Obserwuj nas

Rozgrywki

Legioniści liderami #MinąłWeekend – 9./10. kolejka cz. 2

Legioniści wskoczyli na fotel lidera, świetny mecz w Poznaniu, Leszek Ojrzyński wrócił na ławkę trenerską i hat – trick Puljicia – to wszystko wydarzyło się w 9/10. kolejce Ekstraklasy.

Mecz kolejki

Roller Coaster w Poznaniu

Lech Poznań 3:3 Raków Częstochowa (10. kolejka)

Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie. Był to prawdziwy hit. W końcu do Poznania przyjechał lider Ekstraklasy. Właśnie ówczesny lider czyli Raków przez pierwsze pół godziny kompletnie zdominował Lecha. Przyjezdni przez 30 minut zdobyli dwie bramki. najpierw po ładnej akcji trafił Ivi Lopez, następnie piłkę do pustej bramki wbił Oskar Zawada. W 33. minucie Lech zdobył bramkę kontaktową. Michał Skóraś dośrodkował z prawej strony, a Mikael Ishak uderzył z pierwszej piłki i umieścił piłkę w bramce.

Na drugą połowę Lech bardzo pozytywnie nastawiony. Chwilę po gwizdku rozpoczynającym drugą część gry Maciej Wilusz zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, a sędzia Paweł Gil wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Jakub Moder i skutecznie wykonał rzut karny. Choć Jakub Szumski był bliski skutecznej interwencji. W 52. minucie Lech już prowadził. Dani Ramirez dobiegł do piłki zagranej przez Alana Czerwińskiego, Hiszpan przyjął piłkę, minął dwóch zawodników i pięknie przymierzył z 16 metrów. Strata dwubramkowego prowadzenia bardzo zdenerwowało zawodników Rakowa. Przyjezdni atakowali, ale gola wyrównującego strzelili dopiero w doliczonym czasie gry. Daniel Szelągowski otrzymał piłkę na własnej połowie i niespodziewanie pomknął w stronę bramki rywali. Młodzieżowiec wrzucił piąty bieg, minął kilku zawodników rywali i zdobył swoją pierwszą bramkę w obecnych rozgrywkach.

Lech choć był bardzo blisko zwycięstwa ostatecznie zremisował. Władze Lecha postanowiły jednak przedłużyć kontrakt z Dariuszem Żurawiem. Zdania na temat tej decyzji są podzielone. Część kibiców jest zadowolona, inni mają pretensje do klub, że nie ma w nim jakiegoś wyznaczonego celu, a też wyniki Lecha w lidze nie zadowalają. w końcu Lech ostatni raz zwyciężył w lidze na początku października. Trzeba też jednak pamiętać, że Lech gra o wyjście z grupy w Lidze Europy, a zmiana trenera w takim momencie raczej nie wpłynęłaby korzystnie na zespół.

Powrót Leszka Ojrzyńskiego

Zagłębie Lubin 2:2 Stal Mielec (10. kolejka)

Wrócił po półtora roku przerwy. Tym razem w roli trenera/strażaka Leszek Ojrzyński zawitał do Stali Mielec. Jak sam mówił w wywiadach, pracy w Ekstraklasie mu brakowało. Nam kibicom też brakowało trenera Ojrzyńskiego. Człowiek sympatyczny, a kluby przez niego prowadzone zawsze grają do końca. Przykład takiej postawy mieliśmy w sobotę w Lubinie.

Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze. W 17. minucie dobrym podaniem za linię obrony Stali odnalazł Kacpra Chodynę, który strzałem z ostrego konta otworzył wynik spotkania. Chwilę potem Rafała Strączka mógł zaskoczyć… jego kolega z drużyny Mateusz Matras, jednak bramkarz Stali instynktownie wybił piłkę na rzut rożny. Dziesięć minut przed przerwą Miedziowi mieli już dwubramkową przewagę dzięki akcji dwóch stoperów. Lubomir Guldan dośrodkował, a piłkę do bramki wpakował Szasza Balić. O dziwo nie podłamało to Stali. Przyjezdni szybko zdobyli bramkę kontaktową. pięknie z pierwszej piłki uderzył Maciej Domański.

Po przerwie Stal miała chrapkę na wyrównanie. Udało im się to dość szybko, bo już w 50. minucie. Mielczanie mieli rzut wolny z dobrej odległości do oddania strzału. Dobrej odległości dla Petteriego Forsella. Fin uderzył fenomenalnie i zaliczył kolejną w swojej karierze przepiękną bramkę z rzutu wolnego. W dalszej części spotkania obie ekipy miały sytuacje, ale żadna z drużyn nei przechyliła szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Stal choć nie wygrała kolejnego spotkania, to pokazała, że pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego nigdy nie złoży broni. W Lubinie za to mogą czuć niedosyt, w końcu prowadzili 2:0 z beniaminkiem i stracili to prowadzenie więc musieli się zadowolić tylko jednym punktem.

Postawa Warta braw

Warta Poznań 2:1 Wisła Kraków (10. kolejka)

Ekstraklasa nie rozpieszcza Warty. Zawodnicy z Poznania mają najmniejszy budżet, muszą grać w Grodzisku Wielkopolskim, a do tego dopadła ich plaga kontuzji. Dość powiedzieć, że na ławce rezerwowych Zielonych zasiadło tylko pięciu zawodników, w tym aż dwóch bramkarzy. Jak widać wszystko jak na złość jest przeciwko Warcie, ona jednak potrafi wygrywać spotkania.

Z Wisłą Zieloni też wygrali, choć pierwsza połowa wcale na to nie wskazywała. Już w 9. minucie Wisła otworzyła wynik. Gola strzelił Adi Mehremić. Warta przed przerwą nie miała wielu sytuacji, ale nadarzyła się jej jedna bardzo klarowna. Mianowicie w 26. minucie Dawid Abramowicz zagrał ręką we własnym polu karnym, a sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Łukasz Trałka i… fatalnie spudłował. Jak nie idzie to nie idzie.

Hola hola, przecież mecz ma dwie połowy. No i w tej drugiej połowie Warta wreszcie strzeliła gola u siebie, a nawet dwa. dwie minuty po zmianie stron swoją premierową bramkę w zielonych barwach zdobył Jan Grzesik, a kilka minut później Wartę na prowadzenie wyprowadził Mateusz Kuzimski. Zespól z Poznania zwycięstwo dowiózł do końca, choć nie przeprowadził żadnych zmian. Chyba najlepiej Wartę opisuje poniższy Tweet Radosława Nawrota. Nic dodać nic ująć.

 

Legia wskoczyła na fotel lidera

Cracovia 0:1 Legia Warszawa (10. kolejka)

Od kilku lat na początku sezonu w Legii dzieją się podobne rzeczy. Początkowo walka w eliminacjach europejskich pucharów, a co za tym idzie słaby start w lidze. Następnie odpadnięcie z eliminacji, najczęściej zmiana trenera i powolny marsz w górę tabeli. W tym sezonie nie było inaczej, Legia odpadła z eliminacji Ligi Europy, zatrudniła Czesława Michniewicza i w końcu zasiadła na fotelu lidera.

Choć wcale tak nie musiało być. Pierwsza połowa meczu w Krakowie lekko zawiodła. Co prawda było kilka strzałów, ale nie wynikało z nich nic znaczącego. Po przerwie lepiej zaczęła grać Legia. W 48. minucie piłka trafiła do niepilnowanego na lewej stronie Luquinhasa. Brazylijczyk postanowił przelobować Karola Niemczyckiego, ale piłka zatrzymała się tylko na poprzeczce. Trzy minuty później przyjezdni już prowadzili. Legioniści odebrali piłkę na własnej połowie i pomknęli z szybkim atakiem. W końcowej fazie akcji Michał Karbownik ładnym podanie znalazł wbiegającego w pole karne gospodarzy Filipa Mladenovicia. Serb uderzył płasko po ziemi i umieścił piłkę w siatce.

Najwięcej emocji przysporzyła jednak ostatnia akcja spotkania. Cracovia miała rzut wolny. Piłka padła na głowę Filipa Piszczka, który najwyraźniej chciał uderzyć w kierunku bramki. Jego strzał został zablokowany przez Tomasa Pekharta. Ostatecznie Legia piłkę wybiła, a sędzia Piotr Lasyk zakończył spotkanie. Sęk w tym, że Pekhart blokował piłkę ręką. Sędzia zdecydował się na analizę VAR, ale decyzji nie zmienił. Zdania ekspertów co do tej decyzji są podzielone. Ekspert Canal+ Sport Pan Sławomir Stępniewski mówił, że piłka była przy ciele i karny się nie należał. Za to Łukasz Rogowski, sędzia który na Twitterze często rozwiewa wątpliwości w sprawie błędów sędziowskich miał odmienne zdanie.

https://twitter.com/zawodsedzia/status/1330589675686400010?s=20

 

Ja wiem tylko tyle, że Legia Warszawa wygrała z Cracovią i jest liderem Ekstraklasy. Uważam też, że wygrała niezasłużenie, bo Cracovii należał się rzut karny. W dobie VAR takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.

Wysyp goli

Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 3:2 (9. kolejka)

Przed spotkaniem ciężko było wskazać wyraźnego faworyta do końcowego tryumfu. Trener Stokowiec zaskoczył zmianą w bramce. Regularnie występującego w pierwszym składzie Dusana Kuciaka zastąpił Zlatan Alomerovic, który dostawał ostatnio szansę gry w spotkaniach Pucharu Polski.

Goście lepiej weszli w spotkanie. W 17. minucie zdobyli bramkę, ale nie została uznana. Zawodnik Śląska pomógł sobie ręką podczas przyjęcia piłki. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Po zaledwie trzech minutach od tamtej sytuacji na listę strzelców wpisał się Robert Pich. Do przerwy Śląsk prezentował się bardzo solidnie. Szczególnie za sprawą defensywy Śląska. Świadczy, o tym fakt, że gospodarze oddali pierwszy celny strzał dopiero w 41. minucie.

Jednak sytuacja zmieniła się diametralnie w drugiej części spotkania. Wszystko za sprawą Brazylijczyka Conrado. Pokonał on Matusa Putnockiego, a 10 minut później asystował przy golu Flavio Paixao. Przewaga Lechii wydawała się rosnąć… aż tu nagle z rzutu wolnego odpowiedział Bartłomiej Pawłowski. Na tablicy wyników widniał rezultat 2:2. Ale dzięki dobremu podaniu Condrado do Łukasza Zwolińskiego, padł gol, który ustalił końcowy wynik spotkania 3:2.

Niewątpliwie na wyróżnienie zasługuje Condrado. W tym sezonie pokazał po raz kolejny próbkę swoich umiejętności. Lechia przegoniła Śląsk w tabeli. Po tym spotkaniu plasowali się na czwartym miejscu. Gdańszczanie mogli jeszcze poprawić swoją pozycję. Wszystko jednak zależało od rezultatu poniedziałkowego meczu z Piastem Gliwice.

Przełamanie Piasta

Górnik Zabrze – Piast Gliwice 1:2 (9. kolejka)

Przed derbami Śląska zespoły z Gliwic i Zabrza znajdowały się na przeciwległych biegunach tabeli. Choć Piast stwarza wiele sytuacji, to brak skuteczności sprawia, że gliwiczanie są czerwoną latarnią ekstraklasy. Natomiast Górnik po fenomenalnych pierwszych kolejkach plasuje się na trzecim miejscu. Trzeba zaznaczyć, że zabrzanie nie są już tak skuteczni. W końcowym rozrachunku przed tym starciem żaden zespół nie stał na straconej pozycji.

W trakcie spotkania nikt nie miał przewagi, która przemawiałaby na korzyść którejś ze stron. Górnik – cierpliwa gra, ale bez skutecznego wykończenia. Piast – cierpliwe czekanie na wyprowadzanie kontrataków. W 29. minucie gliwiczanie wykorzystali błąd Prochazki, dzięki któremu Jakub Świerczok wyszedł na czystą pozycję, gdzie podcinką pokonał bramkarza gospodarzy.

W drugiej połowie Piast zdołał podwyższyć prowadzenie za sprawą gola Martina Konczkowskiego. Od tego momentu Górnik ruszył do ataków. Szybko zdołali strzelić kontaktowego gola. Na listę strzelców wpisał się nie kto inny jak Jesus Jimenez. Piast starał się mądrze bronić, aby dowieźć prowadzenie do końca. Cel został zrealizowany. Po ostatnim gwizdku sędziego to Piast mógł cieszyć się z pierwszego ekstraklasowego zwycięstwa w tym sezonie. Ostatnia wygrana w ekstraklasie miała miejsce 12 lipca w spotkaniu z Jagiellonią Białystok.

Odbicie się od dna

Piast Gliwice – Lechia Gdańsk 2:0 (10. kolejka)

Piasta i Lechię przed tą kolejką czekał intensywny w weekend. W piątek rozegrali spotkania w ramach 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Natomiast w poniedziałek w ramach 10. kolejki. Morale w każdym zespole bardzo dobre. Piast przerwał serię meczów bez zwycięstwa, a Lechia awansowała na czwartą pozycję z możliwością awansu. Warunek pozostawał tylko jeden – pokonać gospodarzy.

Piast rozpoczął od szybko zdobytej bramki. Ponowne wyjście na dwóch napastników przyniosło efekt. Faulowany w polu karnym był Dominik Steczyk, a pewnie jedenastkę wykonał Jakub Świerczok. Z pewnością wszystkich sympatyków Piasta ucieszy kolejna bramka Świerczoka. Śladu po kontuzji już nie ma. Piast podwyższył prowadzenie 2:0 po golu Jakuba Czerwińskiego. Mimo że Lechia spędziła więcej czasu przy piłce, to Piast w swoich akcjach był bardziej konkretny, co odzwierciedlał wynik spotkania.

Po zmianie stron Lechia ruszyła z licznymi atakami na bramkę Piasta, który czekał na wyprowadzanie kontr. Nie przełożyło się to jednak na zdobycie wyrównującej bramki. Wszystko za sprawą dobrej grze w obronie niebiesko-czerwonych. Piast dzięki drugiej wygranej z rzędu wydostaje się ze strefy spadkowej. Dodatkowo przełamali serię pięciu porażek z rzędu z Lechią Gdańsk.

Bramkostrzelne zakończenie kolejki

Jagiellonia Białystok – Wisła Płock 5:2 (10. kolejka)

Nic przed tym meczem nie wydawało się oczywiste. Jagiellonia zalicza serię trzech porażek z rzędu. Tymczasem piłkarze Wisły Płock wracają na boiska po miesięcznej przerwie. Wszystko przez masowe zakażenia koronawirusem w klubie. Trudno było przewidzieć, co wydarzy się na boisku przy ul. Słonecznej.

Po szesnastu minutach gry gospodarze prowadzili 2:0 po golach Jakova Puljica i Jesusa Imaza. Jednak bramki trzeba zaliczyć na konto piłkarzy Wisły. Przy pierwszym golu Nafciarze nie pokryli dokładnie zawodników Jagielloni przy rzucie wolnym, skupiając się głównie na murze. Przy drugiej bramce prosta strata Piotra Pyrdoła koło 30 metra skutkowała kolejną piłką w siatce Nafciarzy. Druga połowa nie zwiastowała poprawy gry w szeregach Wisły.

Od razu po zmianie stron w 46. minucie na listę strzelców wpisał się Jakov Puljic, który ponownie wykorzystał błąd w obronie Wisły. Nafciarze zdołali odpowiedzieć za sprawą gola Dawida Kocyły. Jednak Jagiellonia nie zamierzała zwalniać. Między 62. a 66. minutą na listę strzelców wpisał się Martin Pospisil oraz po raz trzeci Jakov Puljic. Drużynę z Płocka było stać tylko jeszcze na drugą bramkę.

Wisła Płock po miesiącu przerwy została sprowadzona na ziemię. Natychmiast muszą wyciągnąć wnioski z tego spotkania. Szczególnej poprawy wymaga gra w linii defensywnej. Natomiast Jagiellonie należy pochwalić za bezbłędne wykorzystanie błędów rywala.

