Obserwuj nas

Rozgrywki

Puchar Polski? A komu to potrzebne, a na co? – głos Wiślaka

Kiedy rozlosowano pary pierwszej rundy Pucharu Polski okazało się, że Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe z KSZO Ostrowiec. Zażartowałem wtedy na Twitterze, że tam jeszcze nie przegraliśmy. Jednak w najczarniejszych snach nie wyśniłbym, że piłkarze „Białej Gwiazdy” faktycznie odpieprzą taką fuszerkę.

W końcu Wisła wygląda na profesjonalnie zarządzany klub. Jest komunikacja z kibicami, pojawiają się nowi sponsorzy. Do tego klubem rządzą poważni ludzie znający się na biznesie. Współwłaścicielem jest Kuba Błaszczykowski, a do zespołu trafiają zawodnicy, którzy wyglądają – przynajmniej na papierze – na solidne wzmocnienia. I wszystko wygląda fajnie do momentu, aż piłkarze wychodzą na murawę. Tak było wczoraj. Widziałem mnóstwo komentarzy, których autorzy nie zastanawiali się czy, tylko iloma bramkami Wisła pokona 3-ligowca. TAK K**** 3-ligowca. A ja niestety, jak to mam w zwyczaju byłem pesymistą. Obawiałem się tego, że drużyna z czwartego poziomu rozgrywek narobi nam problemów i tak się stało. Ale nie ma co tu analizować spotkania pod kątem taktyki czy zgrania zespołu.

Olewanie dało przegraną

Zacznijmy od czegoś innego. Piłkarze Wisły któryś rok z rzędu lekceważą rywala grającego niżej. I prawie za każdym razem kończy się to tak samo – porażką drużyny z Krakowa. Nie trzeba być ekspertem, nie trzeba jakoś mocno znać się na piłce, żeby zrozumieć, że jak się nie ma umiejętności, to nadrabia się to ambicją. I tak robi każdy zespół, który gra z mocniejszym rywalem. Tak właśnie zrobili wczoraj gospodarze. Przegrywali, ale wierzyli, że tak słabą i tak mocno olewającą ten mecz Wisłę można pokonać. I sprawili niespodziankę, bo ukarali podopiecznych Skowronka dwoma zwycięskimi golami.

Wstyd, upokorzenie…

Tyle o samym spotkaniu, a teraz kilka odczuć zwykłego kibica Wisły po tym starciu. Gdy w październiku drużyna prowadzona jeszcze przez Macieja Stolarczyka została zmiażdżona w Warszawie przez Legię, poczułem się, jakby, ktoś napluł mi w twarz. Wczoraj nie poczułem się opluty. W sobotni wieczór poczułem się upokorzony i to nie przez przeciwnika, tylko przez piłkarzy. Piłkarzy, którzy w większym bądź mniejszym stopniu również dzięki mnie mają na życie. I tu nie chodzi o to, kto jakimi kwotami wspiera klub. Tu chodzi o zasadę. Kolejna bariera frajerstwa została przekroczona i to przez tych samych graczy. Oni na wiosnę potrafili grać fajny futbol przynajmniej momentami.

Znacie mnie. Jestem ostatni do wczesnego zwalniania trenerów, do wyśmiewania się z piłkarzy i całej drużyny. Jednak mam wrażenie, że większą ambicję wczoraj pokazaliby Jarosław Krzoska i senior Kazimierz Kmiecik. Po kolejnych bezpłciowych spotkaniach w wykonaniu naszych „asów” zastanawiam się: czy oni jeszcze traktują ten sport poważnie, czy jednak bardziej jest to dla nich po prostu zwykła praca, która i tak jest zbyt wysoko opłacana, skoro 3-ligowiec pokonuje ich, a właściwie upokarza.

Słowo do piłkarzy

Panowie piłkarze. To apel do was. Wykonujecie zawód, o którym za gówniarza marzy pewnie ponad połowa chłopców w Polsce. Bierzecie za granie kaszany poważne pieniądze, o których zwykły obywatel raczej może pomarzyć, a który i tak wspiera was swoimi pieniędzmi.  Przypominam wam, że to my kupujemy karnety, kupujemy koszulki z waszymi nazwiskami, a także to my wspieramy was przez 90 minut w każdym meczu. I ciężko nie być tutaj wku****** skoro kolejny raz olewacie najkrótszą drogę do pucharów, co wiąże się z większą kasą, szybszym wyjściem z długów i sporą premią dla was samych. Może warto w końcu pokazać jaja na boisku i zacząć grać na miarę oczekiwań kibiców, którzy są głodni sukcesu, a żadnego od wielu lat nie dostali. Może warto w końcu pokazać maksimum zaangażowania i ambicji. Może warto? Odpowiedzcie sobie sami, co ostatnio nam pokazujecie. Charakter? Czy jednak dupę.


Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki