Wrzesień już za nami, więc przyszedł czas na kolejne wyróżnienie dla najlepszego trenera. Ponownie statuetka trafi do Zabrza. Nagrodzonym został Marcin Brosz. Prowadzony przez niego Górnik zajmuje drugie miejsce w tabeli, choć na koniec września była liderem.
Górnik Zabrze ponownie w czołówce
Na ten moment sezonu Marcin Brosz nie daje szans na zgarnięcie tytułu na najlepszego trenera miesiąca innym szkoleniowcom. Do swojej kolekcji, w której ma statuetkę za sierpień, dokłada także tę za wrzesień. W głosowaniu brali udział szkoleniowcy wszystkich klubów Ekstraklasy. Trener Brosz zebrał 7 głosów. Za jego plecami znalazł się Marek Papszun (Raków Częstochowa) z 5 głosami oraz Dariusz Żuraw (Lech Poznań) z 4 głosami.
Początek sezonu w wykonaniu Górnika jest piorunująco dobry. Piłkarze prowadzeni przez Brosza zachwycali grą, ale przede wszystkim skutecznością. Patrząc na osiągnięte wyniki do końca września, ukazuje się nam świetny bilans spotkań: 4 zwycięstwa (w tym m.in. pewna wygrana z Legią przy Łazienkowskiej) i 1 remis, co przekłada się na 13 punktów i pozycję lidera. Dlatego uznanie za najlepszego trenera za sierpień i wrzesień Marcina Brosza nikogo nie może dziwić. Tak było na koniec września. Teraz jest nieco inaczej. Wszystko za sprawą październikowej kolejki rozegranej przed przerwą reprezentacyjną. Zwycięstwo Rakowa, a pierwsza przegrana w sezonie Górnika sprawiła zmianę na pozycji lidera. Po raz pierwszy piastuje to zaszczytne miejsce drużyna spod Jasnej Góry. Nie zmienia to faktu, że zwycięstwo Brosza było zasłużone.
Cierpliwość popłaca
Często właścicielom klubów brakuje cierpliwości do podejmowanych przez siebie decyzji. Efekty mają być przede wszystkim „teraz, zaraz”. Niewielu ma odwagę patrzeć długofalowo i wierzyć, że obrana przez nich strategia zaprocentuje w przyszłości. Przykład trenera Brosza pokazuje, że cierpliwość popłaca.
Pracę rozpoczął w czerwcu 2016 roku, kiedy to Górnik spadł do pierwszej ligi. W trakcie tego sezonu Górnik był faworytem do awansu, choć wyniki dokładnie tego nie odzwierciedlały. Zespół balansował w okolicach 6-8 miejsca, ale świetna passa zaliczona wiosną pozwoliła na powrót do Ekstraklasy po rocznej nieobecności. Marcin Brosz budował drużynę na Polakach, często z regionu. To podobało się kibicom, czego dowodem jest duża frekwencja na stadionie im. Ernesta Pohla.
Szturmem weszli do Ekstraklasy, zajmując 4 miejsce. Dało to prawo startu w eliminacjach do europejskich pucharów. Dwa lata pracy w Zabrzu w wykonaniu Brosza były bardzo zadowalające. Natomiast trudny okres dopiero nadchodził. Brosz musiał potwierdzić swój warsztat trenerski w kolejnych dwóch sezonach, kiedy musiał układać skład na nowo. Odejścia m.in. Szymona Żurkowskiego czy Rafała Kurzawy musiały odbić się na wynikach. Siłą napędową drużyny stali się głównie zagraniczni gracze. W tym momencie cierpliwość poskutkowała. Zespół przez znaczną część sezonu plasował się w grupie spadkowej. Natomiast nikt nie zamierzał zwalniać trenera Brosza, co bardzo chwalę.
Sezon przejściowy – czas eksperymentów
Ze względu na powiększenie Ekstraklasy do 18. klubów od przyszłego sezonu, w tym spada tylko jeden zespół. To pozwala szkoleniowcom na pewne eksperymenty w swoich drużynach. Marcin Brosz postawił na nowe ustawienie z trójką obrońców i dwójką wahadłowych. Zwiększa to zarówno siłę ofensywną podczas ataku, jak i liczbę defensorów, kiedy trzeba bronić własnej bramki. Za taką decyzję należy go pochwalić. Nie jest to częste stosowane ustawienie na polskich boiskach. Natomiast, jak widać, przynosi zamierzone efekty. Dodatkowo Marcin Brosz musiał poradzić sobie ze stratą obrońcy – Pawła Bochniewicza.
O odwagę należy prosić wszystkich trenerów pracujących w Ekstraklasie. Bronienie własnej bramki i liczenie na kontry do niczego dobrego nie prowadzi. Taki sposób gry nie zapewni polskim zespołom dobrych wyników w Europie. A na to wszyscy liczą. Pokazuje to m.in. ten sezon i gra Lecha Poznań. Preferują atrakcyjny i skuteczny styl, który cieszy kibiców oraz przynosi efekty. Awans do fazy grupowej Ligi Europy nie jest przypadkiem. Dlatego cieszy mnie odwaga niektórych trenerów, w tym Marcina Brosza. Mam nadzieję, że miejsce na koniec sezonu Górnika Zabrze pokaże, że warto czasem zaryzykować.