Obserwuj nas

Ekstraklasa

Udany powrót po przerwie reprezentacyjnej – Lech wygrywa z ŁKS

Mecz przyjaźni pomiędzy Lechem Poznań a Łódzkim Klubem Sportowym kończył sobotnie granie w 12. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Gospodarze zwyciężyli wynikiem 3-1. Dubletem popisał się Mikael Ishak, swojego gola dołożył także Kristoffer Velde. Honorowe trafienie dla gości zanotował Stipe Jurić.

Odrodzenie kapitana

Jak dobrze wiemy, Mikael Ishak od dłuższego czasu zmagał się z boreliozą. Z tego też powodu nie brał udziału w części przedsezonowych przygotowań. Start rozgrywek w wykonaniu Szweda był naprawdę kiepski. Udało mu się zdobyć zaledwie jedną bramkę (w starciu z Radomiakiem), a ponadto był cieniem samego siebie sprzed kilku miesięcy – był wolniejszy, mniej zwinny, nie wykorzystywał dobrych okazji. Zaczęła się krytyka. Na szczęście dla Lecha, Mikaela udało się zastąpić Filipem Marchwińskim, który świetnie odnalazł się na pozycji numer „9”.

Ishak wrócił do gry w meczu z Pogonią w Szczecinie, przegranym przez Lecha aż 0:5. Już wtedy udało mu się wpisać na listę strzelców, lecz jego gol nie został uznany z powodu pozycji spalonej. Spotkanie z Puszczą zaczął od 1. minuty, a już chwilę później asystował przy trafieniu Adriela Ba Loui. Show skradł jednak w drugiej połowie, kiedy to pokonał Oliwiera Zycha atomowym uderzeniem w samo okienko. Widać było, jak ten gol był mu potrzebny. Maszyna ruszyła. W sobotnim meczu z ŁKS Mikael Ishak był najlepszym zawodnikiem Lecha. Udało mu się ustrzelić dublet – pierwszego gola zdobył uderzeniem z pierwszej piłki zza pola karnego, drugiego zaś po precyzyjnym wykończeniu lewą nogą.

Wydaje się, że kapitan Kolejorza wraca do formy już na dobre. Aktualnie jest on 2. najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii klubu, tracąc tylko 3 gole do Christiana Gytkjaera, który podczas gry w niebiesko-białych barwach zdobył ich 65. Jeżeli szwedzki napastnik podtrzyma aktualną dyspozycję, wyprzedzi Duńczyka w którymś z najbliższych spotkań.

Dwie różne połowy

W pierwszej części gry Kolejorz absolutnie zdominował drużynę Rycerzy Wiosny. Łodzianie byli bezradni do tego stopnia, że jedyny strzał oddali w 44. (!) minucie gry. Było to bardzo lekkie uderzenie głową autorstwa Marcina Flisa, z którego obroną nie miał żadnych problemów Bartosz Mrozek. Do dobrej gry w obronie niebiesko-biali dołożyli dwie bramki, obie zdobyte – po pięknych akcjach – przez Mikaela Ishaka. Trener Lecha, John van den Brom mówił na pomeczowej konferencji prasowej, że w przerwie powiedział swoim zawodnikom, że to było prawdopodobnie najlepsze 45 minut Lecha w tym sezonie.

Druga część gry nie wyglądała jednak w wykonaniu gospodarzy tak dobrze. Piłkarze Kolejorza cofnęli się nieco, a ŁKS zaczynał nieśmiało tworzyć coraz to groźniejsze akcje. W końcu po jednej z nich, w 63. minucie meczu Stipe Jurić wbił piłkę do siatki z najbliższej odległości. Kolejne minuty przebiegały pod dyktando piłkarzy z Łodzi, ale poznaniakom udało się neutralizować ich akcje. Mieli też trochę szczęścia – w 77. minucie spotkania strzał Bartosza Szeligi zablokował… skrzydłowy ŁKS, Anton Fase. Lechowi udało się ostatecznie „zamknąć” mecz cztery minuty później. Wtedy to fenomenalną asystą popisał się Nika Kvekveskiri, a Kristoffer Velde podwyższył prowadzenie Kolejorza. Było to jego szóste trafienie w tym sezonie. Lech mógł jednak zachować trochę więcej koncentracji w tyłach. Spotkanie byłoby zamknięte dużo wcześniej, a piłkarze, sztab oraz kibice uniknęliby niepotrzebnej nerwówki.

Kto najlepszy, kto najgorszy?

Najlepszym zawodnikiem Lecha w meczu z Łódzkim Klubem Sportowym był bezapelacyjnie Mikael Ishak, autor dwóch pięknych bramek. Kapitan Lecha dołożył do nich naprawdę sporo pracy bez piłki. Niejednokrotnie mądrym ruchem czy odpowiednim ustawianiem się zrobił sporo miejsca kolegom z drużyny. Zdecydowanie był to najlepszy mecz Szweda w tym sezonie.

Dość ciężko wybrać najsłabszego piłkarza Lecha w tym meczu. Jeżeli trzeba jednak dokonać wyboru, pada on na Radosława Murawskiego. Tego wieczoru w parze Karlstrom – Murawski zdecydowanie lepiej wypadł ten pierwszy. Wychowanek Piasta Gliwice grał dość agresywnie, co poskutkowało karą w postaci żółtej kartki w 41. minucie gry. Nie bez przyczyny został on także zmieniony już po 60 minutach spotkania. Nie był to zły mecz w wykonaniu Radka, natomiast miewał zdecydowanie lepsze występy.

Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa