Obserwuj nas

Ekstraklasa

Niewygodna Korona [KOMENTARZ ZE STADIONU]

Wiosna 2023, sezon 22/23 nazywany „przejściowym”, spokojne 3:0 na Łazienkowskiej Legii Warszawa z Koroną Kielce, przeradzające się w nerwową końcówkę. Ostatecznie gospodarze wychodzą zwycięsko z tego pojedynku. Lato 2023, celem mistrzostwo Polski oraz walka w Europie, spokojne 1:0 przeradzające się w nerwową końcówkę z czerwoną kartką Artura Jędrzęjczyka. Ostatecznie wicemistrz Polski zdobywa trzy punkty. Deja vu? Czy ktokolwiek po takim meczu zasługuje na pochwałę? Czy Legia jest przygotowana do grania co trzy dni? Zapraszam na stały cykl z Łazienkowskiej –  „Komentarz ze stadionu”.

Gra co trzy dni

Po emocjonującym i wyczerpującym meczu z Austrią WiedeńLegia Warszawa mierzyła się z Koroną Kielce. Każdy z kibiców zastanawiał się czy Kosta Runjaić ponownie mocno zamiesza wyjściowym składem. W ostatniej kolejce z Puszczą Niepołomice ten manewr nie wyszedł, gdyż po słabym spotkaniu, Legia z Krakowa zdołała wywieźć jedynie punkt. Tym razem Niemiec postawił na niemalże pierwszy garnitur. Niemalże, bo na ławce rezerwowych znaleźli się chociażby Paweł WszołekJuergen Elitim. Obaj bardzo mocno przyczynili się do awansu w Wiedniu. Natomiast do środka pola obok Slisza wrócił Josue. Uważam, że Portugalczyk zdecydowanie lepiej wygląda jako „wolny elektron” ustawiony bezpośrednio za dwójką napastników lub jako „ósemka” grająca obok defensywnego pomocnika. Przede wszystkim kapitan Legii Warszawa ma wtedy swobodę w rozgrywaniu piłki i nie ogranicza go pole gry. Jak w przypadku, gdy schodzi do bocznego sektora, gdzie zawsze ogranicza go linia boczna.

https://twitter.com/LegiaWarszawa/status/1693302640828920264

Oczywiście były obawy o powtórkę z meczu przeciwko Puszczy. Od samego początku Legia Warszawa starała się jednak przejąć inicjatywę i szybko wyjść na prowadzenie. Pomimo licznych okazji strzeleckich ze strony Rosołka oraz Pekharta, zawsze na posterunku stał Xavier Dziekoński. Młody bramkarz Korony popisał się chociażby ładną paradą, gdy czeski napastnik pięknie złożyć się do nożyc. Korona Kielce była nieźle zorganizowana w grze obronnej. Trzymali oni małe odległości pomiędzy formacjami oraz poszczególnymi zawodnikami. To sprawiało, że w środkowej strefie było bardzo mało miejsca na rozgrywanie piłki. Choć zdarzały się okazje, kiedy to goście wychodzili bardzo wysoko pressingiem. Wtedy pojawiało się pole przed środkowymi obrońcami. Nie zostało ono jednak zagospodarowane przez napastników, ponieważ wszyscy oczekiwali na długie piłki za plecy obrońców. Długie podania miały miejsce w drugiej połowie. Jednak żaden z trójki ofensywnych graczy nie schodził wyraźnie do środka z chęcią otrzymania futbolówki.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1693330966327005332

***

Mecz nie rozpieszczał. Gospodarze bili głową w mur, a goście szarpali pojedynczymi atakami na bramkę Kacpra Tobiasza. Jednak w końcu po zamieszaniu w polu karnym Dziekońskiego, najlepiej odnalazł się Makana Baku. Niemiec świetnie przyjął piłkę na klatkę i płaskim mocnym strzałem ze słabszej nogi pokonał golkipera gości. To była jego pierwsza bramka w barwach Legii Warszawa. Trzeba otwarcie powiedzieć, że w ostatnim czasie przeżywa swój „warszawski renesans”. Nominalny skrzydłowy zdecydowanie lepiej wygląda na prawym wahadle, aniżeli na lewym. Jeśli gra na przeciwległej stronie, praktycznie zawsze w akcjach ofensywnych przy dośrodkowaniu musiał zwalniać i przekładać piłkę na swoją lepszą prawą nogę.

https://twitter.com/KDabrowski_99/status/1693360162281590970

Czy Legia jest gotowa na grę co trzy dni? Tu mam pewne wątpliwości. Oczywiście, po meczu z Koroną można sobie dopisać trzy punkty. W niedzielny wieczór mogliśmy jednak ujrzeć niemalże „pierwszy garnitur”. Goście aktualnie zajmują ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, więc nie byli zbyt wymagającym rywalem, a trzeba pamiętać, że przyjdą o wiele cięższe spotkania. Zmiennicy ponownie nie wykazali się niczym nadzwyczajnym, choć tutaj broni ich fakt, że Legia Warszawa w drugiej części spotkania grała w osłabieniu. Niemniej jednak, uważam że potrzebne są co najmniej dwa transfery last minute, aby wyrównać kadrę i ewentualnie walczyć jak równy z równym na trzech frontach, doliczając do tego Puchar Polski.

Problem środkowego obrońcy

Pankov, Augustyniak, Jędrzejczyk, Ribeiro, Rose – tak aktualnie prezentują się nominalni środkowi obrońcy Legii Warszawa. Jednak, gdy doda się, a właściwie odejmie Serba, który jest aktualnie kontuzjowany oraz Lindsaya, którego klub chce wytransferować w letnim okienku, pozostaje tylko trójka. No właśnie, trójka obrońców na cały sezon. Oczywiście „Rasha” wróci po kontuzji, ale po odejściu Maika Nawrockiego powstała luka, którą Legia Warszawa musi załatać. Zwłaszcza, że drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną został ukarany Artur Jędrzejczyk. Środkowy obrońca Legii Warszawa z powodu nadmiaru żółtych kartek będzie musiał pauzować w ligowym klasyku z Widzewem Łódź.

Jednak czy ta kartka była słuszna? Tu mam bardzo duże wątpliwości. Moim zdaniem, sędzia Sylwestrzak bardzo pospieszył się z pokazaniem drugiej żółtej kartki. Owszem, obaj zawodnicy bardzo mocno pracowali rękoma. Uważam, że „Jędza” nieznacznie przekroczył przepisy i faul jak najbardziej powinien być odgwizdany. Jednak druga żółta kartka to bardzo duży błąd ze strony sędziego międzynarodowego. Zdecydowanie w tej sytuacji wystarczyłoby ostatnie ostrzeżenie dla najbardziej utytułowanego gracza Legii Warszawa. Zawieszenie sprawia, że gospodarzom ze stolicy brakuje jakościowego stopera do uzupełnienia składu. Choć słychać z obozu wicemistrzów, iż Pankov powraca do treningów. Pytanie, czy zdąży się wyleczyć w 100% do meczu z Widzewem Łódź.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1693348373653291378

Problem środka obrony ma być „wyleczony” za pomocą Steve’a Kapuadiego. Środkowy obrońca Wisły Płock ma w tym tygodniu przejść testy medyczne i podpisać kontrakt z Legią Warszawa. Według informacji portalu meczyki.pl, wicemistrz Polski przebił ofertę włoskich klubów i Francuz zdecydował się na przeprowadzkę do Warszawy. Sam zainteresowany już drugi raz pojawił się na meczu na Łazienkowskiej, aby z trybun oglądać prawdopodobnie swój nowy zespół. Jednak mam pewne obawy o jego cechy charakterologiczne. Saga transferowa z udziałem Francuza trwała dość długo, była pełna zwrotów akcji, ale koniec końców zakończy się happy endem. Dziwi tylko fakt, że Francuz od początku sezonu nie jest brany pod uwagę w kadrze na mecze Wisły Płock.

 

Takimi meczami wygrywa się…

Czy ten mecz zapisał się w historii Legii? Nie. Czy był on na jakimś ponadprzeciętnym poziomie? Również nie. Jednak tutaj najważniejsze były trzy punkty. To był mecz z gatunku „wygrać i zapomnieć”. Jednak patrząc na przekrój całej ligi oraz byłych mistrzów w takich spotkaniach, można śmiało rzec, że „takimi meczami wygrywa się mistrzostwo”. To właśnie przez takie „głupie” tracenie punktów na początku sezonu, w późniejszych etapach kampanii zaczyna brakować zebranych oczek. Dlatego warto docenić, że w okresie letnim przeplatanym grą w eliminacjach do europejskich pucharów, Legia Warszawa zdobyła 10 punktów w 4 spotkaniach. Do tego oczywiście nadal pozostaje w grze o fazę grupową Ligi Konferencji. Dla wicemistrzów Polski byłby to niesamowity zastrzyk gotówki w razie awansu, ponieważ przed sezonem zarząd nie przewidywał w budżecie grania na jesień w europejskich pucharach.

***

Kto „zaplusował”, a kogo można wrzucić do koszyczka „z minusami”? Przede wszystkim zawiedli ofensywni zawodnicy. Nie widziałem między nimi współpracy. Pekhart zanotował wprawdzie strzał przewrotką, a Rosołek uderzył w poprzeczkę bramki Dziekońskiego, jednak nie tworzyli oni kolektywu. Nie było widać, że dobrze rozumieją się na boisku. Wydaje mi się, że Muci zaprezentował się najsłabiej z wymienionej trójki. Schodził do piłki bliżej lewej strony, lecz w jego grze było zbyt mało konkretów. Albańczyk szukał gry kombinacyjnej, ale dobrze ustawiona Korona to uniemożliwiała. Do „minusów” trzeba również dopisać Artura Jędrzejczyka, który wprowadził chaos na boisko poprzez otrzymanie czerwonego kartonika. Oczywiście uważam, że druga żółta kartka była niesłuszna, ale mimo wszystko powinien zachować większą ostrożność, będąc w kontakcie z rywalem.

Do drugiego koszyczka z „plusami” możemy wrzucić zdecydowanie Makanę Baku. Był on najlepszym zawodnikiem niedzielnego spotkania. Najbardziej imponowała jego aktywność na prawej stronie. Starał się grać dużo 2 na 1 ze środkowym pomocnikiem. Przede wszystkim popisał się bardzo ładnym wykończeniem i dał znać Runjaiciowi, że w przypadku kontuzji, bądź zmęczenia Pawła Wszołka, może na niego liczyć. A przecież przed sezonem niewielu wierzyło, że Niemiec jeszcze da o sobie znać w warszawskim zespole. Drugim „plusem” był w niedzielę moim zdaniem Rafał Augustyniak. Środkowy obrońca Legii Warszawa zaliczył kilka kluczowych przechwytów, wygrał 4 na 5 pojedynków oraz zanotował 89% celnych podań. Dobrze radził sobie 1 na 1 z Jewgienijem Szykawką.

Oceny pomeczowe

Oceny w skali 1-10 (ocena wyjściowa: 5)

Ławka rezerwowych:

Elitim – 6

Gual – 5

Kramer – 5

Celhaka – 5

Rose – 4

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa