Obserwuj nas

Ekstraklasa

#WERaport 09.03.24 – Remis goni remis

Dwa tygodnie temu Ekstraklasa zafundowała nam kolejkę, w której siedem na dziewięć spotkań zakończyło się remisem. Po drugim dniu 24. kolejki istnieje szansa, że historia zatoczy koło. W sobotę Korona zremisowała z Cracovią, Raków wypuścił zwycięstwo z rąk w ostatnich minutach, a Lech podzielił się punktami z Górnikiem. Skomplikowała się sytuacja Ruchu Chorzów, bowiem do Mielca nie pojechało aż kilkunastu zawodników Niebieskich. Meczu przełożyć się nie udało, zatem szykuje się ciężkie południe dla podopiecznych Janusza Niedźwiedzia.

Raków bez wygranej na wyjeździe? „Nowe, nie znałem”

Pierwszy mecz dnia odbył się w Kielcach, lecz zmienimy lekko kolejność i zaczniemy od starcia Puszczy Niepołomice z Rakowem Częstochowa. Zmobilizowane po wygranej 4:0 nad Lechem Poznań Medaliki udały się do Krakowa z zamiarem zdobycia trzech punktów. Pomimo diametralnej różnicy w tabeli pomiędzy Puszczą a Rakowem, mecz ten mógł zakończyć się każdym możliwym rezultatem. Raków na wyjazdach – łagodnie mówiąc – nie błyszczy.

Początek nie skradł serc kibiców, gdyż zbyt wiele się w nim nie działo. W momencie, gdy na zegarze ukazała się dwudziesta minuta meczu, zaczęło być ciekawiej. Najpierw bezpośrednią czerwoną kartkę obejrzał Ioan-Calin Revenco. Chwilę później bramki pomylił Artur Craciun. Chociaż mołdawski stoper upolował sześć bramek w tym sezonie, to teraz trafił nie do tej, co trzeba. Raków wyszedł na prowadzenie, dzięki czemu na przerwę schodził z przewagą zarówno jednego zawodnika, jak i gola.

W 50. minucie drugą żółtą kartkę otrzymał Fran Tudor. Szanse więc wyrównały się, bowiem po obu stronach występowało dziesięciu zamiast jedenastu graczy. Sama druga część meczu nie była zbyt porywająca, lecz nie była także zła. Osłabiła się gra Rakowa, co pozwoliło Puszczy na trochę więcej gry. Wykorzystali to dopiero w końcówce. Zaczęli więcej atakować, dzięki czemu do błędu dopuścił się Bogdan Racovitan. Obrońca Medalików zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, a arbiter wskazał na wapno. Jedenastkę wykorzystał Łukasz Sołowiej, doprowadzając do wyrównania w ostatnich minutach gry.

Remis w Kielcach

Po rundzie jesiennej śmialiśmy się z Piasta Gliwice, że idą po rekord remisów w jednym sezonie Ekstraklasy. Ledwo ruszyła druga połowa sezonu, a gliwiczan pod względem zremisowanych spotkań goni Cracovia, Ruch i Korona. Nawet nie goni, a dogania. Po 9 marca podopieczni Aleksandara Vukovicia podzielili się punktami trzynaście razy. Po dwanaście remisów ma Cracovia i Ruch, a tylko jednym mniej poszczycić się mogą kielczanie. Statystykę liczymy już po meczu Pasów ze Złocisto-Krwistymi, w którym padł… sami wiecie co.

Gdy piłkarze schodzili do szatni, wydawać się mogło, że Cracovia spokojnie zabierze ze sobą trzy punkty. Korona w pierwszych 45 minutach nie istniała. Pasy próbowały wykorzystać gorszą postawę kielczan. Na prowadzenie udało im się wyjść w 37. minucie. Krakowianie ruszyli z kontrą, a debiutujący w Ekstraklasie David Olafsson świetnie wybiegł na wolne pole i zamknął akcję. Kamil Kuzera z pewnością miał nad czym się zastanawiać w przerwie meczu.

Jak widać, szkoleniowiec Korony rzeczywiście pozwolił sobie na szybką analizę błędów drużyny. Role bowiem lekko odwróciły się po powrocie na murawę. Korona zaczęła grać pewniej, a Cracovia cofnęła się pod własną bramkę. Po pewnym czasie piłkę w siatce umieścił Miłosz Trojak, udowodniając tym samym, że Korona była zwyczajnie lepsza od rywali w drugiej połowie. Jeszcze bardziej ożywiło się w końcówce, gdyż zarówno jedni jak i drudzy chcieli zgarnąć pełną pulę. Ostatnie minuty były o wiele przyjemniejsze dla samego kibica. Chociaż próbowano, to żadna ze stron nie wyszła na prowadzenie.

Trzeci remis w ciągu dnia

Jeżeli obecnie stoicie, to radzę usiąść, ponieważ mam do przekazania szokującą informację. Po dwóch zremisowanych meczach, w trzecim spotkaniu dnia padł… remis. Wyścig po mistrzostwo jest równie dynamiczny, co Mario Maloca w ubiegłym sezonie w barwach Lechii Gdańsk. Lech, który razem z Mariuszem Rumakiem miał „zniszczyć wszystkich”, właśnie potyka się trzeci raz.

Fajerwerki były jedynie na trybunach, bowiem na boisku pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem. Kibice Górnika Zabrze swoją oprawą uratowali trochę pierwsze 45 minut. Emocje na podobnym poziomie można zapewnić sobie oglądając schnącą farbę na ścianie zamiast tego starcia. Po powrocie zawodników na plac gry zrobiło się ciut ciekawiej. Gospodarze zaczęli grać trochę szybciej i wyżej. Zabrakło skuteczności, aczkolwiek sama defensywa Kolejorza także dzielnie się broniła. Najciekawsza była końcówka, bowiem to tam działo się najwięcej. Blisko strzelenia gola był Filip Szymczak, ale futbolówka po jego strzale nie znalazła drogi do bramki. Bezbramkowy remis sprawił, że Lech nie zdobył już ani jednej bramki od 450 minut.

https://twitter.com/_Ekstraklasa_/status/1766570482361385045

Ruch w tarapatach, ale mecz nie będzie przełożony

10 marca Ruch Chorzów podejmuje Stal Mielec. Mecz idealny do rosołu, bowiem o 12:30, ale raczej nie będzie on taki smaczny w Chorzowie. Słyszymy, że kilkunastu zawodników z kadry nie pojechało do Mielca ze względu na chorobę. I nie mówimy tutaj o rezerwowych, a o zawodnikach wyjściowej jedenastki. W związku z tym Niebiescy próbowali przełożyć mecz na inny termin, lecz bezskutecznie. Według Stali, mail dotyczący zmiany terminu spotkania został wysłany w sobotę o godzinie 16:32, więc mniej, niż dobę przed startem.

– Informujemy, iż klub FKS Stal Mielec S.A. otrzymał maila na temat ewentualnego przełożenia meczu w ramach 24. kolejki PKO BP Ekstraklasy o godz. 16:32, a więc mniej niż 24 godziny przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Warto zaznaczyć, iż Prezes Zarządu naszego klubu – Jacek Klimek utrzymuje bardzo dobry kontakt z Panem Prezesem Ruchu Chorzów. Jednak Pan Seweryn Siemianowski nie kontaktował się w ciągu dnia z Prezesem FKS Stal Mielec S.A. w tej kwestii – czytamy w komunikacie mielczan.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa