
Warta Poznań przyjechała do Wrocławia na inaugurację nowego sezonu ekstraklasy. Zeszłoroczny beniaminek chciał wziąć rewanż za mecz z końcówki poprzedniego sezonu. W którym to porażka pozbawiła rewelację z Poznania udziału w UEFA Conference League. Dziś pucharowicz z Wrocławia nie dołączył do Legii, Rakowa i, jak się później okazało, Pogoni, które zgarnęły trzy punkty na inaugurację.
Falstart Śląska i fatalny Verdasca
Śląsk po wyjazdowym spotkaniu w Erywaniu, w którym trener Magiera ustawił zespół, wyjątkowo w ostatnim czasie, w formacji 4-4-2, wrócił do bazowej taktyki z trójką stoperów. Dziś jednak, w odróżnieniu od domowego meczu z Paide, to Szymon Lewkot zajął miejsce Wojciecha Golli w roli centralnego stopera. Po jego prawej stronie zagrał sprowadzony z rezerw Manchesteru United Łukasz Bejger, a po lewej debiutant z Portugalii – Diogo Verdasca.
I powiem szczerze, duże było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem to nazwisko w wyjściowym składzie. Portugalczyk ostatnie oficjalne spotkanie rozegrał niecały rok temu w lidze izraelskiej. Po czym przez rok leczył kontuzję pachwiny. I tą przysłowiową rdzę było w pierwszej połowie bardzo mocno widać. Już w 12. minucie Verdasca nie upilnował dobrze gubiącego krycie Kuzimskiego. Ten, po otrzymaniu dobrego podania, znalazł się sam na sam ze Szromnikiem. To była pierwsza, lecz nie jedyna świetna interwencja bramkarza Śląska w tym meczu.
Problemy w pierwszej połowie
To, co mocno dało się zauważyć od początku tego meczu, to wyjścia spod pressingu w wykonaniu Warty. Przez pierwsze siedem minut, analogicznie do meczu z Paide, Waldemar Sobota dyktował wysokie wychodzenie na połowę Warty. Jednak podopieczni Piotra Tworka z biegiem czasu radzili sobie z tym coraz lepiej. Poznaniacy większość szybkich ataków przeprowadzali swoją prawą stroną, gdzie ,,elektryczny” Verdasca niejednokrotnie interweniował na raz i bywał spóźniony.
W 27. minucie Portugalczyk przypieczętował fatalną pierwszą połowę w ekstraklasie stratą piłki na trzydziestym metrze od własnej bramki. Dobrym dośrodkowaniem i asystą w tej sytuacji przywitał się z kibicami Warty Poznań sprowadzony z Lazio Szymon Czyż. Idealnie uruchomiony na prawej stronie dograł na jedenasty metr do kompletnie niepilnowanego Jana Grzesika i ten dopełnił formalności. W 37. minucie Szymon Czyż ponownie świetnie dogrywał, tym razem z lewej strony do Corryna. Bardzo dobry strzał Belga udaremnił jednak Michał Szromnik.
W grze Śląska w pierwszej połowie wielkim problemem było otwieranie akcji. Wrocławianie wymieniali kilka bezproduktywnych podań w pobliżu koła środkowego. Następnie tracili piłkę po nieudanych próbach otwarcia. Jedyna dobra akcja Śląska w pierwszej odsłonie miała miejsce w 40. minucie. Sobota w tempo uruchomił Musondę na prawej stronie. Po dośrodkowaniu Zambijczyka, zamykający Dino Stiglec nie miał jednak wystarczająco czasu, by oddać skuteczny strzał.
Reakcja w przerwie odmieniła mecz
Trener Magiera dobrze zdiagnozował problem drużyny w pierwszej, katastrofalnej połowie Wrocławian. Po przerwie na boisku nie zobaczyliśmy już Musondy i Soboty, a w ich miejsce pojawili się Bartłomiej Pawłowski i Robert Pich. Dwójce zmienników wystarczyło pięć minut, by poderwać zespół i doprowadzić do wyrównania. Pawłowski ograł dwóch rywali, wszedł z piłką na ich połowę i uruchomił świetnie wychodzącego na prawej stronie Picha. Słowak wpadł z piłką w pole karne i nie dał szans Adrianowi Lisowi strzałem w krótki róg.
Śląsk chciał pójść za ciosem i już w 56. minucie mógł prowadzić. I ponownie zapalnikiem w akcji ofensywnej był wprowadzony w przerwie Robert Pich. Przyjął dobre podanie od Mączyńskiego, poradził sobie z rywalem i uruchomił Exposito. Hiszpan na trzydziestym metrze od bramki miał do wyboru kilka opcji. Wybrał jednak najgorzej, oddał kiepski strzał lewą nogą ze skraju pola karnego. To, co nie udało się napastnikowi Śląska w tamtej akcji, udało się kilka minut później. Po długim wybiciu piłki z własnej połowy hiszpański napastnik wykorzystał fatalny błąd Ivanova. Który puścił piłkę w kozioł i pozwolił rywalowi ją przyjąć. Exposito znów spróbował strzału lewą nogą ze skraju pola karnego i tym razem się nie pomylił.
Przy stanie 2:1 dla Śląska pomyślałem sobie, że trener Magiera wygrał ten mecz swoimi decyzjami. Niestety jego piłkarze popełnili jeszcze dwa duże błędy, z których jeden skończył się golem. Po stałym fragmencie piłka spadła pod nogę Czyżyckiemu, ten po rykoszecie posłał piłkę do bramki i doprowadził do wyrównania. Drugi błąd miał miejsce w doliczonym czasie, gdzie bierność obrońców Śląska mógł wykorzystać nieatakowany Grzesik. Zdobywca pierwszej bramki w tym meczu trafił jednak w poprzeczkę.
Sinusoida nastrojów
Podopieczni Jacka Magiery mogli na inaugurację tego sezonu przebyć drogę z piekła do nieba i z powrotem, jednak ostatecznie Warta nie postawiła kropki nad ,,i” w tym spotkaniu. Po meczu z Paide wskazywałem Szymona Lewkota jako fajny pomysł na stopera, ustawionego bardziej po prawej stronie. Jego wejścia w tamtym spotkaniu mogły się podobać. Dziś brakowało tego w wykonaniu Bejgera, który moim zdaniem zamieniony pozycjami z Lewkotem wypełniałby zadania na środku tak samo dobrze, a na prawej stronie byłoby więcej ruchliwości. Uważam takie zestawienie trójki stoperów za błędne w kontekście budowania ataków. Dokładając do tego bardzo słaby debiut Verdaski można wskazać środek obrony jako główny mankament tego meczu.
Plus za zmiany dla trenera Magiery, wielki plus za nastawienie drużyny na kontrę przez Piotra Tworka. Warta może miała mniej jakości w podaniach, ale operowała piłką szybciej i bardziej zdecydowanie. Śląsk poza zrywem przez pierwsze dwadzieścia minut drugiej połowy był w tym spotkaniu zespołem słabszym. Wrocławianie chcieli dyktować warunki gry, w rzeczywistości procent posiadania piłki nie przekładał się na efektywność z przodu.
Wkrótce rewanż z Aratatem
Teraz dla Jacka Magiery czas na przygotowanie drużyny do rewanżu z Aratatem. Rewanżu, który, moim zdaniem, musi być tylko i wyłącznie dopełnieniem formalności i próbą większego wykorzystania potencjału drużyny w rozgrywaniu piłki przy ustawieniu 3-5-2. Osobiście zespół Śląska zrobił na mnie dobre wrażenie w meczach z Paide, natomiast dwa ostatnie spotkania pokazały pewne problemy. Jestem jednak niezmiennie pozytywnie nastawiony do pracy Jacka Magiery we Wrocławiu. Trener jak do tej pory dobrze reaguje na problemy zespołu i miejmy nadzieję, że nie inaczej będzie po remisowej inauguracji na własnym stadionie.
Piłka nożna, skoki narciarskie, MMA, kolarstwo itd..... Pasjonat sportu, fan BVB09 ⚽️

Musisz zobaczyć