Przeważnie produkowane przez Netflixa filmy nie są tak dobre, jak seriale. Jednak postanowiłem zaryzykować dla nie byle kogo – bo „Ultrasów”. Cytując klasyka: „czy warto było szaleć tak”?
+1 za sam tytuł
Przyznam, że świat fanatyków od kilku lat niezmiennie mnie fascynuje. Szczególnie jego historia. Dlatego już na starcie film „Ultras” miał u mnie fory. Tym bardziej, że opowiada o jednych z najbardziej poważanych w Polsce kibicach Napoli.
Z czym się kojarzy życie fanatyków? Wielu pewnie wspomniało o oprawach, przyśpiewkach, ale też burdach na stadionie, przestępstwach, seksie i narkotykach. Teoretycznie wszystko tam można znaleźć. Nie inaczej było w przypadku „Apaczów” – grupy fanatycznych kibiców Napoli, o których opowiada dramat Netflixa.
Akcja filmu toczy się w latach 80., kiedy do Neapolu zawitał boski Diego Maradona. Dzięki temu mamy możliwość śledzenia historii kibiców, kiedy ich klub walczył o scudetto. Z tym, że w samej produkcji odwołań do stricte profesjonalnego futbolu jest niewiele. Rządzą kibice i stosunki między nimi.
Duzi chłopcy
W życiu każdego ultrasa przychodzi taki moment, w którym po latach szaleństw – musi ustąpić nowemu pokoleniu. Jest po prostu zbyt dojrzały, żeby bawić się na młynie i siłą rzeczy przenosi się na spokojniejsze trybuny. Tak jednak nie chcieli postąpić „Apacze”. Mężczyźni po 50., którzy mieli zakazy stadionowe, nadal chcieli decydować, co się będzie działo na trybunach. Faceci, którym bliżej do bycia dziadkami, postanowili nadal być dużymi chłopcami, którzy za każdą niesubordynację karzą mordobiciem.
Sandro
Wydaje się, że jedynym zdroworozsądkowo myślącym tam facetem jest Sandro. Legenda trybun ma już dosyć życia jako ultras. Woli się ustatkować, spotyka miłość swojego życia. Mimo to, przeszłość zawsze do niego powraca. Raz stanął przed wyborem: zrobić z ekipą oklep wychowawczy czy olać kolegów i spędzić trochę czasu z kobietą marzeń? Jak myślicie, co w takiej sytuacji wybrał fanatyk? Dobrze myślicie…
Fajny klimat, średni film
Przyznam, że czymś ciekawym było przeniesienie się do Neapolu z lat 80. Tamtą dekadę można zresztą nazwać złotym okresem włoskiego calcio. Mimo to, sam film wypada średnio na tle innych sportowych produkcji, jak choćby „Hooligans”. Cała historia jest dosyć sennie budowana, tzw. mięcho pojawia się tylko niekiedy. Sceny bijatyk, burd stadionowych, życia poza boiskowego zostały znacznie złagodzone niż to zapewne – sądząc po historii Ultrasów – miało miejsce w przeszłości. Dlatego produkcję Netflixa mogę określić mianem: „dobrze obejrzeć w czasie wolnym”.
Długość: 1h 40 min
Ocena: 6/10