Obserwuj nas

Ekstraklasa

Zabójcza końcówka gospodarzy – Cracovia rozprawiła się z Radomiakiem

Sobotnie granie w Ekstraklasie zainaugurowano w stolicy województwa małopolskiego, gdzie Cracovia pewnie wygrała z Radomiakiem 3:0. Gole dla miejscowych zdobyli Michał Rakoczy, Virgil Ghita oraz Patryk Makuch. Dzięki temu zwycięstwu Pasy wskoczyły na siódme miejsce w tabeli i zrównały się punktami z szóstym Widzewem.

Cracovia w końcu zwycięska

Piłkarze Jacka Zielińskiego na triumf czekali od sześciu spotkań. Ostatni raz smak zwycięstwa mogli poczuć siedemnastego lutego, gdy na własnym boisku pokonali Stal Mielec 2:1. Dzisiejszego słonecznego popołudnia ta sztuka udała im się pierwszy raz od niemal dwóch miesięcy. I to w nie byle jakim stylu – zwycięstwa wynikiem 3:0 nie zdarzają się zbyt często Cracovii. Ostatni raz dokonali tego w starciu z obecnym liderem Ekstraklasy Rakowem, we wrześniu ubiegłego roku.

Dzisiaj zawodnicy Pasów byli od swoich rywali z Radomia zwyczajnie lepsi, szybsi, bardziej waleczni, zdeterminowani, a także bardziej dokładni. Największe zagrożenie sprawiali kontratakami – po jednym z nich, w 19. minucie gry Michał Rakoczy otworzył wynik spotkania. Przez resztę meczu gospodarze tworzyli sobie groźne okazje, lecz brakowało im dokładności. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero w doliczonym czasie gry. W 92. minucie bramkę głową zdobył Virgil Ghita, a osiem minut później kopnięciem z najbliższej odległości wynik gry ustalił Patryk Makuch. Wydaje się więc, że Pasy wracają na zwycięskie tory. W kolejnych tygodniach czekają ich starcia z ekipami ze strefy spadkowej – Lechią Gdańsk i Miedzią Legnica.

Renesans Takuto Oshimy

Sympatyczny Japończyk, który do Cracovii dołączył na początku bieżącego sezonu, nie mógł być zadowolony z rundy jesiennej w swoim wykonaniu. W szesnastu ligowych meczach nie strzelił bramki, nie zanotował asysty, a do tego obejrzał aż sześć kartek, w tym jedną czerwoną. Można było więc pomyśleć, że przybycie do klubu pomocnika z Kraju Kwitnącej Wiśni było po prostu zwyczajną pomyłką. Wiosną Oshima wygląda jednak zdecydowanie lepiej. Zagrał we wszystkich możliwych spotkaniach, a w każdym z trzech ostatnich brał udział przy zdobyciu gola. Dzisiaj popisał się świetnym podaniem do Rakoczego, który otworzył wynik spotkania. Japończyk w końcu zaczyna grać na miarę oczekiwań i wyróżniać się czymś więcej niż nietypową fryzurą. Jeśli tylko podtrzyma dobrą formę, Cracovia będzie miała z niego pożytek na długi czas.

Koszmarna kontuzja Francisco Ramosa

Wszystko wydarzyło się w 77. minucie spotkania. Rzut wolny niedaleko bramki gospodarzy wykonywał Radomiak. Po lekkim zamieszaniu piłka trafiła pod nogi Francisco Ramosa, który przyjął ja w nienajlepszy sposób. Futbolówkę chciał odebrać mu Takuto Oshima, i faktycznie to on pierwszy trafił w piłkę. Wówczas to noga zawodnika z Radomia uderzyła z impetem w piszczel Oshimy i wygięła się w nienaturalny sposób. Wszystkich, którzy widzieli to starcie przeszły dreszcze. Niektórzy z państwa pamiętają zapewne sytuację z Marcinem Wasilewskim i jego nogę, która została zmasakrowana po starciu młodziutkim wówczas Axelem Witselem. Tutaj wyglądało to podobnie. Początkowo sędzia Wojciech Myć ukarał pomocnika Cracovii czerwoną kartką, lecz po analizie VAR zmienił decyzję. I słusznie, bo Japończyk trafił nogą w piłkę, a potem został  kopnięty w tak niefortunny sposób, że Ramosowi połamała się noga. Portugalczyka będzie teraz czekać długa przerwa od piłki, o ile w ogóle wróci do wykonywania swojego zawodu.

Zdjęcie

Na pochwałę zasługuje zachowanie fanów drużyny z Krakowa zgromadzonych na trybunach, którzy bili brawo Ramosowi, gdy ten opuszczał murawę w karetce.

Czy Radomiak ma się czego obawiać?

Sytuacja w Radomiu nie jest stabilna. Po przyzwoitym początku rundy pozostały już tylko wspomnienia. Dzisiejsze spotkanie było dla radomian szóstym, w których nie udało im się odnieść zwycięstwa. Tydzień temu, gdy ekipa Zielonych dobrze wyglądała na tle Rakowa, wydawało się, że pójdzie za ciosem i zdobędzie pierwsze od dawna trzy ligowe punkty. Tak się jednak nie stało. Na ten moment drużyna prowadzona przez Mariusza Lewandowskiego ma zaledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, a w najbliższym czasie czekają ją ciężkie mecze. W przyszły poniedziałek do Radomia przyjedzie Lech, a w kolejnych tygodniach Radomiak będzie się mierzył ze Śląskiem, Piastem, Wartą, Widzewem i Pogonią. Utrzymanie nie jest zatem pewne i może być o nie bardzo ciężko. Jeśli Zieloni będą wyglądać w kolejnych spotkaniach jak dzisiaj, mogą już przygotować się do gry w 1. lidze. Jeżeli natomiast pokażą taką dyspozycję, jak w ostatnim meczu z Rakowem, jeszcze nie wszystko musi być stracone.

Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa