Obserwuj nas

Ekstraklasa

Przełamanie Legii Warszawa w „meczu przyjaźni” w Radomiu

„To już jest koniec, nie ma już nic…” – na szczęście słynnego utworu Elektrycznych Gitar nie musi nucić pod nosem Kosta Runjaić. Po czterech porażkach z rzędu, szkoleniowiec Legii Warszawa mógł w niedzielny wieczór świętować pierwszy od dawna komplet punktów. W meczu przyjaźni po bramce rzutu karnego drużyna ze stolicy pokonała na wyjeździe Radomiak Radom i zbliżyła się do uciekającego peletonu PKO Ekstraklasy. Kto wyróżnił się na tle reszty? Komu prawdopodobnie zaufa Kosta Runjaić w czwartkowym meczu w europejskich pucharach? Czy to koniec kryzysu Legii Warszawa?

 

Przepchnięte zwycięstwo i brak czerwonej kartki

Po meczu Fortuna Pucharu Polski z GKS Tychy wszyscy kibice Legii Warszawa mieli rozpaloną nadzieję, co do kolejnego meczu w PKO Ekstraklasie. Nadzieję, że fatalna seria w końcu się zakończy, a podopieczni trenera Kosty Runjaicia rozpoczną marsz w górę tabeli. Niedzielny mecz z Radomiakiem był tego rodzaju spotkaniem, gdzie nie chodziło o styl, a przede wszystkim o dopisanie kompletu punktów do ligowej tabeli. Spotkanie to było zgoła inne niż występ w środku tygodnia, tym razem Legia Warszawa była skupiona, aby Radomiak Radom nie stwarzał sobie wielu sytuacji strzeleckich. Wynikiem tego było okrągłe zero celnych strzałów ze strony gospodarzy.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1721212529261633779

Katem zespołu z Radomia został Josue, który pewnie wykorzystał podyktowany wcześniej rzut karny. Jednak zastanawia mnie fakt, że sędzia Łukasz Kuźma nie podbiegł do monitora i nie skorzystał z pomocy systemu VAR. Castaneda miał już na koncie żółtą kartkę i moim zdaniem powinien obejrzeć drugi żółty kartonik. Był to atak wyprostowaną nogą w okolice piszczela Pawła Wszołka. Co prawda moc nie była tak duża, ale to w żaden sposób nie tłumaczy zachowania arbitra głównego. Owszem VAR nie może interweniować przy drugich żółtych kartkach. Jednak mógł sędzia Kuźma „sprawdzić” karnego, a przy okazji przyznać drugi żółty kartonik dla Kolumbijczyka.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1721257411254612311

***

O ile w pierwszej połowie Legia Warszawa tworzyła sobie regularnie swoje okazje i starała się nie dopuszczać do głosu zawodników Radomiaka Radom. O tyle w drugiej części spotkania wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Mogło to zaniepokoić kibiców, lecz trener Kosta Runjaić sam przyznał, że oddali „pole do popisu” gospodarzom. Nie chcieli ustawiać się zbyt wysoko. W końcu w czwartek czeka ich kolejne arcyważne spotkanie w kontekście walki o awans do gry na wiosnę w europejskich pucharach. Jednak trzeba powiedzieć, że w obu połowach Legia Warszawa nie pokazała się ze swojej najlepszej strony. Jej styl pozostawał wiele do życzenia, ale też Radomiak Radom nie grał jak zespół, który z góry skazany był na niepowodzenie.

– To był bardzo trudny mecz, ale myślę, że cała drużyna wykonała świetną pracę. Najważniejsze są trzy punkty, które dzisiaj zabieramy do Warszawy. Z meczu na mecz czuję się coraz lepiej. Moja pewność siebie rośnie, a ja rozwijam się tak samo jak cała drużyna. Bardzo dobrze czuję się w ustawieniu z trzema obrońcami. Mogę pokazać swoje umiejętności nie tylko w ataku, ale też w obronie. Chcę dalej dawać z siebie wszystko dla dobra całego zespołu. – powiedział po spotkaniu zawodnik Legii Warszawa Gil Dias.

https://twitter.com/klinikandk/status/1721223821892420052

W końcu zespół z Radomia nie przegrał na swoim stadionie od pięciu spotkań. W końcówce mocno zagroził Legii Warszawa i tylko łut szczęścia uratował gości od straty punktów. To był jeden z tych meczów, w których trzeba było kolokwialnie mówiąc – „przepchnąć zwycięstwo”. Tutaj nieważny był styl jaki zaprezentował zespół z Warszawy, tu tylko i wyłącznie chodziło o przerwanie fatalnej passy. Dwie wygrane z rzędu budują morale w zespole, a te są jak tlen potrzebne do nadchodzących spotkań. Zespół z Warszawy, jeśli chce mierzyć wysoko w tym sezonie i nie pozostawić pustej gabloty, musi odnieść dwa kolejne zwycięstwa.

Koniec kryzysu?

Czy to koniec kryzysu Legii Warszawa? Moim zdaniem kluczowe będą dwa następne mecze – ze Zrinjskim Mostarem oraz Lechem Poznań. Jeśli uda się wicemistrzom Polski wygrać oba mecze przed listopadową przerwą na reprezentację, można śmiało powiedzieć, że kryzys minął. Jednak, jeśli pojawi się czarny scenariusz w postaci dwóch porażek można śmiało powiedzieć, że Legia Warszawa wypisze się zarówno z walki o mistrzostwo Polski, jak i walki o awans z fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA. Zwycięstwo z Bośniakami na własnym stadionie jest obowiązkiem, który zespół z Warszawy musi wypełnić. Wiadomo, że spotkanie z Lechem Poznań to więcej niż mecz, ale jeśli Kosta Runjaić marzy o odzyskaniu mistrzostwa Polski, takie stracie po prostu trzeba wygrywać. Limit potknięć na rundę jesienną został już wykorzystany.

– Za nami ciężko wypracowane zwycięstwo. Nie chcemy oceniać siebie po tym spotkaniu. Najważniejsze były trzy punkty. To drugi mecz wyjazdowy w tym tygodniu i drugi, po którym wracamy do Warszawy w dobrych humorach. Cieszę się również, że zachowaliśmy kolejne czyste konto. W czwartek rozegraliśmy mecz, który pozornie wyglądał na łatwy, chociaż wcale tak nie było. Dzisiaj rozegraliśmy kolejne, trudne spotkanie. W mojej ocenie być może zbyt mocno się cofnęliśmy, ale tak jak powiedziałem na początku – najważniejszy jest wynik. Przed nami kilka dni na regenerację, a już w czwartek zmierzymy ze Zrinjskim Mostarem. – powiedział po meczu Kosta Runjaić.

***

Oceny pomeczowe

Kto zasłużył, aby dołączyć do grona „plusów” po meczu z Radomiakiem? Na pewno Josue, który wykorzystał rzut karny i grał na swoim normalnym poziomie przez całe spotkanie. Co prawda Portugalczyk nie czarował nas swoimi cudownymi penetrującymi podaniami, lecz starał się kontrolować grę ofensywną Legii Warszawa. Drugim Portugalczykiem, który zasłużył na miano plusa po niedzielnym spotkaniu był Gil Dias.

Lewy wahadłowy ponownie wystąpił od pierwszych minut w meczu z Radomiakiem. I nawet miał okazję do zdobycia bramki, lecz strzał z woleja w pierwszej połowie wybronił Albert Posiadała. Obiecująco zapowiada się rywalizacja na lewej stronie. Zwłaszcza, że jestem pewien, iż Patryk Kun nie odpuści tak łatwo miejsca w pierwszym składzie nowemu nabytkowi. Trzecim „plusem” w tym spotkaniu był Kacper Tobiasz. Młody golkiper zanotował czyste konto, a zwłaszcza w drugiej połowie przyczynił się swoimi interwencjami do korzystnego rezultatu. Miał dużo pracy na przedpolu, ale dla Legii Warszawa najważniejsze, że był w swoich poczynaniach bezbłędny.

https://twitter.com/golaszewski_p/status/1721259235822981350

***

Kto za to do worka „minusów”? Moim zdaniem niepokojąco wyglądała lewa strona środka obrony, gdzie operował Kapuadi. Francuz bardzo łatwo dawał się ogrywać Ediemu Semedo. Portugalczyk wykorzystywał swoją szybkość i złe ustawienie stopera Legii w obronie. Zawodnik Radomiaka powinien mieć co najmniej jedną bramkę w tym spotkaniu. Nijako wyglądał również Celhaka w środku boiska. Albańczyk po dobrym okresie, gdy wyraźnie pracował na kredyt zaufania od Kosty Runjaicia, tym razem zawiódł. Nie wniósł całkowicie nic do niedzielnego meczu. Podobne zdanie mam na temat gry Blaza Kramera. Słoweniec zaczął strzelać, a to u napastnika najważniejsze. Jednak podczas ostatniego spotkania nie mógł poradzić sobie ze stoperami z Radomia. Nieco zagubiony, nieco przestraszony, niewierzący w swoje umiejętności. Wydaje mi się, że brakło mu nieco wiary w to co robi na boisku. Nie funkcjonowało to zbyt dobrze.

https://twitter.com/KDabrowski_99/status/1721217304698978359

Pekhart – 5

Elitim – 5,5

Muci -4,5

Rosołek – grał zbyt krótko

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Ekstraklasa