Obserwuj nas

Ekstraklasa

Derby Łodzi dla Widzewa, ale ŁKS nie musi być smutny

Pierwsze od wielu lat derby Łodzi w Ekstraklasie nie zawiodły. Były fajerwerki zarówno na boisku, jak i na trybunach. Szczególnie dla takich spotkań warto oglądać Ekstraklasę.

Walka z obu stron 

Wyrównane – takim przymiotnikiem można śmiało określić ostatnie derby. Jak wielu podejrzewało, oba zespoły raczej postawiły na wspólne szachowanie się niż przejmowanie inicjatywy. Gra była żywa, panowała zmienność w posiadaniu piłki. Żaden z zespołów nie chciał pozwolić przeciwnikowi na uzyskanie pełnej przewagi. Dzięki temu widowisko mocno zyskało na atrakcyjności. Chociaż niekiedy wkradały się momenty chaosu, to w ogólnym rozrachunku piłkarze zapewnili swoją grą dobrą rozrywkę. Ostatecznie 3 punkty zostają przy al. Piłsudskiego, a kibice z drugiej strony miasta mogą czuć niedosyt.  

Pawłowski i Bobek zrobili mecz  

Choć doceniam również grę Tejana, to zdecydowanie wymieniona dwójka zasługuje na specjalne wyróżnienie. Gdyby nie korzystny wynik dla Widzewa, to prawdopodobnie Bobek zostałby MVP derbów. Niestety gra na pozycji, która nie wybacza wpuszczonych goli. W czasie meczu popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami. Parada po strzale Nunesa w 40. minucie należała do tych, które utrzymują wynik spotkania w niezmienionym stanie. Na to nie było zgody Bartłomieja Pawłowskiego. Jedyna bramka, która padła w tym starciu jest tak naprawdę jego zasługą. Skrzydłowy pokazał, że jest prawdziwym liderem drużyny i w tak ważnym meczu zrobił różnicę na boisku. Najpierw ograł jednego z rywali, później bez pardonu poszedł na trzech obrońców ŁKS-u, by na końcu świetnie dograć do Sancheza i zaliczyć asystę przy jego trafieniu. 

W czterech pierwszych kolejkach Ekstraklasy Pawłowski zgromadził już 1 gola i 3 asysty. Nie było meczu, w którym nie miał bezpośredniego wpływu na zmianę wyniku spotkania. Ku zmartwieniu kibiców Widzewa, piłkarz stwierdził, że chce spróbować swoich sił za granicą. Jego kontrakt obowiązuje do końca tego sezonu. Ewentualne odejście może kosztować drużynę utratę kilku pozycji w tabeli na koniec sezonu.  

Młodzieżowiec i wyjście spod pressingu 

O ile ŁKS nie musi martwić się o pozycję młodzieżowca, to w Widzewie był z tym problem. Wydaje się, że może go rozwiązać Filip Przybułek. Młody zawodnik uniósł presję meczu, bez zbędnego uniżenia chciał się ścigać z zawodnikami rywali. W jednej sytuacji miał nawet pretensje do starszego kolegi Hanouska. Ten, po tym jak drużyna wyszła spod pressingu, dostrzegł wysuniętego Bobka i spróbował szczęścia z dystansu. Zamiast tego, mógł wypuścić na wolną pozycję właśnie Przybułka.  

A skoro już o wyjściu spod pressingu mowa – za to trzeba pochwalić zawodników Janusza Niedźwiedzia. ŁKS naprawdę nie chciał sprzedać tanio skóry i napierał na posiadających piłkę Widzewiaków. Jednakże wiele razy dzięki szybkim i umiejętnym wymianom piłki, udawało się gości wyprowadzać w pole. Dzięki temu powstawały duże połacie wolnej przestrzeni, co mogło poskutkować stworzeniem dogodnych sytuacji. Jednak gospodarze często nie korzystali z takiej ewentualności.

Derby pozytywów  

Na końcu nikt z tych derbów nie wyjdzie w pełni niezadowolony. Widzew ma trzy punkty, Janusz Niedźwiedź uratował swoją posadę. Jasne, ŁKS nie dopisze w tabeli żadnego oczka, ale postawa Bobka, Tejana czy perspektywa gry z Ramirezem w składzie rokuje pozytywnie na przyszłość. Dodatkowo, kibice zgromadzeni na stadionie czy przed telewizorami mogli obejrzeć przyjemną dla oka piłkę, przerwaną fajerwerkami, które uświetniły spotkanie. Podsumowując – na takie derby warto było czekać, oby następne doskoczyły do wysoko zawieszonej poprzeczki.

Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa