Niedługo zaczną się niezbyt lubiane przez polskie ekipy rozgrywki. Gdy jeszcze trwała liga, zespoły chciały wywalczyć sobie prawo gry w eliminacjach do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Parę tygodni po zakończeniu sezonu w Ekstraklasie czeka ich bój o Europę. Nasi reprezentanci zaczynają te zmagania od pierwszych rund i po drugiej czy trzeciej przeszkodzie odpadają. Prawdopodobnie trener Probierz mówiąc o pocałunku śmierci miał na myśli, że nasze drużyny nie mają na tyle doświadczenia i szerokiej kadry, żeby rywalizować w tym samym momencie na dwóch frontach.
Wszyscy zaczną rywalizację od 1 rundy
Legia Warszawa będzie reprezentować nasz kraj w eliminacjach do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W zeszłym sezonie mieliśmy odejście od tej reguły, bo w tych kwalifikacjach brał udział Piast Gliwice. Obecnie zespół z Gliwic zagra w eliminacjach do Ligi Europy wraz z Lechem Poznań i Cracovią.
Legia ma najlepszy współczynnik UEFA spośród polskich klubów – 17,000. W I i II rundzie el. LM będzie rozstawiona. W kolejnej rundzie też może być, ale żeby tak było, musiałyby odpaść cztery zespoły z wyższym współczynnikiem – Slavia Praga, FK Astana, Łudogorec Razgrad i FK Crvena Zvezda Belgrad.
Pierwszym przeciwnikiem mistrzów Polski będzie FC Linfield z Irlandii Północnej. Losowanie wypadło dla Legionistów bardzo korzystnie, bo zagrają na własnym stadionie 18.08.2020 r. we wtorek, o godzinie 19:00. W drugiej rundzie zbyt trudno również nie będzie, bo „Wojskowi” mogą się zmierzyć z zespołem z Armenii lub Cypru.
Jeśli chodzi o Ligę Europy, tu z polskich drużyn został rozstawiony tylko Lech poznań. Wszystkie trzy nasze zespoły będą rozgrywać swoje mecze 27.08.2020 r. w czwartek. „Kolejorz” zmierzy się z FC Valmiera na swoim boisku. Za to bardzo trudne zadanie czeka Cracovię, która wylosowała najgorzej jak tylko mogła – Malmo FC. Natomiast Piast Gliwice będzie rywalizować z Dinamem Mińsk. Piast i Cracovia rozegrają swoje mecze na wyjeździe.
Ciężka przeprawa Cracovii
Malmo to bardzo utytułowany klub, jeśli chodzi o rywalizację krajową. Jest 20-krotnym mistrzem Szwecji, 14 – krotnym zdobywcą Pucharu Szwecji i finalistą Pucharu Europy Mistrzów Krajowych z 1979 roku. W rozgrywkach ligowych rywalami tej drużyny są: IFK Goteborg i AIK Football. Malmo, IFK i AIK są nazywane wielką trójcą.
W ostatnich latach Malmo regularnie występuje w europejskich pucharach. Pięć razy dotarli do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Od sezonu 2011/2012 niemal co sezon byli w europejskich pucharach z jedną przerwą w 2017/2018, kiedy nie udało się zakwalifikować do Ligi Mistrzów. Trzy razy zajmowali ostatnie miejsce w grupie w 2011/2012 (w lidze Europy) i w sezonach 2014/2015 oraz 2015/2016 (wtedy grali w Lidze Mistrzów). Dwa razy w Lidze Europy udało im się wyjść z grupy z drugiego i pierwszego miejsca. Było to w sezonach 2018/2019 i 2019/2020. Niestety w 1/16 odpadali. Jak widać, jest to znana europejska marka. Szkoda, że Cracovia już na samym początku dostaje takiego wymagającego rywala. Wydaje mi się, że nie będzie miała nic do powiedzenia w tych meczach.
Cieszmy się, gdy ktoś przejdzie dalej
W latach już bardzo odległych mieliśmy takie drużyny, którymi mogliśmy postraszyć w Europie i dzięki temu sprawić niespodziankę. Były czasy, kiedy polskie kluby potrafiły regularnie występować w europejskich pucharach. Nie mogę zrozumieć, że musieliśmy aż 20 lat czekać na to, aby nasz zespół zagrał w najpiękniejszych rozgrywkach na kontynencie i mógł cieszyć cały naród. Co sezon drużyny chciały zapomnieć o jakiś niepowodzeniach z poprzednich lat i w końcu awansować. Pamiętam jak po każdej porażce pojawiały się memy w internecie jak teraz słaba jest polska piłka. Niestety, ale ostatnimi czasy piłkarze nas nie rozpieszczali swoją grą na boisku. Mimo że byli faworytem, to i tak nie udawało się przejść dalej.
Najbardziej nie rozumiem tego, że polski klub ostatni raz występował w europejskim pucharze 4 lata temu. Można zrozumieć czy próbować zrozumieć wiele: np. że przeciwnik był po prostu lepszy; nasz zespół ma słabych zawodników – i to też z trudem można przełknąć. Jednak gdy dowiadujesz się, że jakiś dłuższy czas nie było największego polskiego klubu w fazie grupowej europejskich pucharów, można się najbardziej zdenerwować. Teraz będziemy się cieszyć jak ktokolwiek awansuje. Nie ma znaczenia czy jest to zespół, który co roku marzy o tym, aby w końcu dostać się do elitarnego grona czy drużyna, która już dawno w tych turniejach nie grała.
Gdy cztery lata temu Besnik Hasi wprowadził Legię do Ligi Mistrzów żyliśmy w euforii. Do tego już w fazie grupowej piłkarze wstydu nie przynieśli, bo zajęli trzecie miejsce wygrywając ze Sportingiem i remisując z wielkim Realem. Byli to tacy stołeczni, których zawsze chcieliśmy oglądać. W tamtym czasie zawodnicy z naszej ligi byli zdecydowanie słabsi od rywali, których mieli w grupie. Byli naładowani pozytywnie w starciach z każdym przeciwnikiem, mimo że na początku trochę nie wychodziło, ale walczyli do końca. Wydaje mi się, że czasami naszym zespołom brakuje właśnie cech wolicjonalnych, jakieś agresji.