Obserwuj nas

Rozgrywki

Po ośmiu latach Ekstraklasa ponownie przy Piłsudskiego w Sercu Łodzi [relacja ze stadionu]

W niedzielę 31 lipca Widzew Łódź oficjalnie przywitał Ekstraklasę w Sercu Łodzi. Sympatycy klubu czekali na to osiem długich lat. Ostatecznie łodzianie po emocjonującym meczu ulegli Lechii 3:2.

Chwile niepewności

Od pewnego czasu nad pierwszym domowym meczem Widzewa w Ekstraklasie zbierały się ciemne chmury. Początkowo spekulowano, że mecz zostanie rozegrany w Gdańsku ze względu na proces wymiany murawy na stadionie Widzewa. Jednak szybko zaprzeczono tym spekulacjom. Ostatecznie klub zdołał przygotować boisko na mecz z Lechią.

Kolejna chwila niepewności pojawiła się w środę 27 lipca, kiedy to Ekstraklasa wydała komunikat o tym, że mecz z gdańszczanami może zostać przełożony. Wszystko przez możliwość potencjalnego awansu Biało-Zielonych do 3. rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Taka decyzja została wydana przez UEFA, gdyż potencjalny rywal Lechii Aris Limassol rozgrywa swoje mecze w Larnace, gdzie lokalny klub także reprezentuje Cypr w Europie. Ostatecznie Lechia nie sprostała Rapidowi, a Aris stracił dwubramkową przewagę w spotkaniu przeciwko Neftchi Baku. Dlatego w czwartkowy wieczór temat został zamknięty.

Natomiast prawdziwe czarne chmury (i to dosłownie) nad Łodzią zebrały się w niedzielne przedpołudnie. Od soboty w stolicy województwa łódzkiego miały miejsce ciągłe opady deszczu. W wyniku takich warunków atmosferycznych doszło do awarii studzienek oraz zalania pomieszczeń na stadionie w Sercu Łodzi. Taki ogląd sytuacji przedstawił rzecznik Widzewa Marcin Tarociński za pośrednictwem Twittera. Z biegiem czasu największa walka toczyła się z przygotowaniem murawy. Obawy mogły być związane z tym, że jest ona świeżo położona i po spotkaniu w takich warunkach mogłaby ulec zniszczeniu.

Finalnie o 18:14 rzecznik Widzewa poinformował, że mecz się odbędzie. Trzeba przyznać, że osoby odpowiedzialne za murawę wykonały doskonałą pracę. Boisko było przygotowane bardzo dobrze, a po rozegraniu spotkania nie było widać ubytków w murawie.

Niepowtarzalna atmosfera

Dla efektowności całej polskiej ligi bardzo dobrze, że Widzew powrócił do Ekstraklasy. Nikomu nie trzeba przedstawiać kibiców RTS-u, którzy na stadionie tworzą niepowtarzalny klimat. Dlatego dla wszystkich sympatyków klubu wielką ulgą było to, że do spotkania, mimo różnych przeciwności, udało się doprowadzić. Przed meczem kapitan zespołu Patryk Stępiński w imieniu klubu odebrał puchar za awans do Ekstraklasy. Następnie minutą ciszy przy dźwięku syren oddano hołd Bohaterom Powstania Warszawskiego.

https://twitter.com/RTS_Widzew_Lodz/status/1553860799558569984?s=20&t=AiLWHrMc_JIPeiBbY62Ibw

Po usłyszeniu pierwszego gwizdka zgromadzeni kibice zrobili kartoniadę, która utworzyła wymowny napis: WE ARE BACK! Przez całe spotkanie było słychać nieustanny doping kibiców, niezależnie od fazy spotkania. W Sercu Łodzi pojawili się także nieliczni sympatycy Lechii Gdańsk. Obie strony dość często wymieniały się nieuprzejmymi przyśpiewkami, co jeszcze potęgowało już gorącą atmosferę na obiekcie.

 

Jedna zmiana w składzie Widzewa

Trener Janusz Niedźwiedź posłał do boju niemalże tę samą jedenastkę co w dwóch poprzednich spotkaniach. Jedyną zmianą było wejście Pawła Zielińskiego za Karola Danielaka. Trzeba przyznać, że był w tym jakiś pomysł. Dość często 32-latek, grający na prawej stronie, otrzymywał prostopadłe podania. Jednak brakowało wykończenia takich akcji golem.

Szkoleniowiec Lechii Tomasz Kaczmarek w porównaniu do czwartkowego spotkania z Rapidem Wiedeń dokonał czterech zmian. W bramce pojawił się Michał Buchalik, który zastąpił Dusana Kuciaka. Poza tym do pierwszego składu powrócił Flavio Paixao, Conrado i Kristers Tobers. Nadzieję na korzystny wynik dla Widzewa upatrywano w ewentualnym zmęczeniu Lechii. Przyjezdni nie forsowali tempa. Od początku spotkania goście przejęli kontrolę nad meczem, ale bojaźliwość w linii defensywnej doprowadziła beniaminka do utraty pierwszej bramki. Autorem gola stał się Maciej Gajos po dobrym strzale z dystansu.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1553816835354775552?s=20&t=AiLWHrMc_JIPeiBbY62Ibw

Jednak zawodnik Lechii powinien wiele zawdzięczać obronie Widzewa. Żaden z Widzewiaków nie doskoczył do 31-latka. Wszyscy zgodnie cofali się we własne pole karne. Gospodarze nie popisali się przy tej akcji, ale piłkarze zrehabilitowali się dość szybko. W 10. minucie w polu karnym gości najpierw Dawid Stec zagrał piłkę ręką, a sekundę później podciął Bartłomieja Pawłowskiego. 29-latek wykorzystał jedenastkę i zaliczył trzeci z rzędu występ z golem.

Widzew grał, Lechia wygrała

Widzew nie zadowalał się remisem. Nadal często piłkarze gospodarzy przebywali na połowie rywala. Dostrzec można było porozumienie między Juliuszem Letniowskim a Fabio Nunesem, którzy wymieniali się podaniami na jeden kontakt, dzięki czemu po lewej stronie gospodarze tworzyli sobie przewagę. Pressing Widzewa prowokował Lechię do popełniania błędów, m.in.  strata Mario Malocy, której nie wykorzystał Dominik Kun. Często Kun zwlekał z decyzją oddania strzału, a jak już miał dogodną sytuację, to zbyt kombinował. Najbardziej odzwierciedla to sytuacja z 54. minuty, kiedy to 29-latek uderzał piętką, zamiast bezpośrednio strzelić w prostszy sposób w kierunku bramki Buchalika.

Nieudolność w ataku RTS-u wykorzystali goście. Przed przerwą Mateusz Żyro nie zdążył zablokować strzału Paixao. Henrich Ravas sparował piłkę pod nogi Łukasza Zwolińskiego, który nie miał żadnych problemów ze skutecznym wykończeniem akcji. Żaden z obrońców Widzewa nie podążył za napastnikiem Lechii.

W 62. minucie na placu gry pojawił się Jordi Sanchez. Jego wejście ożywiło poczynania Widzewa w ataku. Najpierw uderzenie piłki głową przeszło obok słupka, ale już kilka minut później Hiszpan mógł cieszyć się z drugiego gola w sezonie. Na szczególną pochwałę zasługuje Nunes, który zanotował fenomenalną asystę. Zgromadzeni kibice uwierzyli, że można w tym spotkaniu zgarnąć komplet punktów. To samo pomyśleli łodzianie. W pierwszych dwóch meczach chwalono Widzew za odwagę w rozegraniu. Nie inaczej było w tym spotkaniu.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1553829443403223043?s=20&t=AiLWHrMc_JIPeiBbY62Ibw

Beniaminek szedł po pełną pulę i został skarcony. Trafienie w samo okienko zaprezentował Paixao. Na raz poszedł Bozhidar Chorbadzhiyski i błyskawicznie został minięty przez Portugalczyka. Bułgar na przestrzeni całego spotkania zagrał dobrze. Głównie zamykał wszystkie akcje gości w polu karnym po stałych fragmentach gry. Niestety na sam koniec przytrafił mu się błąd, kosztujący Widzew stratę punktów. W 90. minucie RTS miał ostatnią okazję, ale niesamowitymi interwencjami popisał się Buchalik przy strzałach zmienników: Karola Danielaka i Jakuba Sypka.

Perspektywy na przyszłość

Mecz Widzewa z Lechią pokazał, że beniaminek jest w stanie jak równy z równym walczyć o ligowe punkty. Pokazują zadziorność, wolę walki, nie wybijają piłki na aferę, a próbują rozgrywać. Na pewno łodzianie nie będą chłopcami do bicia. Obecnie RTS musi skupić się na grze zawodników w obszarze przed własnym polem karnym, gdzie pozostawiają zbyt wiele wolnej przestrzeni rywalom albo zbyt późno doskakują do przeciwnika, aby odebrać futbolówkę.

Drugim elementem, który trzeba poprawić, jest finalizacja akcji. Widzew dość łatwo przedostaje się na połowę rywala, próbuje prostopadłych zagrań, które niewątpliwie tworzą przewagę. Jednak dość często są rozszyfrowywane przez przeciwnika. Gdy się uda ograć rywala, to powstaje jeszcze jeden problem – brak zdecydowania się na oddanie strzału, przez co ostatni etap akcji traci na prędkości.

Trener Niedźwiedź ma jeszcze jedną bolączkę, którą każdy szkoleniowiec chciałby mieć. Dwóch skutecznych napastników. W programie Liga+Extra powiedział, że obecny system gry nie pozwala mu na postawienie na Sancheza i Pawłowskiego od pierwszej minuty. Jednak będzie myślał, jak pogodzić całą tę sytuację.

Dlatego jest nad czym pracować. Wyeliminowanie tych błędów może dać beniaminkowi z Łodzi niezłe perspektywy na przyszłość. Pytanie tylko, czy Widzew za tak odważną grę w ostatecznym rozrachunku zostanie skarcony, czy doceniony ligowymi punktami?

1 Comment

1 Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki