
Po męczarniach Miedziowych z Puszczą przyszedł czas na kolejne wyjazdowe starcie. Lubinianie pojechali po punkty na stadion Korony, która jako jedyna pozostawała bez wygranej w tym sezonie. Zatem mianem faworyta można było określić drużynę trenera Fornalika, która przyzwoicie rozpoczęła nowy sezon. Jak wyglądało to spotkanie? Co wyraźnie zawiodło i czy można znaleźć jakieś pozytywy po tym meczu? Zapraszam do lektury poświęconej konfrontacji Korony z Zagłębiem.
Festiwal błędów w obronie
Wyjściowa jedenastka lubinian względem ostatniego, wygranego meczu z Puszczą Niepołomice, była prawie identyczna. Jedyną zmianę można było zauważyć na skrzydle, gdzie przeciętnego jak na razie Bohara zastąpił Tornike Gaprindaszwili, uskrzydlony dobrymi wejściami z ławki. Miejsce w pierwszym składzie utrzymał za to Kamil Kruk, po tym jak ostatnio wskoczył do jedenastki kosztem Nalepy. Na ławce ponownie usiedli natomiast Kirkeskov i Munoz, licząc że tym razem pojawią się na boisku.
Gdy w 5. minucie Miedziowi za sprawą Dawida Kurminowskiego oddali pierwsze groźne uderzenie na bramkę Dziekońskiego, wydawało się, że może za chwilę ruszą kolejne ataki i goście potwierdzą rolę faworyta przed tym spotkaniem. Nic z tych rzeczy. Z każdą minutą było już tylko gorzej. Liczba i częstotliwość błędów, popełnionych przy wyprowadzeniu piłki przez lubinian, była porażająca. Zagłębie miało problem z ominięciem wysokiego pressingu gospodarzy, w efekcie czego Korona co chwilę miała sytuację, by objąć prowadzenie. Miedziowi byli apatyczni, ospali i nie wyciągnęli żadnych wniosków z ostatniego wyjazdu do Krakowa, gdzie również grali bardzo słabo. Dlatego Scyzoryki po fatalnej stracie w środkowej strefie boiska Kacpra Chodyny, objęli prowadzenie w 15. minucie, wyprowadzając wzorową kontrę.
Kilka minut później podopieczni trenera Fornalika dali nadzieję swoim kibicom na to, że łatwo punktów nie oddadzą. Po składnej akcji, zza szesnastki uderzył Tomasz Makowski, ale jego strzał dobrze wyłapał Xavier Dziekoński. Na tym jednak ofensywne zapędy Miedziowych w pierwszej połowie się zakończyły. A co gorsza dla lubińskich kibiców, po chwili było już 2:0 dla gospodarzy. Dobre dośrodkowanie z bocznej strefy, kompletny „wylew” w obronie Zagłębia i Dalmau z łatwością pokonał Weiraucha. To nie był jednak koniec złych wieści, ponieważ w 30. minucie drugą żółtą kartką ukarany został Bartłomiej Kłudka. Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie młodego obrońcy, a sam faul po prostu bezmyślny. Koroniarze mieli więc wszystko, żeby w końcu sięgnąć po pierwsze trzy punkty w tym sezonie.
Przyjechali, pograli i przegrali
Mecz został zabity w 30. minucie. Nikomu o zdrowych zmysłach nie przyszłoby do głowy, że lubinianie są w stanie odwrócić losy spotkania w drugiej połowie. Nie można na pewno odmówić piłkarzom Zagłębia tego, że nie próbowali złapać kontaktu. Okazje ku temu oczywiście były, więc kibicom Zagłębia pozostaje tylko gdybanie. Korona nie forsowała tempa, tak jak w pierwszej odsłonie gry, jednocześnie umiejętnie kontrolując przebieg meczu. Ogólnie postawa podopiecznych trenera Kuzery mogła imponować. Gospodarze dobrą organizacją, umiejętnym pressowaniem i taką ogólną determinacją, pokazali reszcie ligi, że ich dotychczasowe miejsce w ligowej tabeli, wcale nie musi się równać z poziomem gry. A ten poziom podczas meczu z Zagłębiem był naprawdę solidny.
Nawet z przebiegu drugiej połowy można wysnuć wniosek, że bliżej kolejnej bramki byli gospodarze, aniżeli drużyna trenera Fornalika. Ten trzeci gol się pojawił, ale w momencie podania na ofsajdzie znajdował się Mateusz Czyżycki, do którego trafiła piłka. Z kolei po stronie Zagłębia najlepsza okazja w drugiej odsłonie miała miejsce w 82. minucie. Dobrym przeglądem pola popisał się Mateusz Grzybek, który zagrał do Makowskiego, a ten uderzył w środek bramki, strzeżonej przez Xaviera Dziekońskiego. Ostatecznie wynik meczu się nie zmienił i Korona wygrała po raz pierwszy w tym sezonie. Miedziowi zaś, pierwszy raz od dłuższego czasu, nie strzelili gola w meczu ligowym i zasłużenie przegrali to spotkanie.
Komentarz po meczu
Kolejny słaby wyjazdowy mecz Miedziowych w tym sezonie. A jeśli chodzi o postawę formacji defensywnej – wręcz najgorsze ze spotkań. Aż przypomniały się czasy Panticiów, Solerów czy innych Simiciów, gdzie takie błędy to był stały element w spotkaniach z udziałem lubinian. Jak można wytłumaczyć zachowanie przy drugiej bramce, gdy do Nono podbiega trzech zawodników w białych strojach, próbując zneutralizować zagrożenie, a piłka i tak trafia do Dalmau, który nie mógł tego nie strzelić. Do tego dochodzi czerwona kartka Kłudki. Pal licho, czy ta pierwsza żółta kartka się należała czy nie. Po prostu mając ją na koncie, trzeba wystrzegać się tego, żeby nie dać pretekstu do otrzymania kolejnej.
Na szczęście młodzieżowiec Zagłębia będzie miał teraz czas na przemyślenie swojego zachowania, ponieważ z powodu pauzy za żółte kartki, nie zobaczymy go w kolejnym meczu. Będzie to dobra szansa dla Mateusza Grzybka, który najprawdopodobniej wróci na swoją nominalną pozycję. Takie rozwiązanie, daje też okazję do wyjścia od pierwszej minuty nowemu zawodnikowi Miedziowych. Mowa oczywiście o Mikkelu Kirkeskovie, który dał całkiem przyzwoitą zmianę w Kielcach. Nie napawa optymizmem również środek pola lubinian. Można było dostrzec, że Tomasz Makowski coś próbował w ofensywie, w końcu to też on miał najlepszą okazję do złapania kontaktu. Jednakże w obronie wraz z Damianem Dąbrowskim, który generalnie ma mocno przeciętne wejście w sezon, wyglądało to bardzo słabo.
To spotkanie było pewnego rodzaju kubłem zimnej wody dla drużyny trenera Fornalika. Pokazało nam, że jest bardzo duże pole do poprawy w wielu aspektach gry Miedziowych. A poziom wyzwania, jakim będzie domowe starcie z Pogonią, wcale nie będzie niższy, a wręcz przeciwnie. Do Lubina przyjedzie w końcu czwarta siła poprzedniego sezonu, która nie może sobie pozwolić na kolejne utraty punktów, ponieważ mocno skomplikowałoby to ich sytuację w tabeli. Zapowiada się zatem ciekawe starcie, które odbędzie się już w najbliższą niedzielę.
Oceny:
Szymon Weirauch – 4/10
Bartłomiej Kłudka – 1/10
Bartosz Kopacz – 2/10
Kamil Kruk – 3/10
Mateusz Grzybek – 4/10
Damian Dąbrowski -3/10
Tomasz Makowski – 3/10
Kacper Chodyna – 2/10
Sergiy Buletsa – 4/10
Tornike Gaprindaszwili – 3/10
Dawid Kurminowski – 4/10
