszej wiosennej kolejki irytował swoją grą. Teraz, niestety albo i „stety”, ma przymusową przerwę, został bowiem zdyskwalifikowany na cztery mecze z powodu niestosownego zachowania. Co prawda nie uważam tego za wielką stratę — wybaczcie — ale trzeba przyznać, że nie jest to komfortowa sytuacja. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Gabedava doznał kontuzji i ostatni raz zagrał w drugiej tegorocznej kolejce.
Posiłki z Lubina
Na szczęście Zagłębie ma jeszcze trzeciego napastnika. Faceta, który w błyskawicznym tempie zerwał metkę z napisem „uzupełnienie składu” przypiętą mu zaraz po ogłoszeniu wypożyczenia. W meczu z Koroną wyszedł w podstawowym składzie i już w 19. minucie spotkania wpisał się na listę strzelców, ubiegając bramkarza gości, który był blisko przejęcia podania Udovičicia.
Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że Olaf Nowak, bo o nim oczywiście jest mowa, zdoła zdobyć bramkę w tej sytuacji. Zresztą, pomijając tego gola, zaprezentował się w tym spotkaniu bardzo dobrze. Był aktywny, mocno walczył o każdą piłkę i przeprowadził kilka dobrych ataków. Nic dziwnego, że po strzeleniu tego gola był uważniej pilnowany przez piłkarzy z Kielc, co kilkukrotnie kończyło się faulem.
Przy jednej z takich akcji mnie — i pewnie innym też — zadrżało serce. Olaf bowiem przez kilka minut nie podnosił się z murawy. Zaczęłam się już nawet zastanawiać, kto mógłby go zastąpić, ale na szczęście skończyło się tylko na strachu i mógł dokończyć mecz. Jeżeli więc Nowak utrzyma a może i poprawi, dyspozycję z tego spotkania, to jestem bardziej niż pewna, że niebawem trener Ivanauskas będzie zaczynał ustawiać skład od niego.
Kto następny?
Nie licząc tej bramki Olafa Nowaka, gole dla Zagłębia w tym roku zdobyli: ofensywny pomocnik (w razie potrzeby skrzydłowy) Szymon Pawłowski, lewy pomocnik, który większość czasu w Zagłębiu spędził na obronie; Žarko Udovičić oraz boczni obrońcy Patrik Mráz i Georgios Mygas. W szczególności trzeba wyróżnić Serba, który w trzech ostatnich meczach zdobył trzy gole i zaliczył tyle samo asyst. Jest to więc jeden z najlepszych jego sezonów w karierze. Nie tylko pod względem statystyk, ale także poziomu gry i zaangażowania.
Jeżeli natomiast chodzi o Mygasa, to muszę przyznać, że na początku zgrupowania w Chorwacji byłam do niego nastawiona nieco sceptycznie. Teraz uważam jednak, że jego słabsza dyspozycja była spowodowana tylko i wyłącznie tym, że przez pięć ostatnich miesięcy, ze względów pozasportowych, po prostu nie grał. Wykluczając oczywiście mecz ze Śląskiem, który był słaby w wykonaniu całego zespołu, Mygas prezentuje się jak do tej pory naprawdę bardzo dobrze. Jest bardzo aktywny w ofensywie, przez co kreuje sytuacje zarówno dla siebie, jak i dla kolegów z drużyny.
Grek obecnie zastępuje Heinlotha, który kilka dni przed wyjazdem na obóz do Chorwacji doznał kontuzji. Niemiec wrócił już jednak i w ostatnim meczu znalazł się na ławce rezerwowych. Sztab szkoleniowy będzie musiał więc poszukać rozwiązania tej sytuacji. Moim zdaniem ustawienie z Heinlothem na prawej obronie i Mygasem grającym przed nim ma sens. Taki eksperyment sprawdził się na lewej stronie, gdzie Mráz asekuruje lubiącego kreować akcje Zagłębia Udovičicia. Dlaczego więc nie miałoby udać się i tym w przypadku?
Plan, który może wypalić
Udovičić na lewym skrzydle, Mygas na prawym, a na szpicy Olaf Nowak. Gdzieś za nim wspomagający Gabedava albo Ivanishvili… To mogłoby wypalić.
Walka o utrzymanie nabiera tempa i żeby ten cel stał się jak najbardziej realny, trzeba zacząć wygrywać na wyjeździe. Nasz wysłużony Stadion Ludowy choć magiczny, nie zapewni nam miejsca w Ekstraklasie. Na szczęście mecz z Koroną pokazał, że Zagłębie grające ofensywnie z odpowiednim poziomem agresji i szczyptą boiskowego szczęścia ma prawo jeszcze wierzyć. Piłkarze jak Nowak czy Mygas mają przecież sporo do udowodnienia. A gdy złapie z nimi wspólny język Žarko, nasze międzynarodowe trio będzie postrachem dla jeszcze nie jednego zespołu.
Próbą ognia będzie dla nas więc spotkanie 25. kolejki z Cracovią. Ekipa Michała Probierza jeszcze przed chwilą miała na koncie 7 kolejnych wygranych z rzędu, a przebieg meczu w Płocku i jego wynik trzeba traktować bardziej jako wypadek przy pracy. Trener drużyny z Kałuży zwraca wielką uwagę do gry defensywnej swojego zespołu, więc jeśli uda się nam złamać zasieki obronne Pasów, dlaczego nie miałoby się powieść też później z Lechią, Miedzią, Wisłą Kraków, Jagiellonią czy Nafciarzami?

Musisz zobaczyć