„27” to liczba dnia, która 13 sierpnia towarzyszyła wszystkim oglądającym mecz Puszczy Niepołomice z Legią Warszawa. Dlaczego taka liczba? Po pierwsze – z racji na przedłużenie kontraktu Tomasza Tułacza z klubem z Niepołomic do 2027 roku. Po drugie – w Krakowie strzelali tylko zawodnicy z numerem 27. Najpierw trafił Sołowiej, a później z rzutu wolnego swoje „trzy grosze” dołożył Josue. Jednak finalnie żaden z zespołów nie wywalczył kompletu punktów. Kto wyróżnił się na tle beniaminka? Czy Legia Warszawa poprawiła grę względem ostatniego spotkania z Austrią Wiedeń? Zapraszam na kilka słów po niedzielnym spotkaniu.
Stałe fragmenty gry
36 bramek – ta liczba może nie robi dużego wrażenia, jeśli mowa o liczbie goli strzelonych przez zespół na przełomie całego sezonu. Jednak, jeśli dodamy do tego fakt, że są to gole strzelone tylko i wyłącznie po stałych fragmentach gry, to już robi wrażenie. To właśnie Puszcza Niepołomice może pochwalić się takim wynikiem podczas poprzedniej kampanii na zapleczu Ekstraklasy. Trener Tomasz Tułacz ma sposób na zdobywanie bramek ze stałych fragmentów gry. Nie inaczej było w niedzielny wieczór, kiedy to zawodnicy Puszczy podejmowali na stadionie Cracovii Legię Warszawa.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1690756163632078848
Nie mam pretensji do #Legia o grę na stojąco. Przyjmuję, że rewanż w Wiedniu to priorytet. Ale ile razy można popełniać tak proste błędy w obronie, jak dziś znowu Augustyniak? Najpierw świeca w górę w polu karnym, a potem zapomniał wyskoczyć do główki. Koszmar.#PUNLEG
— Kuba Majewski (@QbasLL) August 13, 2023
Niestety, ale we własnym polu karnym nie popisali się Rafał Augustyniak oraz Paweł Wszołek. Pierwszy – choć wybijał piłkę, która zmierzała w kierunku bramki Hładuna, to później przegrał walkę w powietrzu z Kamilem Zapolnikiem, który zanotował asystę przy bramce Łukasza Sołowieja. Środkowy obrońca wykorzystał „drzemkę” Pawła Wszołka, wybiegł zza pleców wahadłowego Legii i z łatwością pokonał bramkarza gości. Wicemistrz Polski na własnej skórze przekonał się, że beniaminek Ekstraklasy ma bardzo dobrze opanowane stałe fragmenty gry. Była to pierwsza bramka stracona przez Legię Warszawa w rozgrywkach PKO Ekstraklasy w sezonie 2023/2024. Goście postanowili jednak odpowiedzieć tą samą bronią, która uderzyła bezpośrednio w nich.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1690757680212713474
Jak trwoga to do… Josue. Portugalczyk popisał się kolejną bramką zza pola karnego. Nie był to tak precyzyjny strzał jak z Ruchem Chorzów, ale do swojego piłkarskiego CV może dopisać gola zdobytego bezpośrednio z rzutu wolnego. Znów jednak, tak jak w przypadku zachowania Pawła Wszołka, pod własną bramką dużo lepiej mógł zachować się Kewin Komar. Owszem, mógł go zmylić wyskok do piłki Macieja Rosołka, ale piłka praktycznie leciała prosto w niego, więc moim zdaniem powinien czekać do samego końca z interwencją. Choć i tak w końcówce spotkania bramkarz Puszczy kilka razy wygrywał pojedynki z napastnikami Legii Warszawa. Szczególnie Marc Gual najwięcej razy zagrażał bramce Komara.
Głębia składu
Trener Kosta Runjaić na konferencji pomeczowej z Austrią Wiedeń potwierdził, że z Puszczą Niepołomice da pograć zmiennikom, aby podstawowi zawodnicy byli wypoczęci na rewanżowe spotkanie w Wiedniu. Owszem, obyło się bez kontuzji, jednak tacy zawodnicy jak Ribeiro, Augustyniak, czy Slisz rozegrali pełny wymiar czasu. Ostatni z nich z powodu zbyt krótkiej kadry na pozycji środkowego obrońcy, z przymusu musiał wystąpić w drugiej połowie na swojej nienaturalnej pozycji. Co prawda Paweł Wszołek, Artur Jędrzejczyk i Ernest Muci zagrali w mniejszym wymiarze czasowym (pierwszych dwóch po 45 minut, a trzeci – przez godzinę). Moim zdaniem trener Runjaić ma jednak zdecydowanie za krótką kadrę do ewentualnej gry na trzech frontach. Oczywiście, że najpierw trzeba pokonać Austrię Wiedeń na wyjeździe, natomiast jeśli się to powiedzie, to dyrektor Zieliński musi mieć na uwadze, że jakościowi zmiennicy są potrzebni, aby nie zdarzały się „takie remisy”, jak ten w Krakowie.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1690785975515889664
***
Dodatkowo znów zmiennicy nie zachęcili niemieckiego trenera, aby dawał im grać więcej minut niż zazwyczaj. Znów na pozycji napastnika bezbarwny był Maciej Rosołek. Z uwagi na to, że konkurencja na tej pozycji jest ogromna w warszawskim zespole trzeba wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. Taką okazję miał Marc Gual, który przy pierwszym kontakcie stracił piłkę przez co gospodarze mieli świetną okazję, aby wyjść na prowadzenie. Widać było, że Gual średnio czuje się na pozycji numer 10, gdzie musiał przeciskać się przez wąsko ustawionych pomocników oraz obrońców Puszczy Niepołomice. W końcówce poprawił swoją grę i zaczął szukać nieszablonowych rozwiązań. Jednak to było za mało na Kewina Komara.
W podobnej sytuacji co Maciej Rosołek był Jurgen Celhaka. Albańczyk po raz kolejny dostał szansę występu od pierwszej minuty. Moim zdaniem po raz kolejny pokazał, że nie zasługuje na więcej minut. Brakowało u niego podejmowania ryzyka w fazie ataku oraz przyspieszenia w rozgrywaniu piłki. Dodatkowo popełniał dużo głupich fauli, których na spokojnie mógł uniknąć. Trener Runjaić powinien kosztem Albańczyka promować chociażby zawodników z akademii Legii, czy to Igora Strzałka, czy to Filipa Rejczyka. Obaj są przygotowani na granie na seniorskim poziomie i właśnie z takim rywalem mogliby złapać coś więcej, aniżeli ostatni kwadrans.
Tempo
Wszyscy kibice Ekstraklasy dokładnie wiedzieli jak będzie wyglądało to spotkanie. Zarówno kibice Puszczy Niepołomice, jak i Legii Warszawa byli świadomi tego, że to goście będą mieli pełną inicjatywę w tym spotkaniu. I to właściwie od nich samych oraz od intensywności gry będzie zależało to, czy wywiozą komplet punktów ze stadionu przy ul. Kałuży. Niestety, ale gospodarze przez niemal całe spotkanie bronili się na własnej połowie w formacji 1-5-4-1, gdzie linia pomocy utrzymywała bardzo małą odległość od linii obrony. Dzięki temu Legia miała ogromny kłopot z dostarczaniem futbolówki w pole karne rywala. Gospodarzom udawało się skutecznie wybijać z rytmu zespół prowadzony przez Kostę Runjaicia.
U gości brakowało zdecydowanego „rozbujania” obrony rywali i szybkiej zmiany strony gry. I przede wszystkim większej liczby akcji z przyspieszonym podaniem w kierunku pola karnego. Dopiero w końcówce spotkania, a właściwie w doliczonym czasie gry, Legia przestała grać w jednostajnym tempie. Piłka zaczęła szybciej zmieniać stronę, a zawodnicy zaczęli szukać penetrujących podań w pole karne Puszczy. Niestety, jeśli tak jak w doliczonym czasie gry Legia grałaby przez chociażby 45 minut, jestem pewien że wynik końcowy byłby na korzyść zespołu ze stolicy. Tymczasem niektórzy zawodnicy myśleli, że skoro Puszcza jest przewidywana jako jeden ze spadkowiczów, to zwycięstwo przyjdzie łatwiej niż z ŁKS-em Łódź. No niestety, ale historia z beniaminkami i Legią lubi się powtarzać…
***
Kto do „plusów” po niedzielnym spotkaniu? Ciężko kogokolwiek jednoznacznie wyróżnić. Jednak jedynymi osobami, które trzymały poziom Legii Warszawa w meczu z Puszczą byli Makana Baku oraz Josue. Pomimo krytyki Baku w poprzednim sezonie, Niemiec wygląda coraz lepiej na lewym wahadle. W drugiej części spotkania przesunął się na prawą stronę, lecz prezentował się równie dobrze, co po przeciwległej flance. Wydaje się, że Wszołkowi oraz Kunowi powoli rośnie konkurencja. Portugalczyk świetnie bił natomiast stałe fragmenty, z czego wynikła chociażby wyrównująca bramka. Grał nieco bliżej środka, co przerodziło się w fakt, że niemal każda akcja ofensywna przechodziła przez kapitana Legii Warszawa.
Do „minusów” zdecydowanie Maciej Rosołek oraz Rafał Augustyniak. Napastnik warszawskiego zespołu był w ogóle niewidoczny na tle obrońców Puszczy. Momentami wyglądało to tak, jakby zespół Kosty Runjaicia grał o jednego zawodnika mniej. Nie było wyjścia po piłkę, nie było zastawy z obrońcą na plecach oraz nie było wyjścia na wolne pole. Mozolna gra oraz brak pomysłu na siebie na boisku. Augustyniak trafia do „minusów” ze względu na zachowanie przy stracie bramki. Niestety, ale stoper Legii mógł na spokojnie wygrać główkę z Kamilem Zapolnikiem i zapobiec nieszczęściu gości, które dało finalnie beniaminkowi cenny punkt w walce o utrzymanie.
Oceny pomeczowe
Oceny w skali 1-10 (ocena wyjściowa 5)
Ławka rezerwowych:
Kun – 5
Pekhart – 4
Gual – 5
Strzałek – 4
Elitim – grał zbyt krótko