W czwartek, 7 grudnia o godzinie 21:00 w Gdyni rozpocznie się mecz pomiędzy miejscową Arką a Lechem Poznań. To spotkanie zakończy zmagania w 1/8 finału Pucharu Polski. Będzie to pierwsze starcie tych dwóch ekip od prawie 4 lat. W jakiej formie znajdują się oba zespoły? Z jakich zawodników nie będą mogły one skorzystać? Na kogo muszą uważać piłkarze Kolejorza? Jakie wspomnienia towarzyszą kibicom Lecha przy okazji meczu z Arką? Zapraszam na zapowiedź tego spotkania.
Cenna wygrana w zimowej aurze
Lechici wyruszyli do Gdyni we względnie dobrych humorach. Udało im się wygrać w miniony weekend w Kielcach, pomimo tego, że mecz ten… powinien zostać przerwany i dokończony w innym terminie. Mimo obfitych opadów śniegu arbiter tamtego spotkania, Bartosz Frankowski nie zdecydował się na wstrzymanie spotkania, choć pokryta białym puchem murawa nie nadawała się do gry.
Nic dziwnego, że piłkarze mieli spore trudności z kreowaniem groźnych sytuacji. Jeżeli jednak już udało im się zagrozić rywalom, piłka po prostu nie wpadała do bramki. Tak było m. in. po strzałach Gholizadeha, Ishaka czy Adriana Dalmau. I kiedy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, sprawy w swoje przemarznięte nogi wziął Kristoffer Velde. Norweg otrzymał podanie od Artura Sobiecha, popędził z futbolówką w kierunku bramki Dziekońskiego i uderzył zza pola karnego. Piłka wpadła tuż przy słupku. Kolejorz utrzymał prowadzenie do ostatniego gwizdka i mógł cieszyć się ze zdobycia niesamowicie istotnych 3 punktów.
Velde nie zaczynał jednak tego spotkania w pierwszej jedenastce. W 27. minucie gry zmienił Adriela Ba Louę, który nabawił się urazu. Iworyjczyk poślizgnął się na śliskiej murawie i upadł na kontuzjowany kilka miesięcy wcześniej bark. Do gry wróci przy dobrych wiatrach na początku lutego. Oto skutek grania w takich warunkach atmosferycznych. Lechowi wypadł, będący w dobrej formie piłkarz, chociaż można było tego uniknąć. Na szczęście to jedyny zawodnik, z którego nie będzie mógł skorzystać w czwartek szkoleniowiec poznaniaków, John van den Brom. Holender podkreślał już, że wygranie Pucharu Polski jest jednym z głównych celów Lecha na ten sezon. Możemy spodziewać się więc, że w Gdyni zobaczymy najmocniejszą jedenastkę ośmiokrotnego mistrza Polski.
Arka na fali
Arka gra co prawda na zapleczu Ekstraklasy, ale w obecnej formie dałaby radę wielu drużynom z najwyższej klasy rozgrywkowej. Zespół z Gdyni jest liderem 1. Ligi, mając 3 punkty przewagi nad drugą Odrą Opole. Zespół prowadzony przez trenera Łobodzińskiego nie najlepiej zaczął sezon. Dość powiedzieć, że po pierwszych trzech kolejkach Arka miała na koncie zaledwie 2 punkty. W następnych tygodniach Żółto-Niebiescy przeplatali zwycięstwa porażkami. Nic nie wskazywało na to, że z pucharowym meczem z Miedzią zacznie się ich seria 9 wygranych meczów z rzędu. Wynik ten nie będzie śrubowany dalej – w miniony weekend gdynianie zremisowali z GKS Katowice 1:1.
Momentem przełomowym dla Arkowców okazała się zmiana ustawienia z 3-4-2-1 na 4-2-3-1. Zrezygnowanie z gry wahadłami, dając więcej przestrzeni na bokach Kobackiemu i Skórze, wyszło Wojciechowi Łobodzińskiemu na dobre. Od tamtej chwili jego zespół zaczął grać jak z nut.
Pierwszoplanowe postacie
Zmiana ta posłużyła zwłaszcza Olafowi Kobackiemu, który w tym sezonie ma już na koncie 8 bramek i 2 asysty. To najlepszy wynik w dotychczasowej karierze 22-latka, który w zeszłym sezonie był wypożyczony do grającej w Ekstraklasie Miedzi Legnica. Obrońcy Lecha będą mieli z nim wiele problemów.
Ważnym ogniwem Arki jest także wspomniany już przeze mnie Kacper Skóra, drugi ze skrzydłowych. Nie notuje on jednak tak spektakularnych liczb jak Kobacki. Mówiąc o ekipie z Gdyni, nie sposób pominąć Karola Czubaka. Król strzelców zeszłego sezonu 1. Ligi nie jest już tak skuteczny jak w minionej kampanii ligowej, lecz 8 goli i jedna asysta to naprawdę solidny wynik.
Na pochwałę zasługuje także defensywa gdynian, którzy w ostatnich spotkaniach tracili bardzo niewiele bramek. Duża w tym zasługa bramkarza, Pawła Lenarcika, który wydaje się być aktualnie pierwszym wyborem trenera Łobodzińskiego.
Arka będzie musiała sobie w czwartek radzić bez zawieszonego Sebastiana Milewskiego. Pomocnik ekipy z Trójmiasta został ukarany bezpośrednią czerwoną kartką w meczu 1/16 finału Pucharu Polski przeciwko Polonii Bytom.
Bolesne wspomnienia
Mimo że Kolejorz ostatni raz mierzył się z Arką w grudniu 2019, prawie 4 lata temu, wspomnienia z jednego z meczów z ekipą z Gdyni wciąż pozostają żywe w kibicach Lecha.
Mowa oczywiście o finale Pucharu Polski z maja 2017 roku. Wówczas to Arka niespodziewanie pokonała poznaniaków 2:1. Przez 90 minut kibice zgromadzeni na PGE Narodowym nie zobaczyli goli – wszystkie padły w dogrywce. Wynik w 107. minucie spotkania otworzył Rafał Siemaszko, 4 minuty później na 2:0 podwyższył Luka Zarandia. Bramka Trałki strzelona na chwilę przed końcem spotkania nic już poznaniakom nie dała. Ulegli niżej notowanym przyjaciołom z Gdyni.
Do dziś wielu sympatyków Lecha ma dreszcze na samą myśl o tamtym meczu. Dla Kolejorza był to trzeci z rzędu przegrany finał pucharu. Do tej pory Lechitom nie udało się zwyciężyć w tych rozgrywkach. Swój ostatni puchar podnieśli oni w 2009 roku.
Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.