W Sercu Łodzi białostocka ofensywa pokazała swoją siłę. Jagiellonia pewnie wygrała z Widzewem 3:1, mimo że początek spotkania dał nadzieję gospodarzom na to, że będą w stanie realnie powalczyć o punkty. Tak jednak się nie stało…
Widowisko, które zaserwowali piłkarze w Sercu Łodzi, ucieszyło wszystkich, którzy postanowili spędzić niedzielne popołudnie, oglądając spotkanie pomiędzy Widzewem a Jagiellonią. Od samego początku to starcie stało na wysokiej intensywności, a piłkarze nie zamierzali się oszczędzać i kierować swojej uwagi na poczynania defensywne.
Już w 3. minucie goście powinni prowadzić. Jednak strzał Jesusa Imaza bardzo dobrze wybronił Jan Krzywański, dla którego było to drugie spotkanie w sezonie. Obecnie 20-letni golkiper jest pierwszym wyborem Daniela Myśliwca po tym, jak Widzew opuścił Henrich Ravas. Przypominamy, że w przerwie zimowej słowacki bramkarz dołączył do zespołu New Englnad Revolution grającego w lidze MLS.
Chwilę później to Widzewiacy byli bliscy szczęścia. Uderzeniem sprzed szesnastki popisał się Fran Alvarez. Jednak strzał zmierzający w samo okienko fenomenalnie wybronił Zlatan Alomerović. Obie ekipy dały sobie po poważnym ostrzeżeniu, aby po chwili przejść do konkretów.
Cios za cios
Jako pierwsza skutecznie zaatakowała Jagiellonia. Białostoczanie wyprowadzili szybką akcję. Kilka krótkich podań sprawiło, że linia defensywy Widzewa nie była w stanie nadążyć za przyjezdnymi. Jak się później okaże, nie był to jedyny błąd obrońców gospodarzy. Na listę strzelców wpisał się Afimico Pululu.
Reakcja RTS-u na stratę gola była natychmiastowa. Andrejs Ciganiks dograł idealnie na wbiegającego Bartłomieja Pawłowskiego. 31-letni napastnik urwał się spod krycia Nene, który chwilę wcześniej asystował przy pierwszej bramce dla białostoczan.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1756684190051946645
W styczniu Pawłowski przedłużył kontrakt z RTS-em do 2026 roku. Pierwsze spotkanie tego roku był wyjątkowe dla 31-latka jeszcze pod jednym względem. Daniel Myśliwiec powierzył mu opaskę kapitana, podkreślając ogromną rolę, jaką Pawłowski ma odegrać w walce o utrzymanie.
Białostocka ofensywa
Po zdobyciu wyrównującej bramki Widzew nie zamierzał się cofać. Jednak taka taktyka była bardzo ryzykowna. Jagiellonia przed tym spotkaniem miała na koncie 45 zdobytych bramek, co jest najlepszym wynikiem w lidze. Drugi w tym zestawieniu jest Raków Częstochowa ze strzelonymi 36 golami.
W 32. minucie Jagiellonia znalazła sposób na przechytrzenie defensywy gości. Bartłomiej Wdowik prostopadłym podaniem ominął niemalże całą defensywę gospodarzy. Następnie Nene świetnie przyjął i subtelnym dośrodkowaniem dograł do Dominika Marczuka, który umieścił futbolówkę w siatce.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1756690616627388655
Do przerwy to łodzianie utrzymywali się dłużej przy piłce, ale poza pierwszym dobrym kwadransem, kiedy to potrafili kreować sytuacje, później już nie utrzymali tego tempa. Posiadanie piłki dla samego posiadania nie przynosi wymiernych korzyści. Pokazali to przyjezdni. Jagiellonia potrafiła niemalże z każdej akcji stworzyć zagrożenie, któremu Widzewiacy musieli sprostać.
Bezradni w obronie
W 50. minucie lokalnym sympatykom przypomniał się Kristoffer Hansen, który w Widzewie spędził dwa sezony. W tym czasie strzelił dwa gole i zanotował pięć asyst. Dla porównania po pół roku gry dla Jagielloni 29-letni Norweg ma już taki sam bilans. To po dośrodkowaniu Hansena w pole karne trzeciego gola dla gości w tym spotkaniu zdobył Jesus Imaz. Hiszpan nie miał prawa zmarnować tej sytuacji. Żaden z defensorów Widzewa nie zrobił nic, aby przeszkodzić Imazowi w zdobyciu 75. bramki w Ekstraklasie.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1756700690255143324
Porażka RTS-u mogła być jeszcze wyższa. W drugiej połowie arbiter Piotr Lasyk odgwizdał rzut karny dla Jagi. Jednak po interwencji VAR wycofał się ze swojej pierwszej decyzji. Przed faulem na Nene w polu karnym, wcześniej Marczuk zagrał piłkę ręką.
Kolejne minuty już nie były tak atrakcyjne i angażujące, jak to miało miejsce w pierwszej odsłonie spotkania. Mająca przewagę Jagiellonia umiejętnie się broniła i nie pozwalała sobie na niepotrzebne ryzyko. Po stronie Widzewa można było dostrzec bezradność i brak pomysłu na zagrożenie bramce Alomerovicia. Z pewnością taka sytuacja nie napawa optymizmem przed kolejnymi spotkaniami.
Cztery miesiące bez czystego konta
Widzew przegrał w lidze czwarty mecz z rzędu. Oczywiście, gra z rewelacją sezonu nie ułatwiła zadania, aby się przełamać. Jeśli podopieczni Daniela Myśliwca mają gdzieś upatrywać pozytywów to w pierwszym kwadransie gry. W tym czasie bez żadnych kompleksów byli w stanie zagrozić rywalom. Do tego potrzeba jednak odwagi i konsekwencji. Natomiast o to ciężko, gdy formacja defensywna ma problem już po raz kolejny z odpowiednim przesuwaniem się i kryciem przeciwników. 7 lutego minęły cztery miesiące od momentu, kiedy to Widzew zakończył spotkanie z czystym kontem.
Już w niedzielę (18.02) przed Widzewem ważne spotkanie. Podopieczni Daniela Myśliwca zmierzą się z ŁKS-em. Czy ŁKS powróci do gry o pozostanie w Ekstraklasie? Czy Widzew dołączy do bezpośredniego grona potencjalnych spadkowiczów? Ten mecz da częściowe odpowiedzi na te pytania.