Pierwsze mecze decydującej fazy kwalifikacji mogą napawać optymizmem. Legia wywiozła cenny remis z Pragi, a w Bielsku-Białej Raków zdołał pokonać belgijski Gent. Dobre wyniki naszych drużyn zapewniły dodatkowe 0,375 punktu i pozwoliły awansować w rankingu krajowym na 28. miejsce. W najbliższym tygodniu ostateczny sprawdzian dla naszych przedstawicieli – dowiemy się jak będą wyglądać jesienne czwartkowe wieczory. Idealny scenariusz? Mieć przedstawiciela zarówno w Lidze Europy, jak i w Lidze Konferencji Europy. Nie ma co ukrywać, że byłoby to miłe zaskoczenie, patrząc na poprzednie lata, w których to najczęściej mogliśmy obserwować, jak nasze zespoły doznają powszechnie znanego eurowpie*dolu…
Ogromne problemy kadrowe
Legia przystąpiła do meczu ze Slavią z ogromnymi brakami kadrowymi. Mistrzów Polski zdziesiątkowały kontuzje, przez co Czesław Michniewicz musiał eksperymentować ze składem. Pech nie opuścił „Wojskowych” nawet przed samym spotkaniem. Tomas Pekhart doznał urazu na przedmeczowej rozgrzewce i nie mógł wybiec na murawę. Ostatecznie do gry od pierwszej minuty został desygnowany Emreli, który odpłacił się bardzo ważnym golem. Mimo przewagi prażan Legia potrafiła dołożyć również drugą bramkę – tym razem za sprawą pięknego strzału Josipa Juranovicia. Już teraz wiemy, że Czesławowi Michniewiczowi doszedł kolejny problem przed rewanżowym starciem w Warszawie – 26-letni Chorwat zamienił stolicę Polski na Glasgow i będzie reprezentował barwy Celticu.
Mimo problemów przed pierwszym meczem, Legia potrafiła przywieźć do Polski korzystny wynik (pełna relacja na stronie). Oczywiście przy obecnie panujących zasadach bramkowy remis na wyjeździe nie stawia Legii w roli faworyta. Slavia była stroną przeważającą i trudno uwierzyć w to, że w rewanżu obraz gry ulegnie diametralnej zmianie. Sytuacja wydaje się być bliźniaczą do tej z dwumeczu przeciwko Dinamu Zagrzeb. Legia bramkowo remisuje na terenie lepszego rywala, by powalczyć o awans przed własną publicznością. Oby tym razem finał rywalizacji był inny…
Zwycięski Raków
Wielu skazywało częstochowian na porażkę. Spekulowano, że wyeliminowanie jednego silnego zespołu w postaci Rubinu Kazań, to na tę chwilę sufit dla zespołu Marka Papszuna. Na ten moment nie wiemy, czy Raków zagra na jesień w pucharach, ale możemy stwierdzić, że w tej walce na pewno nie stoi na przegranej pozycji. Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że trudno będzie odeprzeć ataki Belgów i obronić awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Obronić, bo Raków pojedzie do Gandawy z jednobramkową zaliczką. A to, że bronić w pucharach potrafi pokazał już niejednokrotnie. Tutaj wystarczy przytoczyć następującą statystykę – częstochowianie nie stracili w Europie gola przez 510 minut! Nie wymaga to dodatkowego komentarza. Defensywa Rakowa jest szczelna, a nawet jeśli przecieka, na posterunku zawsze jest Vladan Kovacević.
Nie oznacza to jednak, że droga po awans będzie niczym niedzielny spacerek z rodziną. Belgowie pokazali w Bielsku-Białej swoją piłkarską wyższość i tylko niedokładność ofensywnych graczy przesądziła o zwycięstwie polskiego zespołu. Nie jest to jednak problem Marka Papszuna. Przecież na koniec liczy się to, co w „sieci”. Można jednak podejrzewać, że rywal na własnym stadionie będzie jeszcze groźniejszy i znakomita seria częstochowian dobiegnie końca. Oczywiście Raków tyle razy pozytywnie nas zaskakiwał, że i tym razem należy uwierzyć, że zrobią coś, co wydawałoby się z pozoru niemożliwym dla tak małego klubu.
Awans drużyny spod Jasnej Góry oznaczałby dwa polskie kluby w fazie grupowej europejskich pucharów (Legia ma zagwarantowaną przynajmniej Ligę Konferencji Europy). To z kolei wiąże się z co najmniej dwunastoma szansami na zdobycie punktów do rankingu krajowego. Pamiętajmy, że w naszym przypadku każde zwycięstwo w fazie grupowej, to 0,5 punktu, natomiast remis 0,250. Jest więc o co grać. Dla dobra całej ligi, ale przede wszystkim dla korzyści własnych. Taki awans zagwarantuje klubowi z Częstochowy ogromny zastrzyk gotówki. Jako dobry prognostyk potraktujmy polsko-belgijską rywalizację, która miała miejsce rok temu. Walczący o Ligę Europy poznański Lech pokonał w IV rundzie kwalifikacji Charleroi, gwarantując sobie jesienną grę w pucharach po kilkuletniej przerwie.
Początek rewanżu już w czwartek o 20:00. Panie Marku, zróbcie to!
1 Comments