
Przed sezonem nie wierzył nikt, podczas sezonu wierzyli nieliczni, a przed barażami wydawało się to wręcz niemożliwe. Jednak w piłce nie ma rzeczy niemożliwych. Górnik Łęczna po czterech latach wraca do Ekstraklasy.
Spec od awansów
Dwa lata temu napisałem dwa artykuły opisujące spadek Górnika z Ekstraklasy i jego dalsze losy. Wtedy przez myśl mi nie przeszło, że dwa sezony później ponownie zagościmy w Ekstraklasie. Kiedy pisałem tamte artykuły byliśmy przed sezonem 2019/20, do Łęcznej przyszedł Kamil Kiereś. Celem jaki wykonać miał nowy trener był awans do I ligi. Choć kandydatów do awansu było kilku, to jednak Górnik awansował z pierwszego miejsca. Mówiąc szczerze, awans na zaplecze Ekstraklasy był wręcz obowiązkiem.
W I lidze po pierwsze mieliśmy się utrzymać, po drugie grać nieźle w piłkę i zająć jak najwyższe miejsce. Jednak po rewelacyjnej jesieni staliśmy się drużyną którą typowano do walki o awans. Po zimowej przerwie nadeszła piłkarska wiosna. Zaczęliśmy ją bardzo dobrze, bo od trzech wyjazdowych zwycięstw. Jesienią właśnie mecze na wyjeździe były naszym najsłabszym punktem. Po tych trzech wygranych meczach mogło wydawać się, że do dobrej postawy u siebie Zielono-Czarni dołożą zwycięstwa w delegacji i szturmem wkroczą do Ekstraklasy…
Zadyszka
Niestety później nie było już tak kolorowo, spośród dwunastu spotkań wygraliśmy zaledwie jedno i spadliśmy na szóste miejsce w tabeli. Tu trzeba jednak zaznaczyć, że nie mieliśmy serii porażek, bo połowę z tych meczów zremisowaliśmy. Jak pisałem wyżej Górnik spadł na 6. miejsce, lecz wcale nie musiał go zająć, bo Miedź Legnica i Odra Opole też miały chrapkę na ostatnie miejsce dające grę w barażach. Na szczęście dwa ostatnie mecze rundy zasadniczej Duma Lubelszczyzny wygrała i zapewniła sobie udział w barażach.
Tychy zdobyte
Zajęcie szóstego miejsca wiązało się z tym, że półfinał i ewentualny finał baraży rozegramy na wyjeździe. To jak sobie radziliśmy na wyjazdach nie stawiało Górnika w roli faworytów tych spotkań. Drużyny sklasyfikowane wyżej chciały wręcz trafić na drużynę z Łęcznej. W półfinale Zielono-Czarnych czekał wyjazd do Tychów. Na początku maja przegraliśmy tam 1:3. Sprawy nie ułatwiła również szybko stracona bramka. W pierwszej połowie meczu z GKS Tychy, Górnik mógł spokojnie wyrównać, ale mógł też stracić drugą bramkę.
Na drugą połowę podopieczni Kamila Kieresia wyszli z bojowym nastawieniem. Przez praktycznie całą drugą połowę atakowali. Przyniosło to skutek w 87. minucie. Wtedy to, podanie Leandro wykorzystał Michał Mak i Górnik nadal był w grze. Duma Lubelszczyzny mogła „zamknąć” to spotkanie jeszcze w podstawowym czasie gry, ale dobre interwencje Konrada Jałochy doprowadziły do tego, że w Tychach potrzebna była dogrywka. Dodatkowe trzydzieści minut nie przyniosło rozstrzygnięcia, a więc przyszła pora na rzuty karne. Serie jedenastek lepiej wykonali zawodnicy z Lubelszczyzny i to oni awansowali do finału baraży.
Ostatnia niedziela w 1 lidze
Okazało się, że finał rozegrany zostanie w Łodzi, ponieważ w drugim barażowym półfinale ŁKS pokonał na wyjeździe Arkę Gdynia. Na papierze faworytem byli Rycerze Wiosny, jednak patrząc na spotkania poprzedzające finał baraży faworyta wskazać było trudno. Ani ŁKS, ani Górnik nie mieli nic do stracenia. Od początku do ataku rzucili się gospodarze, Zielono-Czarni czekali na kontry. W 12. minucie jedną z takich kontr udało się wykorzystać. Michał Mak dośrodkował z prawej strony, a Serhij Krykun wykorzystał błąd obrońcy i skierował piłkę do bramki.
Po bramce Górnik nie zmienił swojego planu i nadal czyhał na kontry. Niewiele zabrakło, a jedna z takich kontr zakończyłaby się bramką, lecz w akcji sam na sam spudłował Przemysław Banaszak. Łódzki Klub Sportowy również miał dobre sytuacje, jednak szczęście tamtego wieczoru było po stronie piłkarzy z Lubelszczyzny. Gdy wybrzmiał ostatni gwizdek sędziego nastąpiła euforia wśród zawodników, sztabu szkoleniowego, garstki kibiców którzy wybrali się do Łodzi oraz wszystkich sympatyków oglądających mecz w telewizji.
https://twitter.com/zielono_czarni/status/1406713674694340609?s=20
Ojcowie sukcesu
Tak, tak, tak! Zrobili to, chodź nikt na nich nie stawiał. Oczywiście na pochwały zasługuje cała drużyna, sztab szkoleniowy i wszyscy ludzie pracujący w klubie, lecz ja chcę wybrać kilku którzy, moim zdaniem, najmocniej przyczynili się do awansu.
Kamil Kiereś
Wraz z jego przyjściem zmieniła się polityka transferowa klubu. Nie robiono już rewolucji, lecz co okienko transferowe ściągano zawodników którzy dawali Górnikowi jakość. Wywalczył awans do 1 ligi. Jednak na zapleczu Ekstraklasy nie chciał tylko się utrzymać. Przed sezonem 2020/21 Kiereś powiedział zawodnikom, że mają przed sobą górę na którą chcą się wspiąć. Choć przez cały sezon było kilka potknięć, ostatecznie Górnikowi udało się na nią wspiąć. Co warto zaznaczyć trener Kiereś nigdy nie zwątpił w drużynę, nawet gdy Duma Lubelszczyzny nie potrafiła wygrać przez dziewięć spotkań.
Maciej Gostomski
Jego kariera jest jak sinusoida. Zdobył mistrzostwo Polski z Lechem Poznań, był w Legii i dwa razy próbował swoich sił za granicą. Jednak grał również w Bałtyku Gdynia czy Bytovii Bytów. W pewnym momencie chciał nawet kończyć piłkarską karierę. Na szczęście tego nie zrobił. Do Górnika przyszedł przed sezonem 2020/21 z drugoligowej Bytovii. Transfer ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Gostomski wybronił Górnikowi nie jeden mecz. Nie zawiódł również w barażach. W Tychach bardzo dobrze spisał się w meczu i serii jedenastek. W Łodzi zagrał znakomite spotkanie i zaliczył czyste konto. Trzeba też nadmienić, że Gostomski jest też jednym z liderów w szatni. Pod koniec sezonu dostał nawet opaskę kapitańską.
Paweł Baranowski i Tomasz Midzierski
Dwie wierze na środku obrony. W rundzie jesiennej niemalże bezbłędni. Wiosną było trochę gorzej i bywały mecze w których jeden z nich siadał na ławce rezerwowych. Jednak pod koniec sezonu i w barażach trener ponownie postawił na ten duet. Są bardzo dobrzy w defensywie, ale podczas stałych fragmentów też potrafią napsuć krwi rywalom. Midzierski strzelił zwycięskiego gola w arcyważnym meczu w Sosnowcu.
Leandro
Chyba można już mówić, że jest to żywa legenda Zielono-Czarnych. Grał w Górniku, gdy ten poprzednio występował w Ekstraklasie. Kibice mogą go pamiętać głównie z niesamowitego rajdu zakończonego asystą podczas meczu z Legią Warszawa. Po spadku z Ekstraklasy odszedł z Górnika. Powrócił latem 2019 roku i od razu został kapitanem i podstawowym lewym obrońcą. Brazylijczyk, który od października 2018 roku ma też polskie obywatelstwo nadal potrafi świetnie dośrodkować. To po jego podaniu padła bramka w Tychach.
https://twitter.com/_Ekstraklasa_/status/1406613560034222081?s=20
Michał Mak
Nazywany synkiem Kamila Kieresia. Z trenerem spotkał się już wcześniej w GKS-ie Bełchatów. Zimą Kiereś sprowadził go do Górnika. W rundzie wiosennej strzelił tylko jednego gola i nie raz dostał tzw. „wędkę” od trenera. Odpalił w barażach. W Tychach zdobył bramkę, a w Łodzi zaliczył asystę. Powraca do Ekstraklasy po krótkiej przerwie. Choć w najwyższej klasie rozgrywkowej grał już kilka razy, to myślę, że nadal ma coś do udowodnienia.
Napastnicy
Bartosz Śpiączka, Paweł Wojciechowski, Przemysław Banaszak.
Śpiączka i Wojciechowski w minionych rozgrywkach strzelili po dziewięć goli. Banaszak zdobył ich pięć, ale w większości sezonu głównie wchodził z ławki. Zmieniło się to pod koniec rozgrywek. W obu meczach barażowych Banaszak miał okazje do zdobycia bramki, ale zabrakło skuteczności. Śpiączka wrócił do Łęcznej gdy Górnik był jeszcze w 2 lidze, odbudował się i teraz gra tak, jak za swoich najlepszych czasów. Wojciechowskiego sprowadzono przed pierwszym sezonem w 2 lidze. Od tamtego czasu nie zawodzi i regularnie zdobywa bramki. Śpiączka i Wojciechowski, zwłaszcza na początku sezonu, tworzyli duet którego z pewnością bali się obrońcy przeciwników. Teraz czas aby ten duet siał postrach w Ekstraklasie.
Co dalej?
Dalej może być już tylko lepiej. Pierwszy mecz w nowym sezonie Górnik zagra u siebie. Na pewno na trybunach zgromadzi się duża ilość fanów. Choć większość ekspertów będzie widziało Górnika jako faworyta do spadku, to ja gwarantuje, że Duma Lubelszczyzny w każdym spotkaniu zostawi serce na boisku. Pokażemy górniczy charakter dzięki któremu możemy sprawić niejedną niespodziankę. Przykład Warty Poznań pokazał, że nikogo nie wolno skreślać jeszcze przed początkiem sezonu.
https://twitter.com/zielono_czarni/status/1406816379068637185?s=20
Pasjonat polskiego sportu, zwłaszcza piłkarskiej Ekstraklasy.

Musisz zobaczyć