Obserwuj nas

Rozgrywki

Miedź Legnica obrała kurs na pierwszą ligę

Przed nowym sezonem Ekstraklasy w Legnicy żyli nadziejami. W końcu 1. liga została zjedzona, a sam styl był bardzo dobry. Pragmatyczny, ale skuteczny i różnorodny. Trenerem był bardzo dobrze znany w tym mieście Wojciech Łobodziński i każdy miał nadzieję na rozwój. Trenera, drużyny i klubu. Rzeczywistość okazała się zgoła inna. Nie pomogła w tym na pewno zbudowana Wieża Babel. Miedź Legnica w tym momencie mocno obrała kurs na 1. ligę, a zamiast drużyny kibice mogą oglądać zlepek zagranicznych piłkarzy.

Rozbudzone nadzieje

W poprzednim sezonie Miedzianka nie miała sobie równych. Tylko trzy porażki, najmniej goli straconych, drugi wynik w lidze co do ilości goli zdobytych i ogromna przewaga – 15 punktów nad drugim Widzewem. Legnica się cieszyła, właściciel był zadowolony, a o Wojciechu Łobodzińskim mówiło się jako o bardzo perspektywicznym trenerze. On sam po awansie stwierdził, że w dobrych chwilach łatwo jest prowadzić zespół, ale nie wie, co będzie jak przyjdzie kryzys. I kryzys przyszedł bardzo szybko. Wiemy już, że w Legnicy doszli do wniosku, że potrzeba świeżej krwi i Wojciech Łobodziński został zwolniony.

https://twitter.com/MiedzLegnica/status/1579809614287503361?s=20&t=sFWKin6GKrfU1KjoITfJwA

 

Wydawało się, że drugie podejście Miedzi do Ekstraklasy będzie bardziej udane. Co prawda w klubie mówiło się, że walka o utrzymanie w piłkarskiej elicie nie będzie łatwa, ale nikt się nie spodziewał, że drużyna będzie, aż tak fatalnie wyglądała. Bardzo dużo błędów indywidualnych i brak chemii między zawodnikami to główne problemy tej drużyny.

Odpalamy Football Managera

W Miedzi Legnica zdawali sobie sprawę z jakości swojej kadry. Na 1. ligę to wystarczyło, ale na Ekstraklasę ta jakość musiała być wyższa. Postanowiono odpalić Football Managera i eksplorować świat. Kiedy Wojciech Łobodziński został pierwszym trenerem, postawiono na Hiszpanów. W sezonie 2021/22 przyszło czterech takich zawodników. Do teraz grają w klubie. Przed obecnym sezonem odkryli kolejne miejsce do eksploracji – Amerykę Południową.

Wcześniej do Ekstraklasy nie trafiło wielu zawodników z tego zakątka świata, a jeśli już tutaj przyjechali, to ich jakość nie powalała. W Miedzi zrobiono na przekór. Zaufano wizji trenera Łobodzińskiego i dyrektora sportowego Marka Ubycha. Trzeba powiedzieć, że dość swobodnie poruszali się na rynku transferowym, a takie zaufanie od zarządu wypracowali sobie w poprzednim sezonie. Wtedy większość transferów Miedzi była na plus. Do tego sukces w postaci awansu. Co mogło pójść nie tak?

Papier wszystko przyjmie

Miedź przed tym sezonem przeprowadzała ciekawe transfery. Ciekawe, bo już z jakimś wyrobionym CV, a tacy zawodnicy trafiali do beniaminka.

Gdy dołożymy do tego zawodników, którzy zrobili awans i prezentowali się naprawdę bardzo dobrze, to mamy niezłą mieszanką w składzie i nadzieję na dobry sezon. Kluczowi zawodnicy z drużyny, którzy odeszli, to Patryk Makuch (Cracovia kupiła go za ok. 550 tys. euro) i Jens Martin Gammelby, którego wypożyczenie skróciło Brondby.

Posiłki, które przyjechały do Legnicy, mogły robić wrażenie. Jednym z zawodników, którzy musieli sobie wpisać w GPS Legnicę był Angelo Henriquez. Chilijczyk, który przychodził się odbudować, ale jego CV było imponujące. Operacja była tym bardziej trudna do przeprowadzenia, że pensja Henriqueza była nieosiągalna dla Miedzi, ale udało się go przekonać, żeby zszedł z kontraktu i dołączył do tego projektu sportowego. Miało go to wypromować. Sytuacja win-win.

Innymi zawodnikami, którzy dołączyli, byli: Koldo Obieta z zaplecza LaLigi, Levent Gulen z ligi greckiej, Jeronimo Cacciabue z Newell’s Old Boys czy Olaf Kobacki – najlepszy młodzieżowiec 1. ligi.

Brak doświadczenia

W Miedzi Legnica uznano, że warto zaryzykować i postawić na Wojciecha Łobodzińskiego. Legenda Miedziowych, a do tego pierwsze kroki w karierze trenerskiej stawiał w rezerwach klubu. Znał każdy kąt, poznał młodzież z akademii. Korzyść dla obu stron. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że była do bardzo dobra decyzja.

Ale teraz Łobodziński został bardzo mocno zweryfikowany przez poziom i realia Ekstraklasy. W 1. lidze filozofia „Łobo” działała bardzo dobrze i można było dominować nad rywalami. Przy zespołach z dużo lepszą jakością, na wyższym szczeblu te praktyki nie zdały egzaminu.

Trener Łobodziński nie miał okazji zarządzać kryzysem w zespołach i gdy ten kryzys przyszedł, nie poradził sobie z nim. Miał za mało doświadczenia. Błędy zawodników, frustracja i zjazd mentalny to rzeczy, których trener Łobodziński nie umie jeszcze naprawić.

Co czeka Łobodzińskiego?

Ostatni etap przygody „Łobo” w Miedzi nie był udany i zaliczył on sporą wpadkę w swojej karierze trenerskiej. Wiemy tyle, że w realiach niższych lig niż Ekstraklasa, potrafi on wykrzesać z zespołu bardzo dużo. Grać fajną ofensywną piłkę i stale progresować zespół. Ten kryzys, jaki go spotkał i szukanie wyjścia z niego może zaprocentować w przyszłości.

Pojawiła się rysa na tej przygodzie Łobodzińskiego w Miedzi. Miał dużą swobodę na rynku transferowym, sprowadzał piłkarzy pod swoją filozofię ale na pewnym etapie się pogubił. Możliwe, że był to moment szukania wyjścia z tej trudnej sytuacji. Teraz jest czas na przemyślenia i może przedefiniowanie swojej filozofii futbolu.

A co czeka zespół? Ratowanie się przed spadkiem z nowym trenerem, a to będzie bardzo trudne i moim zdaniem Miedź nie da sobie rady z tą walką. Przynajmniej nie widać ku temu żadnych przesłanek, żeby udało się utrzymać w Ekstraklasie na kolejny sezon.

Statystyki trenera Wojciecha Łobodzińskiego w Miedzi Legnica

W 1. lidze – 34 mecze (23 zwycięstwa, 8 remisów, 3 porażki), 77 punktów, średnia punktów na mecz: 2,26, bilans bramkowy: 56:22.

W Ekstraklasie – 11 meczów (1 zwycięstwo, 2 remisy, 8 porażek), 5 punktów, średnia punktów na mecz: 0,45, bilans bramkowy: 11:21.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki