Adrian Siemieniec zalicza udany debiut w w roli trenera na poziomie Ekstraklasy. Jagiellonia pokonała Lechię 1:0, będąc zespołem lepszym. Przyjezdni tracą już 5 oczek do bezpiecznego miejsca.
Debiut Siemieńca
Między 26., a 27. serią gier władze białostockiego klubu zmieniły trenera. Miejsce Macieja Stolarczyka zajął Adrian Siemieniec. Dotychczas 31-latek prowadził rezerwy Dumy Podlasia w 3. lidze. Zarządzający Jagiellonią wiele ryzykują, powierzając zadanie utrzymania się w lidze tak niedoświadczonemu trenerowi na tym etapie rozgrywek.
W poniedziałkowe świąteczne popołudnie do Białegostoku przyjechała Lechia. W ostatniej kolejce pod wodzą nowego trenera Badii zdołali oni zremisować ze Śląskiem po naprawdę bezbarwnej grze. Gdańszczanie musieli wykrzesać w Białymstoku maksimum potencjału. To starcie zapowiadało się na jedno z ważniejszych w kontekście, jak to mówił Franciszek Smuda, „walki o spadek”. Przed rozpoczęciem meczu gdańszczanie tracili 4 punkty do będącej tuż nad kreską Jagiellonii. Dlatego przegrana gości mogła zabetonować ich w strefie spadkowej.
Po trzy zmiany
W stosunku do ostatniego składu wystawionego przez Stolarczyka, Siemieniec dokonał trzech roszad. W linii defensywnej zagrali Michał Pazdan oraz Israel Puerto, a na skrzydło powrócił Tomas Prikryl. Szkoleniowiec przyjezdnych także zmienił trzech zawodników, dając szansę Falvio Paixao, Marco Terrazzino oraz Joeri de Kamps.
Od początku gospodarze starannie pilnowali piłki, rozgrywając akcje w ataku pozycyjnym. Przez dłuższy czas nie kończyły się one strzałami, ale im dłużej mecz trwał, tym białostoczanie byli coraz groźniejsi. Postawienie przez Siemieńca na Prikryla można zaliczyć do dobrych decyzji. To właśnie prawa strona Jagi funkcjonowała wyjątkowo dobrze, choć nie przekładało się to na zdobyte bramki.
Idealna okazja na objęcie prowadzenia przez gospodarzy nadeszła w 43. minucie, kiedy to Jagiellonia wywalczyła rzut karny, po tym jak ręką zagrał Mario Maloca. Duża w tym zasługa Nenego, który wpędził w zakłopotanie defensywę Lechii. „Jedenastki” na gola nie zamienił jednak Jesus Imaz. Pierwszy strzał pewnie wybronił Dusan Kuciak, ale Słowak za wcześnie wybiegł przed linię bramkową, więc powtórzono stały fragment gry. Przy powtórce Hiszpan ponownie nie dał rady. 32-latek chciał zaskoczyć podcinką, ale golkiper gości został w miejscu, pewnie łapiąc piłkę.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1645424379893800962?s=20
Do przerwy Lechia mogła mówić o dużym szczęściu. Nie byli w stanie wykreować poważnego zagrożenia, oddając tylko dwa strzały przy czternastu takich uderzeniach gospodarzy.
***
Po zmianie stron gdańszczanie próbowali coś wymyślić. Głównie przez rozgrywanie piłki przez Paixao. Portugalczyk przeplatał dobre zagrania z tymi słabymi. W 63. minucie Lechia była najbliżej objęcia prowadzenia, ale gdy futbolówka po dograniu w pole karne przez Diabate powędrowała wzdłuż linii bramkowej, nie znalazł się tam żaden piłkarz gości, który mógłby zamknąć akcję. Wejście Malijczyka ożywiło nieco ofensywne poczynania Lechii. Natomiast Jagiellonia decydowała się na strzały z dystansu za sprawą uderzeń Guala, czy Puerto.
Obie ekipy przedłużały rozgrywanie, cierpliwie budując atak pozycyjny. Jednak to białostoczanie wykazywali więcej ochoty do kreacji ofensywnej, mimo że ciężej im było o dogodne sytuacje, jak to miało miejsce przed przerwą. Trzeba pochwalić linię defensywę Dumy Podlasia. Zagrała pewnie i skonsolidowanie przez całe spotkanie, przez co przyjezdnym trudniej było pokusić się o trafienie do siatki Zlatana Alomerovicia.
Przełamanie Romanczuka
W 83. minucie gospodarze dopięli swego. Strzelcem gola okazał się Taras Romanczuk. Po rzucie rożnym precyzyjną główką pokonał Kuciaka. 31-latek pozostał bez krycia, dzięki czemu mógł cieszyć się pierwszy strzelonym golem od półtora roku temu, kiedy to także trafił przeciwko Lechii.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1645438635871817728?s=20
Duma Podlasia zasłużenie zgarnia komplet punktów. Adrian Siemieniec może cieszyć się z postawy swoich zawodników. W spotkaniu można było zauważyć wiele ochoty do gry ofensywnej. Patrząc na obie ekipy, to u białostoczan można było dostrzec więcej determinacji w doprowadzeniu do wygranej niż u gości. A przecież w teorii to Lechii powinno bardziej zależeć, gdyż znajdują się w strefie spadkowej. Do bezpiecznego miejsca tracą 5 punktów. O poprawę może być jednak ciężko w następnej serii gier, gdyż do Gdańska przyjedzie dobrze spisująca się Pogoń.
Fot.: Maciej Rogowski
1 Comment