Obserwuj nas

Puchar Polski

#WERaport 28.02.24 – Ćwierćfinałów dzień drugi

Po przejściu Piasta Gliwice i Pogoni Szczecin do dalszej fazy rozgrywek Pucharu Polski, nadszedł czas na dwa kolejne ćwierćfinałowe spotkania. Tym razem Jagiellonia podjęła Koronę Kielce, a Widzew Łódź odwiedził Wisłę Kraków. Piłki nie brakowało również w Ekstraklasie oraz Fortuna 1 Lidze. Rozegrany został zaległy mecz 17. kolejki pomiędzy Stalą Mielec a ŁKS-em. Na zapleczu: Podbeskidzie kontra Motor.

Jagiellonia rzutem na taśmę

W ubiegły weekend drużyna z Białegostoku zremisowała z Ruchem Chorzów. Jagiellonia wyrównała wówczas dopiero w ostatnich sekundach spotkania. Nie zmieniło to faktu, że w starciu pomiędzy Jagą a Koroną Kielce, faworytem pozostawał aktualny lider Ekstraklasy. Po pierwszej części meczu na tablicy widniał wynik bezbramkowy. Na gole musieliśmy czekać do 58. minuty. Wówczas Martin Remacle dał prowadzenie kielczanom. W 80. minucie do wyrównania doprowadził Afimico Pululu. Oznaczało to, że przed nami druga dogrywka w ćwierćfinałach Pucharu Polski. Do samego końca wynik pozostawał ten sam. Aż do 122. minuty. Awans rzutem na taśmę Jagiellonii dał nie kto inny jak angolski napastnik, notując dublet.

https://twitter.com/Jagiellonia1920/status/1762918885282521487

Można doliczyć siedemnaście minut? Można

W ostatnim już ćwierćfinale Wisła Kraków zmierzyła się z Widzewem Łódź. Spotkanie, w którym ciężko było przewidzieć zwycięzcę. Zarówno Widzew, jak i Wisła to drużyny, które mogły przejść dalej. Pierwsza połowa bramek nam nie przyniosła. W drugiej zaś już one były. W 80 minucie rzut karny na bramkę zamienił Bartłomiej Pawłowski, tym samym wyprowadzając Widzew na prowadzenie. Koniec regulaminowego czasu gry. Wszyscy zastanawiają się tylko, ile doliczy arbiter główny spotkania. Z powodu wcześniejszych przerw można było spodziewać się tych minut więcej niż zazwyczaj. Ale ile, dziesięć? Nie, siedemnaście. A na siedemnastu i tak się nie skończyło. W dziewiętnastej minucie doliczonego czasu do wyrównania doprowadził Angel Rodado. Czekała nas zatem dogrywka i kolejne pół godziny.

Najpierw w 107. minucie wydawało się, że to Widzew będzie bliżej awansu do półfinału. Ogromny błąd popełnił Alvaro Raton. Wprost spod jego nóg piłkę do siatki wpakował Imad Rondić. Gol nie został jednak uznany, ze względu na zbyt szybkie wbiegnięcie Rondicia w pole karne. Puentą szalonego meczu był gol niżej notowanej Wisły. W 119. minucie spotkania Joan Roman, znany szerzej również jako Goku, uderzył niecelnie, ale z najbliższej odległości dobił Szymon Sobczak. Biała Gwiazda dość niespodziewanym półfinalistą!

Ani Ruch, ani ŁKS nie wygrają już meczu

To, że Łódzki Klub Sportowy najprawdopodobniej pożegna się po sezonie z Ekstraklasą wie chyba każdy. Łodzianie wciąż próbują znaleźć chociaż najmniejszy promyczek światełka w tunelu, ale bezskutecznie. W miniony piątek polegli w Szczecinie, a po zaległym spotkaniu bez punktów wracali także z Mielca. Zwycięstwo Stali dał Ilja Szkurin. Białorusin zanotował trzecią bramkę od momentu startu rundy wiosennej. W drugiej połowie ŁKS wierzył jeszcze w wyrównanie. Husein Balić w 69. minucie umieścił futbolówkę w siatce, ale gol nie został uznany. Pod koniec meczu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Maksymilian Pingot.

https://twitter.com/LKS_Lodz/status/1762923228731699567

Motor wpycha się na trzecie miejsce w tabeli

Zaległe mecze były także na zapleczu elity. Podbeskidzie Bielsko-Biała zmierzyło się z Motorem Lublin. Goście przyjechali oczywiście w roli faworyta. Pierwsza bramka padła w 37. minucie za sprawą Bartosza Wolskiego. Co za tym idzie, na prowadzenie wyszli lublinianie. Pięć minut później zwiększyli swoją przewagę dzięki trafieniu Krystiana Palacza. Podbeskidzie zamierzało wciąż walczyć, co udowodniło golem w doliczonym czasie tej samej połowy. W kolejnych 45 minutach bramek nie obejrzeliśmy. Motor wraca więc do Lublina  z trzema punktami. Wygrana ta sprawiła również, że awansowali na trzecią pozycję w lidze, tym samym wyrzucając z tego miejsca Lechię Gdańsk.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Puchar Polski