
Niedzielne granie w 9. kolejce Ekstraklasy otworzyło nam starcie niepokonanego dotychczas na własnym stadionie Zagłębia z drużyną Warty Poznań, która chciała się zrehabilitować po ostatniej porażce w derbach Poznania. Jak dotąd, za kadencji trenera Szulczka, Zieloni w Lubinie nie przegrali oraz nie stracili gola. Jak było tym razem? Kto zawiódł, a kto potwierdził dobrą dyspozycję? Zapraszam na relację z tego meczu rozgrywanego przy ul. Skłodowskiej – Curie.
,,Nam strzelać nie kazano”
Względem ostatniego, przegranego wyraźnie spotkania ze Stalą Mielec, trener Waldemar Fornalik dokonał jednej roszady. Zawieszonego za żółte kartki Nalepę, zastąpił grający dobrze przed urazem Ławniczak, którego ostatni raz oglądaliśmy od pierwszej minuty w meczu z Lechem.
Nie będę udawać, pierwszej połowy nie dało się oglądać. Nawet nie wiem, czy była w tym sezonie Ekstraklasy jakakolwiek gorsza połowa niż to co widzieliśmy w Lubinie. Kompletnie nic się nie działo. Gra w ofensywie Zagłębia była za wolna, piłka krążyła głównie w poprzek, a strzałów w kierunku bramki było jak na lekarstwo. Sęk w tym, że o ile Miedziowi coś próbowali stworzyć, tak Warta w ataku po prostu nie istniała. A to nie był już pierwszy raz. Warcie taki mecz już się zdarzył w szóstej serii gier, kiedy to podejmowała Cracovię. Tam do przerwy drużyna trenera Szulczka oddała tylko jeden strzał w kierunku bramki Madejskiego, a w Lubinie ani jednego.
Po stronie Miedziowych najbardziej aktywny w pierwszej połowie był Tomasz Pieńko. W sumie był to chyba jedyny zawodnik, który próbował jako tako zagrozić bramce strzeżonej przez Jędrzeja Grobelnego, ale to i tak było zdecydowanie za mało. Wydaje się, że lubinianie najciekawszą sytuację mieli w 37. minucie, gdy po dośrodkowaniu Buletsy, niecelnie uderzył głową Juan Munoz. Normalnie, w spotkaniach zdecydowanie ciekawszych pewnie nie wspomniałbym nawet o tego typu ,,zagrożeniu”, jednakże działo się tak niewiele, że ciężko cokolwiek napisać o tej połowie. Warto odnotować kolejny słaby występ Kacpra Chodyny, który nie pojawił się już na boisku w drugiej części.
Kolejna wygrana u siebie
Po przerwie oba zespoły wyglądały odrobinę lepiej. Drużyna z Poznania już w 50. minucie za sprawą Savicia mogła objąć prowadzenie, jednak strzał Austriaka niepewnie zbił przed siebie Dioudis. Po interwencji greckiego bramkarza do piłki dopadł Dario Vizinger, który miał doskonałą okazję, aczkolwiek znajdował się na pozycji spalonej. Chwilę później Miedziowi oddali pierwszy celny strzał w tym meczu i objęli prowadzenie. Podanie Buletsy wykorzystał Tomasz Makowski, który huknął jak z armaty nie dając szansy Grobelnemu skutecznie interweniować. Piękny gol, nie pierwszy zresztą w tej kolejce Ekstraklasy.
Mimo że Zagłębie zaczęło grać trochę szybciej, to i tak wciąż sytuacji było bardzo niewiele. Samo to, że dwa jedyne celne strzały lubinian w tym meczu oddał Tomasz Makowski, który najpierw zdobył niesamowitą bramkę, a w ostatnim kwadransie oddał dobry strzał z rzutu wolnego, który sparował Grobelny, wiele mówi. Warto mimo wszystko pochwalić zmienników za ożywienie gry. Mowa o Damjanie Boharze oraz Mateuszu Wdowiaku, z którymi Warciarze mieli problemy. Zresztą słoweński skrzydłowy miał świetną okazję by podwyższyć rezultat tego meczu. Jednakże jak to zwykle u niego bywa, zrobił wszystko dobrze do momentu strzału, który powędrował minimalnie obok słupka.
W samej końcówce spotkania, drugą żółtą kartkę obejrzał Mateusz Grzybek, który tego dnia miał duże problemy z Kajetanem Szmytem. O ile we wcześniejszych meczach, kiedy wylatywali z boiska Nalepa czy Kłudka, można było się do ich postawy przyczepić, tak tutaj Mateusz zrobił to kosztem groźnej sytuacji Warty, co zresztą przyznał na konferencji trener Fornalik. Wydaje się więc, że były zawodnik Radomiaka musiał w tej sytuacji faulować. Na szczęście dla lubinian, to osłabienie nastąpiło tak późno, że nie miało większego wpływu na przebieg meczu. Warta próbowała w samej końcówce, jednakże to Miedziowi ostatecznie zgarnęli kolejny komplet punktów na własnym stadionie.
Komentarz po meczu
Od kwietnia 2023 r. Miedziowi nie zaznali smaku porażki na własnym stadionie. Podczas tych siedmiu meczów, stracili tylko dwa gole, co byłoby nie do pomyślenia jeszcze w ubiegłych rozgrywkach. Pamiętam co pisałem po meczu z Puszczą, który skończył się takim samym wynikiem. Trzeba umieć takie mecze jak z Wartą – ,,przepchnąć” i to ponownie podopiecznym trenera Fornalika się udało. Na końcu zawsze liczą się trzy punkty i powiększenie dorobku w ligowej tabeli, który w tym momencie wygląda całkiem okazale. Zagłębie głównie za sprawą dobrej formy u siebie, już teraz jest blisko przebicia zdobyczy punktowej względem poprzedniej jesieni. Tam po 17 kolejkach Miedziowi uzyskali 17 punktów, a teraz mają ich już 16.
Punkty punktami, ale do stylu jednak można się przyczepić. To było bardzo przeciętne spotkanie drużyny trenera Fornalika. Brakowało szybszego podejmowania decyzji, prawa strona w pierwszej połowie była kompletnie poza grą. Z drużynami bardziej nastawionymi ofensywnie, taka nieporadność w ofensywie nie przejdzie, bo to nie skończy się najlepiej. Wracając jeszcze do prawej strony lubinian, konkretnie do Kacpra Chodyny. Zawodnik ostatnimi czasy jakby zgasł. W Mielcu zanotował asystę, ale także nie prezentował najwyższej formy. Tym razem szkoleniowiec Zagłębia nie czekał i skorzystał z wracającego po urazie Wdowiaka. Nie zdziwię się, jeżeli to właśnie były gracz Rakowa dostanie szansę od pierwszej minuty w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem.
Jeśli chodzi o plusy z tego spotkania, nie sposób nie wyróżnić Tomasza Makowskiego, który swoim golem dał trzy punkty Miedziowym. Można czasem narzekać, że więcej niż solidny to on nie będzie, jednakże uważam, że w tym sezonie pokazuje więcej solidności niż przeciętności. Coraz ciekawiej wygląda także ofensywny pomocnik lubinian – Sergiy Buletsa, który zaliczył asystę przy trafieniu byłego gracza Lechii Gdańsk. Czy wymienieni przeze mnie zawodnicy pokażą się równie z dobrej strony w kolejnym meczu? Czy Zagłębie przełamie wyjazdową niemoc i wywiezie punkty z Zabrza? Odpowiedzi na te pytania poznamy już w najbliższy poniedziałek, podczas rywalizacji przy ul. Roosvelta.
Oceny:
Fot. Tomasz Folta/materiały prasowe Zagłębia Lubin
