Ekstraklasa
Szybka rehabilitacja po ostatniej porażce – Zagłębie lepsze od Puszczy
Autor
Mateusz Kotlarz
Podobnie jak w ubiegłej kolejce i tym razem starcie z udziałem ,,Miedziowych” otwierało piątą serię gier. Do Lubina przyjechał absolutny beniaminek z Niepołomic, natchniony po ostatnich dwóch meczach, w których to drużyna z Małopolski zdobyła cztery punkty. Jak wyglądało to spotkanie? Dlaczego lubinianie mogą czuć dużą ulgę po tym meczu? Zapraszam tradycyjnie na relację z rywalizacji podopiecznych trenera Fornalika.
Pierwsza połowa pod znakiem braku skuteczności
Skład gospodarzy względem ostatniego, przegranego meczu w Krakowie nie zmienił się diametralnie. Do wyjściowej jedenastki, za słabego w poprzednim spotkaniu Nalepę, trafił Kamil Kruk. Na pozycji ofensywnego pomocnika, za Pieńkę, po raz pierwszy od początku zagrał Sergyi Buletsa. Dodatkowo pierwszy raz w kadrze znaleźli się Mikkel Kirkeskov oraz Juan Munoz.
Miedziowi zaczęli od początku naciskać na rywala i grać ofensywnie. Szybko wyklarowały się z tego także pierwsze okazje do zdobycia gola. Już w piątej minucie, po dobrym otwierającym podaniu ukraińskiego pomocnika lubinian, swoją szansę miał Damjan Bohar, który próbował ,,fałszem” dośrodkować piłkę, a wyszedł z tego ciekawy strzał celny. Kilka minut później Słoweniec powinien zapisać gola na swoje konto. Ponownie świetne zagranie Buletsy tym razem próbował wykorzystać Chodyna. Skrzydłowy uderzył celnie, a po odbiciu piłki przez Komara, spadła ona pod nogi Bohara, który nie trafił do pustej bramki. Zagłębie nie przestawało napierać. Chwilę później po podaniu Chodyny, swoją okazję miał aktywny tego dnia Buletsa. Jednakże i jego strzał został odbity przez młodzieżowca strzegącego bramki Puszczy.
Goście przetrwali największe zagrożenie pod bramką, które tworzyło się przez pierwsze 20 minut. Później już lubinianie nie napierali tak mocno na Żubry, jednocześnie wciąż mając kontrolę nad meczem. W końcu też, przyszły okazje strzeleckie dla podopiecznych trenera Tułacza, które tworzyły się oczywiście po stałych fragmentach gry. Ta najgroźniejsza miała miejsce pod koniec pierwszej połowy, kiedy to po wznowieniu gry z autu, goście wymienili dwa podania i Cholewiak uderzył wysoko nad bramką z dystansu. W doliczonym czasie gry Zagłębie mimo wszystko mogło dopiąć swego i otworzyć wynik tego spotkania za sprawą Dawida Kurminowskiego. Jednakże tak jak przy wcześniejszych próbach jego kolegów, dobrze zbijał piłki bramkarz gości – Kewin Komar. Zatem pierwsza odsłona tego meczu zakończyła się bezbramkowym remisem, z dużym wskazaniem na lubinian.
W końcu zachowane czyste konto
Druga połowa z perspektywy Zagłębia lepiej zacząć się nie mogła. Kilka minut po jej rozpoczęciu, drużyna trenera Fornalika w końcu zdobyła pierwszego gola w tym spotkaniu. Dobre zagranie Buletsy wykorzystał Kacper Chodyna, wychodząc sam na sam z bramkarzem gości. Wydawało się, że gospodarze będą iść za ciosem, aczkolwiek to Puszcza kilkanaście minut później była bardzo blisko wyrównania. Po dośrodkowaniu z narożnika boiska, piłkę do bramki z najbliższej odległości próbował skierować Stępień, ale świetnie wybronił ten strzał Weirauch. Swoje szanse, lubinianie mieli za sprawą wprowadzonego od początku drugiej odsłony – Tomasza Pieńki. Młodzieżowiec, najpierw zmarnował kapitalne zagranie Chodyny, źle przyjmując piłkę, a później sam w 77. minucie wykreował sobie sytuację strzelecką, ale jego uderzenie przed siebie odbił Komar.
Jednak, zdecydowanie najciekawszy fragment tej drugiej części spotkania to ostatnie kilkanaście minut. W tym czasie Puszcza miała najwięcej sytuacji w całym meczu, z czego przynajmniej jedna powinna zakończyć się bramką. Wtedy także, bo w 87. minucie, drugą żółtą kartką został ukarany obrońca gości – Artur Craciun, który faulował Pieńkę w bocznym sektorze boiska, przy linii autowej. Mimo osłabienia, Żubry wciąż dążyły do wyrównania. W doliczonym czasie gry, gola na wagę remisu miał szansę strzelić Roman Yakuba, który po rzucie rożnym trafił głową w poprzeczkę. To była zdecydowanie najlepsza, a zarazem ostatnia szansa dla beniaminka na zdobycie chociażby jednego punktu. Zagłębie po raz trzeci wygrywa w tym sezonie i pierwszy raz podopieczni trenera Fornalika nie tracą gola, choć było bardzo blisko, żeby jednak Szymon Weirauch przynajmniej raz musiał wyciągnać piłkę z bramki.
Komentarz po meczu
,,Nie gra się łatwo z Puszczą Niepołomice” – powiedział po spotkaniu na konferencji szkoleniowiec gospodarzy. Trudno, patrząc na przebieg gry, z tą tezą się nie zgodzić. Zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy to goście wyszli bardziej agresywnie, nie oddawali też tak łatwo pola lubinianom do rozgrywania piłki. Z tym drużyna trenera Tułacza miała największe problemy w pierwszej połowie. Pomimo niskiej obrony, goście jakoś nie bardzo kwapili się do przeszkadzania w rozgrywaniu piłki przez Miedziowych. Na ich szczęście lubinianie tego nie potrafili wykorzystać z uwagi na brak skuteczności. Zagłębie powinno schodzić do szatni z co najmniej jednobramkowym prowadzeniem i mieć spokojne drugie 45 minut.
Oczywiście, trzeba pochwalić za ofensywną grę, za łatwość w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich, szczególnie w pierwszej połowie. Wyróżniającą postacią był przede wszystkim Buletsa, który brał udział prawie we wszystkich akcjach ofensywnych swojej drużyny do momentu zmiany. Z kolei na minus, zdecydowanie Damjan Bohar, który znowu wyglądał bardzo przeciętnie i jego brak w drugiej połowie był w pełni zrozumiały. Poza końcowym fragmentem, gdy czerwony kartonik obejrzał Craciun, trzeba pochwalić lubinian za to spotkanie, choć wciąż nie uważam, że Miedziowi pokazują pełnię swoich możliwości. Niepokojące są cofnięcie się i nerwowa obrona własnej bramki, przy przewadze jednego zawodnika. To samo zdarzyło się w spotkaniu z Lechem, tylko że czerwona kartka została wtedy pokazana już na początku drugiej połowy. Warto wyróżnić Szymona Weiraucha, który zapisuje swoje pierwsze czyste konto w Ekstraklasie. Widać, że coraz pewniej młodzieżowiec czuje się na boiskach Ekstraklasy, nie raz ratując swoją drużynę przed utratą gola.
Podsumowując, takich spotkań jak to z Puszczą nigdy nie gra się łatwo. Trzeba mimo wszystko potrafić takie mecze ,,przepychać” i to drużynie trenera Fornalika się udało. Zasłużone zwycięstwo z elementem szczęścia, które również w piłce jest potrzebne. Szansa na kolejne punkty lubinian już w przyszłą niedzielę, kiedy to zagrają na wyjeździe z kielecką Koroną.
Oceny:
Szymon Weirauch – 6/10
Bartłomiej Kłudka – 5/10
Bartosz Kopacz – 6/10
Kamil Kruk – 5/10
Mateusz Grzybek – 5/10
Tomasz Makowski – 6/10
Damian Dąbrowski – 5/10
Kacper Chodyna – 7/10
Sergyi Buletsa – 6/10
Damjan Bohar – 4/10
Dawid Kurminowski – 5/10
Fot. Tomasz Folta, materiały prasowe Zagłębia Lubin