Obserwuj nas

Puchar Polski

#WERaport – 27.02.24 – Ruszyły ćwierćfinałowe zmagania w Pucharze Polski

Puchar Polski to turniej, który całkiem często przynosi nam różnorodne niespodzianki. Chociażby KKS Kalisz i Górnik Łęczna w zeszłorocznych półfinałach. Ruszyły ćwierćfinały kolejnej, trwającej edycji tych rozgrywek. W pierwszym dniu Piast Gliwice podejmował Raków, a Pogoń Szczecin udała się do Poznania. Nazajutrz po tych spotkaniach Jagiellonia zmierzy się z Koroną Kielce oraz Wisła Kraków zagra z łódzkim Widzewem.

„Staliśmy się ligowym średniakiem”

Wspomniałem na wstępie, że rozgrywki Pucharu Polski okraszone są sporą dawką niespodzianek. Na tacy dostaliśmy kolejną w postaci odpadnięcia Rakowa Częstochowa. Medaliki przez ostatnie trzy sezony dochodziły aż do samego końca turnieju. W sezonach 20/21 oraz 21/22 to do nich należał puchar, zaś w sezonie 22/23 polegli przeciwko Legii Warszawa po serii jedenastek. Choć w lidze Raków nie lata najwyżej, tak nadzieją na lepsze jutro wciąż był Puchar Polski. Aż do teraz. To, że częstochowianie przegrają w Gliwicach można było przewidzieć, natomiast mało kto spodziewał się, że Piast wygra aż 3:0.

Sytuacja ta nie satysfakcjonuje także Michała Świerczewskiego. Właściciel Rakowa stwierdził, że jego klub stał się ligowym średniakiem. Cieszy, iż działacze zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się w klubie. Jeżeli wygrywasz Mistrzostwo Polski, dochodzisz do finału Pucharu Polski i budujesz kadrę z nadzieją na grę w europejskich pucharach, to nie możesz sezon później przegrywać trzema bramkami w Gliwicach w ćwierćfinale krajowego turnieju. Nie wspominając o sytuacji w Ekstraklasie. Raków zajmuje obecnie szóste miejsce z dorobkiem 36 oczek. Bardzo ciekawe, jakie działania podejmą włodarze częstochowskiego klubu, bowiem aktualnie nie wygląda to najlepiej.

Dogrywka w Poznaniu

Po spotkaniu w Gliwicach rozpoczął się mecz pomiędzy Lechem Poznań a Pogonią Szczecin. Przy takiej rywalizacji mamy gwarancję tego, że z turniejem pożegna się kolejny reprezentant ekstraklasowej czołówki. Aby go wyłonić, potrzebne było 120 minut. W pierwszej i drugiej połowie regulaminowego czasu gry bramek nie obejrzeliśmy. Doprowadziło to do dogrywki, w której liczyliśmy na coś więcej. Gdy już wydawało się, że dodatkowe pół godziny nie przyniesie rozstrzygnięcia, wszystko odmieniło się w 119. minucie. Joao Gamboa trafił do siatki, tym samym dając Pogoni awans.

Puchar Turcji nie dla Sebastiana Szymańskiego

Tureckie Fenerbahce rok temu zwyciężyło w rozgrywkach pucharu krajowego. Drużyna Sebastiana Szymańskiego zajmuje także drugą pozycję w lidze. Praktycznie każdy spodziewał się, że mecz z Ankaragucu zakończy się wygraną wicelidera tureckiej ekstraklasy. Tymczasem było zupełnie inaczej. W ćwierćfinale Pucharu Turcji zespół polskiego pomocnika przegrał 0:3. Szymański zanotował 64 minuty na boisku. W drugiej części meczu zastąpił go Mert Yandas przy dwubramkowym prowadzeniu gospodarzy. Spora niespodzianka na tureckich boiskach.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Puchar Polski