Obserwuj nas

Rozgrywki

Liga Osobowości

Nasza Ekstraklasa miała już wiele odcieni – hiszpański, chorwacki. Za Hajs Właściciela Baluj, ale ta podoba mi się zdecydowanie najbardziej – powrotowo  – sentymentalna. Już rok temu, gdy do Legii powracał Boruc, czy wcześniej Kuba Błaszczykowski mogliśmy poczuć tą nutkę młodzieńczych lat, które każdy wspomina najlepiej. Wtedy piłka cieszyła nas bardziej za efektowność niż efektywność. Już nikt nigdy nie zapomni tych odpałów Ronaldinho (oczywiście z piłką, nie w klubach), zwodów Ronaldo na pełnej szybkości czy młodzieńczych zrywów młodszego z klanu Ronaldo – Cristiano. Aleee spokojnie… Nam to nie groźni. Póki co, do naszej ogórkowej wracają takie tuzy jak Pazdan, Quintana, Sobiech, Murawski, Hlousek, Douglas oraz Podolski. Tak, ten Podolski z tych Podolskich.

Łukasz „Jak do tego doszło nie wiem” Podolski

Oczywiście piszę to dość ironicznie, ponieważ każdy wie po co i dlaczego. Ta historia z „powrotem” Łukasza Podolskiego była w TOP 3 najbardziej wkurwiających historii, które nasze media wałkowały do pożygu. Większe mdłości miałem tylko przy informacjach dotyczących Roberta Kubicy, który był przymierzany do ponownego zajęcia fotelu kierowcy F1. Lata mijały, Łukasz lądował w kolejnych klubach, w których pieniądze lały się strumieniami aż przyszedł ten moment, gdzie wszystko co fajne się skończyło i trzeba było podjąć tą decyzję – Górnik idę no…

Oczywiście jest to piękna historia – Mistrz Świata przychodzi do klubu, który święcił swoje triumfy w Polsce już dobrych kilkanaście lat temu, aby pomóc mu odzyskać dawny blask. No właśnie i teraz jest to czas, aby zadać sobie jedna zajebiście ważne pytanie – „Czy podoła?”. W Zabrzu nie będzie odbierany jako była gwiazda światowego futbolu, lecz zawodnik, który poprowadzi Górnika do topu. Często zapominamy, że Łukasz ma już 36 lat i bliżej mu do założenia swojej piłkarskiej szkółki na Śląsku niż zostania gwiazdą Ekstraklapy.

Były Premier ściąga ze sobą byłego Ministra Obrony Narodowej

Wrócili oboje w chwale. Jeden ma ratować Polskę, drugi Jagiellonię. Który wyjdzie zwycięsko z tej batalii? Na pewno łatwiejszą robotę do wykonania ma Pirania Nawałki. Jeden ze składników Glikana-Pazdanu wraca na stare śmieci a tam zastaje:

  1. Odpad ze Śląska Wrocław
  2. Syna marnotrawnego z Krakowa
  3. Bit(d)oka
  4. Człowieka bombę, którego rozbroić nie udałoby się nawet Amerykańskim snajperom. Lubi sobie złapać żółtą kartkę, ewentualnie osiem w dwa mecze.

Co więc robić? Zdecydowanie w tańcu się nie pierdolić. W poprzednim sezonie duma Podlasia (XD) straciła 48 bramek. Więcej udało się przyjąć tylko Podbeskidziu, które spadło z ligi. Mega wyczyn, co? Jaka następna dziwna rzeczy wydarzy się w Białymstoku? Może Prezes klubu zostanie szefunciem PZPN albo trenera wybierze komputer? Oh wait…

Lech tak łatwo mistrzostwa Poznania nie odda

Zdarzyło mi się obejrzeć parę spotkań „Kolejorza” w poprzednim sezonie. Wydaje mi się, że o kilka za dużo. To co najbardziej bolało to obrona Lecha. Nie działało tam nic. Szalejący bez wielkiego celu Puchacz czy bezpłciowy Czerwiński to na pewno nie były jasne punkty ich defensywy. Ale Panieee, to jeszcze nic przy tym co działo się w środku obrony. Duet Elektrikos: Satka – Salamon był jaki był, ale Mister Rogne – TOP. Ten jegomość bodajże w rundzie rewanżowej w spotkaniu z Jagiellonią (nie dam sobie ręki uciąć) stał jak słup soli przy zawodniku, który dośrodkowywał przy dwóch bramach dla drużyny z Białegostoku. No hit. Nie będę już wspominał o karate-kid w polu karnym, w którym zamiast trafić w piłkę przecinał gęste chmury zbierające się nad Lechem.

Nie trzeba być żadnym geniuszem, aby wyciągnąć proste wnioski – ŚO potrzebny od zaraz. Co za to dostajemy? Lewy obrońca, środkowy pomocnik oraz napastnik. Co do Sobiecha to nie będę się o niego spierał, „Kolejorz” w sprawach napastnika zawsze wie co robi. Ale obrona oraz bramka to zawsze ich pięta achillesowa. Czy będzie tak i w tym przypadku? CDN….

Awansują – znaczy będą kupować

Termalika to fajny klub. Fajny, ale zarazem dziwny. Z jednej strony budują sobie klub w miejscowości liczącej 500 mieszkańców, a z drugiej na rozmowie z trenerem mówią, że plany na przyszłość to nie jego sprawa. Każdy może sobie robić ze swoimi pieniędzmi co chce. Może kupić największy klub w Polsce i rozwalał go powoli od środka albo przejąć inny duży zespół w lidze i manifestować niezadowolenie z pracy trenera na boisku będąc jego pracodawcą. Ale po awansie do Ekstraklasy wykładać poważną kabonę na lewego obrońcę? Zawsze wydawało mi się, że dużą kasę należy wydać na gościa, który strzela dużo bramek, potrafi rozdzielać piłki na lewo i prawo lub trzyma całą obronę za mordy, ale lewy obrońca? To nie jest Robertson, Hlousek będzie tylko biegał. Oby w ogóle biegał.

Fot. Rafał Samsel

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki