
Górnik Łęczna wygrał trzeci mecz z rzędu, Legia ponownie przegrała, a Raków rozniósł Jagiellonię – to wszystko wydarzyło się w 19. kolejce.
Mecz kolejki
Gostomski broni, na VAR-ze gola nie uznają, trzy punkty w Łęcznej zostają
Górnik Łęczna 2:1 Zagłębie Lubin
Po dwóch wyjazdowych triumfach Zielono-Czarni wrócili na własne boisko. Górnik chciał wygrać trzeci mecz z rzędu i zimę spędzić z tylko dwoma punktami mniej niż Zagłębie. Natomiast Miedziowi mieli w planach zmazać plamę ze środowego meczu z Legią i odskoczyć od strefy spadkowej.
W 10. minucie ciekawie zrobiło się pod bramką gospodarzy. Patryk Szysz minął Leandro i zagrał do Saszy Zivca. Słoweniec, otoczony przez trzech zawodników Górnika nie zdołał oddać celnego strzału i z całej akcji nic nie wyszło. Za to trzy minuty piękny strzał wyszedł Jakubowi Żubrowskiemu. Były gracz Korony Kielce fantastycznie przymierzył z rzutu wolnego i otworzył wynik spotkania. Przez pierwsze pół godziny Górnik nie zagroził zbytnio bramce strzeżonej przez Dominika Hładuna. W 30. minucie strzał z dystansu oddał Serhij Krykun, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Dziesięć minut później na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Jason Lokilo, lecz piłka nie znalazła drogi do bramki.
Gospodarze zdecydowanie ożywili się w końcówce pierwszej połowy. W 42. minucie głową uderzał Bartosz Śpiączka. Hładun złapał strzał najlepszego snajpera Górnika, a więc nadal na prowadzeniu było Zagłębie. Łęcznianie atakowali, ale to przyjezdni mogli schodzić do szatni prowadząc 2:0. W znakomitej sytuacji znalazł się Kacper Chodyna, ale Maciej Gostomski wyczekał i obronił strzał zawodnika gości.
Dwa ciosy w końcówce
Druga połowa mogła znakomicie rozpocząć się dla gości. Szysz znalazł się w sytuacji sam na sam z Gostomski. Ten pojedynek wygrał jednak bramkarz Górnika. Na składną akcję gospodarzy trzeba było czekać do 62. minuty. Wtedy to, Przemysław Banaszak wystawił piłkę Damianowi Gąsce, który uderzył bez przyjęcia. Strzał Gąski zdołał wybronić Hładun. W 67. minucie w „szesnastkę” Górnika wbiegł Zivec. Słoweniec minął Bartosza Rymaniaka i wystawił piłkę Szyszowi. Uderzenie wychowanka Górnika w ostatniej chwili zablokował Leandro. Ostatecznie Zagłębie drugą bramkę zdobyło w 72. minucie. Najpierw w poprzeczkę strzelił Mateusz Bartolewski, a po chwili piłkę do bramki skierował Dawid Podliński. Jednakże gol nie został uznany, ponieważ, jak się okazało po analizie VAR, Bartolewski był na spalonym.
W 78. minucie szansę na wyrównanie miał Śpiączka, lecz jego strzał obronił bramkarz gości. Trzy minuty później gospodarze mieli jeszcze lepszą okazję. Sędzia Sebastian Krasny podyktował karnego za zagranie ręką Kacpra Lepczyńskiego. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Banaszak, który pewnym strzałem umieścił piłkę bramce. Górnicy mogli szybko pójść za ciosem i wyjść na prowadzenie, ale strzał Gąski wybronił Hładun. W 90. minucie było już 2:1 dla Dumy Lubelszczyzny. Gąska dośrodkował z rzutu rożnego, a futbolówkę do bramki wbił Bartosz Śpiączka.
https://twitter.com/PawelBalcerek/status/1472681568451842053?s=20
Trzecie zwycięstwo z rzędu. Miesiąc temu mało kto wierzył, że Zielono-Czarni zakończą ten rok trzema zwycięstwami. Za ten mecz na pewno pochwalić trzeba Macieja Gostomskiego, który przy stanie 0:1 zaliczył dwie znakomite interwencje i utrzymał Górnika w grze. Dzięki temu zwycięstwu Zielono-Czarni przezimują na 15. miejscu w tabeli, czyli nad strefą spadkową.
Remis po błędzie
Piast Gliwice 1:1 Stal Mielec
Dla Piasta, jak na razie, nie jest to udany sezon. Drużyna Waldemara Fornalika wygrała tylko jedno z sześciu ostatnich spotkań i przed tą kolejką zajmowała 12. miejsce w tabeli. Zgoła inaczej jest w Mielcu. Stal jest jedną z rewelacji sezonu i przed tą kolejką zajmowała siódme miejsce.
Początek meczu zdecydowanie należał do gospodarzy, lecz ze strony gliwiczan brakowało konkretów. Mecz rozkręcił się trochę w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. W 33. minucie głową obok słupka uderzył Patryk Sokołowski, a chwile potem dobra okazję mieli przyjezdni. Fabian Piasecki kapitalnie podał do Maksymiliana Sitka. Młodzieżowiec znalazł się w akcji sam na sam z Frantiskiem Plachem, ale w decydującym momencie lekko się pośliznął i uderzył wprost w bramkarza. Tuz przed przerwą ponownie dominować zaczął Piast. W 43. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Damian Kądzior, a piłkę do bramki skierował Michał Chrapek.
Sześć minut po wznowieniu gry Piast mógł podwyższyć prowadzenie. Dobrą okazje miał Alberto Toril, ale uderzył obok bramki. Kiedy wydawało się, że wszystko układa się po myśli gospodarzy, do akcji wkroczył Tom Hateley. Anglik naciskany przez Sitka podał do… Piaseckiego. Snajper drużyny z Mielca pomknął w kierunku bramki gospodarzy. Zdążyli dogonić go obrońcy, więc Piasecki zamiast strzelać podał do Kokiego Hinokio. Japończyk strzelił swojego debiutanckiego gola w Ekstraklasie. Jak się potem okazało był to gol na wagę remisu.
Stal kończy rok na 8. miejscu, natomiast Piast jest dwunasty. Stal w przyszłym sezonie powalczy o pierwsza piątkę. Piast będzie musiał zacząć wygrywać, bo w innym wypadku wmiesza się w walkę o utrzymanie.
O krok od sensacji
Pogoń Szczecin 1:1 Warta Poznań
Nie ma co się czarować, faworyt tego spotkania był oczywisty. Przed tą kolejką bilans Portowców u siebie przedstawiał się następująco: 7 zwycięstwo, 1 remis, 0 porażek. W Szczecinie raczej nikt nie zakładał, że z Wartą Pogoń poniesie pierwszą domową porażkę, a jednak było bardzo blisko żeby tak się stało. Jednakże nie uprzedzajmy faktów.
Pierwsza połowa nie porywała. Portowcy przed przerwą nie oddali nawet celnego strzału. Goście oddali dwa. W obu przypadkach bramkarz gospodarzy chciał zaskoczyć Szymon Czyż. Dwukrotnie skutecznie interweniował Dante Stipica. Po przerwie Pogoń trochę się otrząsnęła. Zaznaczam, że tylko trochę. Portowcy na początku drugiej połowy mieli dobrą okazję po błędzie jednego z zawodników Warty. Luka Zahović podał do boku do Kamila Grosickiego, który wgrał piłkę w pole karne, lecz futbolówkę zdołał wybić Robert ivanov. Właśnie Ivanov odegrał kluczową role przy bramce dla Zielonych. Obrońca gości zdołał przebić się lewą stroną boiska i wystawił piłkę Adamowi Zrelakowi. Dla napastnika Warty jest to piąte trafienie w obecnych rozgrywkach.
Pogoń w końcówce za wszelka cenę chciała wyrównać, ale nie miała za bardzo pomysłu na akcję. W końcu, gdy kibice gospodarzy powoli tracili nadzieję, ich ulubieńcy dopięli swego i w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zdobyli bramkę. bardzo przytomnie zachował się Mariusz Fornalczyk, który zagrał piłkę do niekrytego Konstantinosa Triantafyllopouolsa. Grek nie zmarnował okazji i uchronił swój zespół od pierwszej przegranej u siebie.
Było blisko sensacji, ale Portowcy rzutem na taśmę wywalczyli remis. Warta musi popracować nad czujnością w końcówkach. Po raz kolejny Zieloni stracili gola w doliczonym czasie i zamiast trzech zdobyli tylko punkt. Warta zimę spędzi w strefie spadkowej, za to Pogoń tuż za Lechem.
Śląsk bezradny, Cracovia z nim się zabawia i trzy punkty wywozi z Wrocławia.
Śląsk Wrocław 0:2 Cracovia
Wrocławianie w ostatnich tygodniach radzą sobie bardzo źle. W sześciu ostatnich spotkaniach podopieczni jacka Magiery wygrali tylko raz. mało tego, styl Śląska pozostawał dużo do życzenia. Cracovia, po powrocie Jacka Zielińskiego, gra w kratkę (2 zwycięstwa, 2 porażki). Pasy, w przypadku zwycięstwa, wyprzedziłyby Śląsk w tabeli.
Cracovia od początku narzuciła swój rytm i kontrolowała boiskowe wydarzenia. Pasy blisko gola były w 16. minucie. Michał Rakoczy dostał piłkę przed polem karnym, obrócił się i oddał strzał na bramkę. Fenomenalna interwencję zaliczył Michał Szromnik. Dziesięć minut bramkarza gospodarzy wyręczył Łukasz Bejger i na tablicy wyników nadal widniał bezbramkowy remis. W 34. minucie miała miejsce sytuacja nietypowa. Mianowicie kontuzji doznał… sędzia liniowy. Zastąpił go sędzia techniczny. Przez to wydarzenie do pierwszej połowy doliczone zostało aż sześć minut. Właśnie w szóstej minucie doliczonego czasu padła pierwsza bramka dla Cracovii. Michal Siplak dośrodkował z rzutu wolnego, a dobrze ustawiony Cornel Rapa otworzył wynik spotkania.
W 54. minucie było już 2:0 dla gości. Otar Kakabadze zdobył, a jakże, bramkę z dystansu. Wrocławianie pierwszą groźną sytuacje przeprowadzili dopiero w 67. minucie. Bliski szczęścia był Wojciech Golla, ale uderzenie obrońcy w niebywały sposób obronił Karol Niemczycki. Pasy w końcówce miały chrapkę na trzecie trafienie, jednak tym razem ze strzałem Kakabadze poradził sobie Szromnik.
Szanuję trenera Magierę za to, że trzyma się planu na Śląsk który sobie opracował. Szanowałbym go jednak jeszcze bardziej gdyby zauważył, że ten plan się kupy nie trzyma, a ciągłe stawianie na wykonawców którzy nie nadają się do swoich ról powoduje ogromne szkody. #ŚLĄCRA
— Piotr Potępa (@PiotrPotepa) December 18, 2021
Drużyna z Wrocławia przegrała trzecie spotkanie z rzędu. Śląsk w sobotnim meczu był na prawdę bezradny. Nawet sam trener Magiera na pomeczowej konferencji powiedział, że był to najgorszy mecz jego zespołu w tym sezonie.
Nokaut po przerwie
Raków Częstochowa 5:0 Jagiellonia Białystok
Na papierze faworytem był Raków, ale podopieczni trenera Papszuna w poprzedniej kolejce rzutem na taśmę wywalczyli trzy punkty z Piastem, a w środę przegrali z Górnikiem Zabrze. Jagiellonia chciała pokonać kolejnego faworyta na jego stadionie (w poprzedniej kolejce Jaga wygrała w Gdańsku.
Początek spotkania należał do gospodarzy. Raków co chwila gościł pod bramką Jagi. W 10. minucie Fabio Sturgeon uderzył z dystansu, ale Pavels Steinbors bez problemów złapał futbolówkę. Goście na dobrą okazję czekali do 15. minuty. MiłoszMatysik podał do Bartosza Bidy, który zdołał oddać strzał, ale został on zablokowany. W 33. minucie na strzał z dystansu ponownie zdecydował się Sturgeon. Piłka nie odnalazła drogi do bramki. Po chwili bliski szczęścia był Wiktor Długosz, lecz uderzył obok słupka. Później co chwila gorąco było pod obiema bramkami. Jednakże w pierwszej połowie bramek, kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Limanowskiego, nie zobaczyli.
Piątka Rakowa
Początek drugiej połowy, tak jak koniec pierwszej był rozgrywany w szybkim tempie. Tym razem przyniosło to bramkę dla Rakowa. Podanie Patryka Kuna wykorzystał Sturgeon. W 64. minucie było już 2:0. Ivi Lopez dośrodkował z rzutu wolnego, a gola strzelił Andrzej Niewulis. Jagiellonia znakoitą okazję na gola kontaktowego miała w 89. minucie. Jednakże Michał nalepa nie wykorzystał błędu Vladana Kovacevicia. Jaga nie wykorzystała okazji na 1:2, za to Raków w 80. minucie wykorzystał okazję na 3:0. Dziesiątą bramkę w tym sezonie zdobył Lopez. Gospodarze poszli za ciosem i w 82. minucie prowadzili już różnicą czterech goli. Mateusz Wdowiak zdobył trzecią bramkę w trzecim kolejnym spotkaniu. W 85. minucie było bardzo blisko piątego gola w tym meczu. Lecz piłkę, niemalże z linii, wybił Bogdan Tiru. Ostatecznie częstochowianie zdobyli piątą bramkę w 88. minucie. Lopez dośrodkował z narożnika boiska, a piłkę do bramki skierował Zoran Arsenić.
Pięć bramek w jednej połowie – taka sytuacja nie zdarza się często. Po pierwszej połowie nie zanosiło się na taki pogrom. Raków dzięki zdobyciu trzech punktów zimę spędzi na podium Ekstraklasy.
Pokaz siły Białej Gwiazdy
Wisła Kraków 3:0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
W ostatnim czasie kibice Wisły i Termalici nie mają wiele powodów do zadowolenia. Na przestrzeni czterech kolejek obie ekipy wywalczyły tylko jeden punkt. Dodatkowo z posadą trenera pożegnał się Mariusz Lewandowski. Beniaminek dzięki zwycięstwu nad Białą Gwiazdą mógł liczyć, przy odrobinie szczęścia, na wydostanie się z ostatniej pozycji na czas przerwy zimowej.
Piłkarze Wisły od początku spotkania chcieli pokazać przyjezdnym, że to oni mają grę pod kontrolą. Wiślanie utrzymywali się dłużej przy futbolówce. Długimi fragmentami Niecieczanie byli bezbronni. Nie potrafili odebrać gospodarzom futbolówki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 23. minucie kapitalnym strzałem z dystansu popisał się El Mahdioui. Tomasz Loska był bez szans po tak doskonałym uderzeniu Holendra. Termalica nie zareagowała na tę bramkę. W konsekwencji tuż przed przerwą Yaw Yeboah trafił do bramki przyjezdnych. Ghańczyk oddał stosunkowo lekki strzał, który golkiper gości powinien wybronić.
Premierowy gol w lidze w ostatniej kolejce 2021 roku? Warto było czekać!#WISBBT 3:0 pic.twitter.com/PkCR1pR2XD
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 17, 2021
Tuż po rozpoczęciu drugiej części gry Wiślanie zadali trzeci cios, który definitywnie przesądził o losach spotkania. Drugiego gola w sezonie strzelił Michal Skvarka. Skorzystał on na niefortunnym piąstkowaniu Tomasza Loski. Teramlica robiła, co mogła. W drugiej połowie zrównała się nawet strzałami z Wisłą. Na nie korzyść gości tylko dwa z nich były uderzeniami celnymi przy siedmiu takich strzałach Wiślaków.
Beniaminek po rozstaniu się z Mariuszem Lewandowskim nie zagrał lepiej. Zespół z Niecieczy czeka wiele pracy, którą będą musieli wykonać zimą, aby wiosną mogli skutecznie bić się o punkty. Rok temu po rewelacyjnej jesieni przyszła słaba wiosna. Oby teraz dla przyjezdnych odwróciła się ta tendencja. Jeśli tak się nie stanie, to niecieczenie szybko mogą zostać pierwszym spadkowiczem. Natomiast Wisła zagrała dobrze w defensywie, ale co ważniejsze ofensywa zadziała jeszcze lepiej. Biała Gwiazda dochodziła do wielu sytuacji bramkowych, co ostatnio było rzadkością. Nie wiadomo, jaki miała na to wpływ słaba dyspozycja gości. Jednak po takim zwycięstwie chęć do pracy w okresie przygotowawczym do rundy wiosennej powinna być jeszcze większa.
Płocka twierdza
Wisła Płock 1:0 Lechia Gdańsk
W minionej kolejce Lechici niespodziewanie ulegli Jagielloni. Na zakończenie roku kalendarzowego dane im było pojechać na niezwykle trudny teren do Płocka. Nafciarze dzięki zwycięstwu nad Lechią mogli uplasować się na pozycji lidera w meczach rozgrywanych u siebie. Spotkanie zapowiadało się niezwykle ciekawie.
Już w 3. minucie tablice wyników otworzył Damian Rasak. I to jak!!! Wisła zdecydowała się na krótkie rozegranie rzutu wolnego. 25-latek otrzymał podanie od Piotra Tomasika, po czym oddał starzł życia. Wyczyścił pajęczynę w górnym rogu bramki Dusana Kuciaka. Po takim golu ciężko się pozbierać. Wisła starała się kontrolować przebieg spotkania. Swoje okazje miał m.in. Łukasz Sekulski, ale to przyjezdni byli bliżsi wyrównania. Dobrze spisujący się w ostatnich tygodniach Ilkay Durmus trafił w słupek. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Trzeba przyznać, że spotkanie było dość wyrównane,
https://twitter.com/_Ekstraklasa_/status/1471956515443589125?s=20
W drugiej połowie Nafciarze grali dość wyrachowanie. Spowalniali grę, irytując tym piłkarzy Lechii. Na dodatek grali zdyscyplinowanie w defensywie. Lechia gubiła się i popełniała więcej błędów. Goście stworzyli więcej sytuacji bramkowych, ale nie oddali strzału celnego na bramkę. Dlatego Lechici nie zdołali wyrównać.
Wisła zalicza udane zakończenie roku. Podtrzymuje serię bez porażek u siebie i ma tyle samo punktów w tym elemencie, co Lech Poznań. Jednak obraz psuje dramatyczna statystka meczów wyjazdowych, gdzie Nafciarze mają tylko trzy oczka. Lechia po porażce odniesionej w Płocku wypada poza podium. Przerwę zimową spędzą na 5. lokacie dwa punkty za Radomiakiem i Rakowem.
Wyszarpane zwycięstwo
Lech Poznań 2:1 Górnik Zabrze
Kolejarz podrażniony wyjazdową przegraną w Radomiu, chciał udanie spuentować pierwszą część sezonu. Jednak zadanie przed podopiecznymi Macieja Skorży nie było proste, jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Do Poznania przyjechała ekipa Jana Urbana niepokonana od pięciu spotkań. Na rozkładzie mają punkty zdobyte nad Rakowem, Pogonią, czy Legią, ale w ostatnim czasie wygranych nad Wojskowymi nie można przypisać do wielkich osiągnięć.
Od początkowych minut Lech zagrał swoją grę. Długie utrzymywanie się przy piłce, cierpliwe rozegranie, które pozwalało gospodarzom na przedostawanie się w pole karne rywali. Wszystko do tego momentu układało się dla Kolejorza poza najważniejszą częścią – celnym uderzeniem na bramkę Daniela Bielicy. Górnik próbwał przeczekać. Skupiony był na defensywie, licząc na błędy przeciwnika. W 36. minucie przeprowadzili jedyną akcję w pierwszej połowie, która zakończyła się uderzeniem na bramkę. Ale w przeciwieństwie do gospodarzy, jedna okazja wystarczyła, aby objęć prowadzenie. Jesus Jimenez nie zmarnował podania od Bartosza Nowaka, który dostrzegł niepilnowanego Hiszpana. To podrażniło Lecha i tuż przed przerwą wspaniałą bramkę zdobył Gruzin Nika Kvekveskiri sprzed pola karnego.
W drugiej połowie Górnicy nie zamierzali już pozostawiać tyle przestrzeni gospodarzom, co w pierwszej części gry. Lech musiał poświęcić się trochę defensywie, aby nie przegrać meczu. Filipa Bednarka postraszył Erik Janza, a także Lukas Podolski. Duży wpływ na mecz miały przerwy w spotkaniu wywołane odpaleniem rac przez kibiców oraz kontuzją głównego arbitra Jarosława Przybyła, którego zastąpił sędzia techniczny Albert Różycki. Z tego powodu do regulaminowego czasu gry zostało doliczonych aż 13 minut. Lech w 9. minucie dodatkowego czasu zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Daniel Bielica wybronił uderzenie głową Bartosza Salomona. Futbolówka szczęśliwie odbiła się od nóg Antonio Milicia i wpadła do siatki.
Górnik postawą w drugiej połowie zasłużył na punkt. Jednak z przebiegu całego spotkania Lech może być dumny ze swojej gry. Kolejorz kończy rok na pozycji lidera i może śmiało patrzeć w kierunku mistrzostwa. Górnik przerywa serię 5 meczów bez porażki. Mimo to podopieczni Jana Urbana mogą być zadowoleni z końcówki tego roku, jaką rozegrali.
Sprowadzeni na ziemie
Legia Warszawa 0:3 Radomiak Radom
Powrót Vukovica na ławkę trenerską podziałał mobilizująco na Wojskowych. W środę rozgromili Zagłębie Lubin w zaległym spotkaniu. Jednak w niedzielę poprzeczka powędrowała zdecydowanie wyżej. Porażka Legii w drugiej kolejce z Radomiakiem była ogromną sensacją, ale dalsza część sezonu pokazała, że radomianie nie będą pełnić rolę chłopców do bicia. Legia w środę wykorzystała wszystkie słabości Miedziowych, którzy są ostatnio w fatalnej dyspozycji. Dlatego mecz przeciwko drużynie Dariusza Banasika miał dać odpowiedź w jakim miejscu znajduje się Legia.
Dla Legionistów weryfikacja okazała się bardzo bolesna. Jak w większości meczów warszawain, to Wojskowi przejmują inicjatywę w meczu. Jednak nie przekłada się to na nic pozytywnego dla gospodarzy. Piłka jest rozgrywana w bardzo wolnym tempie, przez co gra staje się czytelna dla przeciwników. Radomiak skupiony na defensywie czekał na potknięcia Legii w ofensywie. Przyjezdni wykorzystali zamieszanie w polu karnym gospodarzy. Artur Boruc kolejno obronił strzał Dawida Abramowicza i Karola Angielskiego. Jednak po tym drugim nieszczęśliwie piłka trafiła w Mateusza Wieteskę, który zaliczył bramkę samobójczą.
Legia nie potrafiła zaskoczyć także w drugiej połowie, a to konsekwentnie wykorzystywali goście. W 64. minucie wynik podwyższył Maurides po doskonałej wrzutce Filipe Nascimento. Pod koniec meczu z rzutu karnego rezultat ustalił Karol Angielski. Początkowo arbiter Jakubik pokazał żółty kartonik Filipe Nascimento za symulowanie, ale po analizie VAR zmienił swoją decyzję, dyktując „jedenastkę” dla gości.
Legia w meczu przyjaźni z Radomiakiem została sprowadzona na ziemie. Trenera Aleksandara Vukovicia czeka trudne zadanie. W okresie przygotowawczym będzie próbował odmienić oblicze Legii tak, żeby byli w stanie w miarę szybko zapewnić sobie utrzymanie, aby nie drżeć o nie do ostatnich ligowych kolejek. Natomiast do świątecznego stołu w znakomitych nastrojach zasiądą radomianie. Przerwę zimową spędzą na czwartej pozycji, mając tyle samo punktów, co Raków i tylko dwa punkty za drugą Pogonią. Beniaminek nie mógł lepiej wymarzyć sobie pierwszej części sezonu.
Następna kolejka
Gospodarze | Goście |
---|---|
Lech Poznań | Zagłębie Lubin |
Piast Gliwice | Radomiak Radom |
Legia Warszawa | Cracovia |
Górnik Łęczna | Jagiellonia Białystok |
Śląsk Wrocław | Górnik Zabrze |
Wisła Płock | Stal Mielec |
Wisła Kraków | Warta Poznań |
Pogoń Szczecin | Bruk-Bet Termalica Nieciecza |
Raków Częstochowa | Lechia Gdańsk |
Mecz kolejki: Stal Mielec – Górnik Zabrze
Stal radzi sobie w tym sezonie zadziwiająco dobrze. Górnik końcówkę roku miał bardzo dobrą. Emocji w tym meczu na pewno nie zabraknie. Jednak te emocje dopiero w 2022 roku.
Autorzy:
Mateusz Bartoszek
Mateusz Adamczyk
Pasjonat polskiego sportu, zwłaszcza piłkarskiej Ekstraklasy.
