Po domowym zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin, Lech Poznań udał się na Podlasie, by zmierzyć się z pierwszą w ligowej tabeli Jagiellonią Białystok. Lechici wygrali to spotkanie wynikiem 2:1, dzięki czemu zmniejszyli swą stratę do lidera do zaledwie dwóch oczek. Czy dla Lecha był to najważniejszy mecz sezonu? Którzy piłkarze Kolejorza zasłużyli na wyróżnienie? Co ten wynik oznacza dla reszty ligowej stawki?
Najważniejszy mecz sezonu?
Przed starciem Jagiellonii z Lechem nastroje w klubie ze stolicy Wielkopolski nie należały do najlepszych. Trapiony kontuzjami zespół prowadzony przez Mariusza Rumaka miał się przecież zmierzyć z będącą w gazie Jagiellonią, przewodzącą reszcie stawki. I to na jej terenie, gdzie była niepokonana od prawie roku, i gdzie w tym sezonie straciła punkty tylko raz. Nie było więc nic dziwnego w tym, że to ekipę gospodarzy stawiano przed sobotnim meczem w roli faworyta.
W wyjściowym składzie Lecha nie zabrakło niespodzianek. Na ławce zasiadł Radosław Murawski, który, jak się później okazało, nabawił się lekkiego urazu w starciu z Zagłębiem i wziął udział tylko w jednym treningu przed spotkaniem w stolicy Podlasia. Murawskiego zastąpił Nika Kvekveskiri. Pewnego rodzaju zaskoczeniem było także postawienie od pierwszej minuty na młodziutkiego Michała Gurgula na pozycji lewego obrońcy. Jak pokazał czas, i jeden, i drugi zagrali naprawdę przyzwoicie w tym meczu.
Lechici na początku spotkania nastawili się głównie na kontrataki. Po jednym z nich, w 18. minucie, otworzyli wynik spotkania. Filip Marchwiński precyzyjnym strzałem z pierwszej piłki zza pola karnego pokonał Zlatana Alomerovicia. 12 minut później na 2:0 podwyższył Filip Szymczak, pewnie wykorzystując rzut karny.
W drugiej części gry Jaga ruszyła do ataku, nie mogąc się jednak przebić przez szczelną defensywę przyjezdnych. Lechitom sprzyjało szczęście – po faulu Gurgula na Marczuku odgwizdana została „jedenastka”, lecz po analizie VAR ją odwołano. W momencie podania młody skrzydłowy „Dumy Podlasia” znajdował się na minimalnym spalonym.
Zespół Adriana Siemieńca zdobył bramkę kontaktową w 82. minucie, kiedy to w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się, wpuszczony wcześniej z ławki, Kristoffer Hansen. Kolejorz ostatecznie utrzymał korzystny wynik do końca spotkania. Nie obyło się jednak bez nerwów – w ósmej minucie doliczonego czasu gry kapitalną paradą po strzale Caliskanera popisał się Bartosz Mrozek.
***
Dla poznaniaków był to mecz o wielkim znaczeniu. Ewentualna porażka niemalże wypisałaby już Lecha z walki o mistrzostwo (Jagiellonia odskoczyłaby na 8 punktów). Zwycięstwo natomiast sprawiło, że Kolejorz traci do lidera zaledwie 2 oczka. Wygrana na tak trudnym terenie z pewnością korzystnie wpłynęła na morale zawodników ze stolicy Wielkopolski. Udowodnili oni swoim sympatykom, że są w stanie wygrać z każdym i dadzą z siebie wszystko w walce o tytuł.
Lech wychowankami stoi
To, że akademia Lecha Poznań jest jedną z najlepszych w Polsce, wiadomo już od dawna. Kolejorz co roku sprzedaje swoich młodych wychowanków do klubów z mocniejszych lig europejskich. Wydaje się, że kwestią kilku miesięcy są transfery wychodzące Filipów – Marchwińskiego oraz Szymczaka. Jeżeli skauci zagranicznych drużyn byli obecni na sobotnim meczu, mogli mieć powody do zadowolenia.
Zarówno Marchwiński, jak i Szymczak wpisali się na listę strzelców i prezentowali się dobrze. „Marchewa” perfekcyjnym strzałem zza „szesnastki”, w dolny róg bramki, i to bez przyjęcia, trafił na 1:0. Szymczak poza pewnie wykonanym rzutem karnym robił to, co potrafi najlepiej – świetnie grał tyłem do bramki, utrzymując się przy piłce, dzięki czemu stwarzał swoim kolegom z zespołu sporo przestrzeni.
Na wyróżnienie zasłużyli także Michał Gurgul oraz Bartosz Mrozek. Urodzony w 2006 roku lewy obrońca świetnie radził sobie z Dominikiem Marczukiem. W jednej sytuacji wyłuskał piłkę spod jego nóg idealnym wślizgiem. Łącznie wyszedł zwycięsko z 4 na 5 pojedynków 1 vs 1. Nie ustrzegł się też błędów – w drugiej połowie faulował w polu karnym Marczuka. Uratowała go jednak poprzedzająca faul pozycja spalona skrzydłowego Jagiellonii.
Bartosz Mrozek rozegrał jedno z lepszych spotkań w barwach Kolejorza. Obronił 5 strzałów, a jego fenomenalnej interwencji z 98. minuty meczu kibice Lecha nie zapomną na długo. Dzięki tej paradzie Kolejorz utrzymał jednobramkowe prowadzenie i ostatecznie wywiózł z Białegostoku komplet punktów.
Głównymi architektami sobotniej wygranej Lecha byli zatem jego wychowankowie. Bardzo zadowolony z tego faktu był szkoleniowiec klubu z Poznania, Mariusz Rumak, który na pomeczowej konferencji podkreślił, iż dużym sukcesem Kolejorza jest to, że w pierwszym składzie na to spotkanie wyszło 5 zawodników wychowanych w klubowej akademii.
„Liga będzie ciekawsza”
To zdanie na pewno padło z ust wielu sympatyków Ekstraklasy po starciu Jagiellonii z Kolejorzem. Poznaniacy nie pozwolili „Dumie Podlasia” na odskoczenie reszcie stawki. Po 21. serii gier w czubie tabeli panuje ogromny ścisk. Dość powiedzieć, że szósty Raków Częstochowa traci do lidera zaledwie… 6 punktów. Już dawno walka o mistrzowski tytuł nie była tak zacięta i wyrównana, jak w obecnym sezonie. Postronni fani Ekstraklasy z pewnością liczą na powtórkę z sezonu 2016/17, kiedy do do ostatniej kolejki o mistrzostwo walczyły 4 zespoły.
Najbliższe mecze z udziałem poznańskiego Lecha będą szalenie istotne dla układu ligowej tabeli. Już w najbliższą sobotę Lechici zmierzą się z wiceliderem z Wrocławia, a tydzień później wybiorą się do Częstochowy, by zagrać z szóstym w ligowej tabeli Rakowem.
Osiągnięcie korzystnych rezultatów w bezpośrednich starciach z rywalami w walce o tytuł jeszcze bardziej przybliży Kolejorza do sięgnięcia po upragnione trofeum. Nie wiemy, jakie wyniki przyniosą nam nadchodzące tygodnie. Możemy być jednak pewni jednego – będą to tygodnie szalenie ciekawe.
Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.