Karygodny błąd Hładuna

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 Zagłębie Lubin (9. kolejka)

Miedziowi w przeciągu czterech dni rozegrali dwa spotkania z beniaminkami. W sobotę tylko zremisowali ze Stalą, choć prowadzili 2:0. We wtorek z Podbeskidziem celowali w zwycięstwo, które dawałoby im miejsce na podium.

Mecz mógł świetnie zacząć się dla gospodarzy. W 12. minucie Lubomir Guldan popełnił bezmyślny faul we własnym polu karnym, po którym sędzia Szymon Marcinika musiał podyktować karnego. Do karnego podszedł Łukasz Sierpina. Kapitan Podbeskidzia uderzył niczym John Terry… w finale Ligi Mistrzów w 2008. roku. Sierpina pośliznął się i uderzył nad bramką. Dziesięć minut później kapitan Podbeskidzia poniekąd się zrehabilitował. Były zawodnik m.in. Korony Kielce dośrodkował z rzutu rożnego na bliższy słupek, tam tam podanie przedłużył Gergo Kocsis, a będący na dalszym słupku Mateusz Marzec otworzył wynik spotkania.

Zagłębie chciało szybko wyrównać, ale dopięli swego dopiero w 71. minucie. Wtedy to Rok Sirk dostał piłkę w polu karnym, przyjął ją, obrócił się i zdobył swoją drugą bramkę w obecnych rozgrywkach. Przyjezdni nie cieszyli się jednak długo. Trzy minuty po wyrównującej bramce koszmarny błąd popełnił Dominik Hładun. Wpadkę bramkarza gości wykorzystał Desley Ubbink. Więcie goli nie padło, a więc Podbeskidzie wygrało drugi raz w sezonie. Za to Zagłębie wpadło w lekki kryzys, Miedziowi nie mogą wygrać od czterech spotkań.

Jedenastka kolejki

Frantisek Plach (Piast Gliwice)

W przeciągu kilku dni rozegrał dwa dobre spotkania.

Sasza Balić (Zagłębie Lubin)

Ze Stalą zaliczył bramkę, z Podbeskidziem rozegrał solidne spotkanie.

Jakub Czerwiński (Piast Gliwice)

Z Lechią zagrał kapitalnie w defensywie, a w ofensywie dołożył gola.

Filip Mladenović (Lechia Gdańsk)

Strzelił gola na wagę zwycięstwa.

Jan Grzesik (Warta Poznań)

Gol i asysta. Bardzo dobre spotkanie przeciwko Wiśle Kraków.

Tomas Prikryl (Jagiellonia Białystok)

Trzy asysty, zwłaszcza trzecia pięknej urody.

Marcin Cebula (Raków Częstochowa)

Z Lechem zaliczył dwie asysty.

Martin Pospisil (Jagiellonia Białystok)

Kolejny ojciec sukcesu z Wisłą Płock. Gol i asysta.

Conrado (Lechia Gdańsk)

Ze Śląskiem dwie asyst i bramka.

Petteri Forsell (Stal Mielec)

Po raz kolejny udowodnił, że rzuty wolne to jego specjalność.

Jakov Puljić (Jagiellonia Białystok)

Zaliczył hat-tricka, a grał tylko do 67. minuty.

Następna kolejka

GospodarzeGoście
Lech PoznańZagłębie Lubin
Piast GliwiceRadomiak Radom
Legia WarszawaCracovia
Górnik ŁęcznaJagiellonia Białystok
Śląsk WrocławGórnik Zabrze
Wisła PłockStal Mielec
Wisła KrakówWarta Poznań
Pogoń SzczecinBruk-Bet Termalica Nieciecza
Raków CzęstochowaLechia Gdańsk

Mecz kolejki: Legia Warszawa – Piast Gliwice

Legia wskoczyła na fotel lidera. Choć Piast jest w dole tabeli, to wreszcie się przebudził i wygrał dwa ostatnie spotkania. Mecz zapowiada się ciekawie.

 

Mateusz Bartoszek

Mateusz Adamczyk

Pasjonat polskiego sportu, zwłaszcza piłkarskiej Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki