Po ważnym zwycięstwie Arki w Tychach, przyszedł czas na dwa domowe remisy. O ile na podział punktów z Wisłą Kraków nie mogą w Gdyni narzekać, tak już potknięcie z Odrą Opole trzeba traktować jako mały zawód.
Czubak bohaterem Arki w Tychach
Marzec Arkowcy rozpoczęli z przytupem, ponieważ jako lider Fortuna 1 Ligi pojechali na wyjazdowy mecz z GKS-em Tychy, który wówczas był wiceliderem. Gdynianie mogli odskoczyć tyszanom w tabeli i tak też się stało, gdyż udało im się wygrać to spotkanie. Zdobywcą jedynej w tym starciu bramki i zarazem bohaterem Żółto-Niebieskich został Karol Czubak. W 51. minucie po dośrodkowaniu Olafa Kobackiego napastnik Arki strzałem głową skierował piłkę do siatki.
Był to trudny mecz dla obu drużyn, ale wydaję się, że goście z Gdyni wygrali zasłużenie. Podopieczni trenera Łobodzińskiego mieli więcej z gry i to oni byli tego dnia skuteczniejsi.
Podział punktów z Wisłą
Trzeba przyznać, że Arka nie ma łatwego terminarza. Po powrocie z Tychów nie było czasu na odpoczynek, bo za pasem czekał już domowy mecz z Wisłą Kraków. Biała Gwiazda traciła do gdynian 6 oczek, ale przyjechała do Trójmiasta z chęcią wygranej. Ostatnie 3 starcia między tymi drużynami to 3 zwycięstwa Wisły, a najboleśniejsze dla Arki to to z sierpnia ubiegłego roku, kiedy przegrała w Krakowie aż 1:5.
Wracając do teraźniejszości, warto zaznaczyć, że to spotkanie w Gdyni było zdecydowanie hitem 23. kolejki Fortuna 1 Ligi. Lepiej w mecz weszli gospodarze i już w 13. minucie bramkę zza pola karnego zdobył Olaf Kobacki. Skrzydłowy Arki jest w znakomitej formie, co potwierdzają jego liczby w tym sezonie. Ma już na swoim koncie 11 bramek i 3 asysty. 20 minut po tym golu do bramki Wisły trafił Czubak, ale niestety dla kibiców przy Olimpijskiej był na pozycji spalonej.
Pierwsza połowa zdecydowanie należała do podopiecznych trenera Łobodzińskiego, a goście z Krakowa grali jakby nie byli sobą. Po przerwie obraz gry się zmienił i to Wiślacy znacznie więcej atakowali bramkę Lenarcika. Zrobiło się z tego meczu naprawdę świetne widowisko, a przewagę gości w drugiej połowie potwierdził gol Sobczaka, który wpisał się na listę strzelców zaledwie minutę po wejściu na boisko.
Ostatecznie w Gdyni padł remis 1:1, który trzeba uznać za raczej sprawiedliwy. Myślę, że jedni i drudzy nie mogą narzekać na ten wynik, choć pewnie bardziej korzystny jest on dla Arki. To ona utrzymała sześciopunktową przewagę nad Wisłą, która nadal musi gonić dwie ekipy z Trójmiasta.
Odra za „głęboka” dla Arki
Wspomniałem wcześniej o niełatwym terminarzu Arki. Do trudnych spotkań trzeba także zaliczyć starcie z Odrą Opole. Pomimo, że podopieczni trenera Noconia na wiosnę nie prezentują się najlepiej, nie można zapominać o ich dobrej grze jesienią. Dzięki temu wciąż utrzymują się w górnej części tabeli i obecnie tracą jedynie 3 punkty do strefy barażowej.
Oczywiście faworytem tego spotkania byli gospodarze z Gdyni, którzy tak jak można było przypuszczać, prowadzili grę i utrzymywali się więcej przy piłce. Na niewiele się to jednak zdawało, ponieważ już w 9. minucie bramkę głową zdobył obrońca Odry i to goście otworzyli wynik. Arkowcom udało się wyrównać stan meczu dopiero chwilę przed przerwą. Po zagraniu piłki ręką przez jednego z piłkarzy Odry, sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Michał Marcjanik.
Druga połowa
W drugiej części spotkania wciąż Arkowcy zdawali się być lepszą drużyną, ale kompletnie nie mieli pomysłu jak zagrozić bramce dobrze zorganizowanym gościom z Opola. Kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry arbiter ponownie wskazał na wapno, lecz tym razem przeciwko Arce. Jedenastkę na bramkę zamienił Rafał Niziołek, wyprowadzając po raz drugi swoją drużynę na prowadzenie. Dopiero po straconym golu podopieczni trenera Łobodzińskiego ruszyli do konkretniejszych ataków i to się opłaciło. W końcu zza pola karnego spróbował uderzyć Przemysław Stolc i tym samym doprowadził do remisu.
Żółto-Niebiescy próbowali jeszcze w końcówce strzelić zwycięską bramkę, ale to zdecydowanie nie był dzień ofensywnych graczy Arki. Podział punktów na własnym stadionie z Odrą w Gdyni muszą traktować jako niedosyt, o czym zresztą mówił sam trener Łobodziński na konferencji prasowej. Widać było w tym spotkaniu brak w szeregach gospodarzy Olafa Kobackiego, który jest bardzo ważną postacią dla Arkowców. Na minus tego dnia na pewno trzeba ocenić dwie kwestie. Po pierwsze dyspozycję sędziego głównego, który nie dźwignął trudów tego spotkania i w niektórych momentach sam gubił się w swoich decyzjach. I po drugie – stan murawy na stadionie w Gdyni, który jest fatalny i woła o pomstę do nieba. Jeśli sam trener Arki głośno o tym mówi, to znaczy, że jest naprawdę źle.
Co dalej?
Arka po dwóch remisach z Wisłą i Odrą straciła fotel lidera na rzecz rywala zza miedzy, czyli Lechii Gdańsk. Obecnie traci do Biało-Zielonych dwa punkty, a nad trzecim i czwartym miejscem ma przewagę czterech oczek. Gdynianie w rundzie wiosennej wciąż pozostają niepokonani. Jak mówi sam trener Łobodziński, są w dobrym miejscu i na odpowiedniej drodze do tego, aby wywalczyć w tym sezonie awans do Ekstraklasy. Teraz czeka nas przerwa reprezentacyjna, a po niej Żółto-Niebiescy będą kontynuować swój ciężki terminarz i zmierzą się na wyjeździe z Miedzią Legnica.