Gdyby przed tym sezonem ktoś powiedział kibicom Górnika, że w kwietniu będą punktowo w pobliżu Legii, pewnie bardzo by się ucieszyli. Ba, przed poniedziałkowym starciem Górnicy mieli szansę nawet na przeskoczenie w tabeli drużyny z Warszawy. Ostatecznie zyskali mały kamyczek do ich naprawdę ładnego w tym roku wiosennego ogródka.
Deser na lany poniedziałek
Górnik Zabrze to jedna z tych drużyn, która na ten moment, może zaliczyć wiosnę do udanych. Jeszcze przed starciem z Legią na 6 ligowych meczów, wygrał 4 razy, zanotował po remisie i porażce. Z tym, że ten przegrany mecz z Widzewem wcale nie musiał zakończyć się przegraną, bo zabrzanie przy lepszej skuteczności mogli liczyć na co najmniej remis.
W ostatnim spotkaniu w lany poniedziałek to Legia zaczęła od dogodnej okazji. Morishita znalazł się w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Górnika, ale na swoje nieszczęście Japończyk chybił. W 27. minucie kolejną świetną okazję zmarnował inny piłkarz Legii – Ribeiro. Portugalczyk dostał piłkę od Josue. Mógł ruszyć na bramkę rywali i chwilę później stanął „oko w oko” z Bjelicą. Ostatecznie groźne uderzenie wybronił bramkarz Górnika. Czego Legia nie dała rady zrobić przez większość pierwszej połowy, zrobiła pod jej koniec. W 41. minucie Elitim zagrał ze skrzydła w pole karne w kierunku Pekharta. Czech dobił futbolówkę do praktycznie pustej bramki.
Leo Augustyniak i wreszcie gole
W 47. minucie Rafał Augustyniak przez chwilę zamienił się w Leo Messiego. Najpierw sprawnie na boku boiska ograł jednym zwodem dwóch rywali, dobiegł do okolic bramki Górnika i uderzył z bardzo ostrego kąta. Piłka trafiła w Bjelicę. 10 minut później po raz pierwszy został poważniej zatrudniony Dominik Hładun. Czyż dostał piłkę w polu karnym i kąśliwie uderzył na bramkę. Na szczęście dla Legionistów, ich bramkarz stał akurat blisko miejsca, w które leciała futbolówka. Chwilę potem znów mieliśmy zamieszanie w okolicach bramki gości. Tym razem Pankov zagrał piłkę ręką w polu karnym, po uderzeniu Krawczyka. Sędzia Przybył wskazał na wapno, a jedenastkę na gola zamienił Ennali.
Remis to nie jest rezultat, który mógł choć w małym stopniu satysfakcjonować ekipę gości. Chociaż to piłkarze Górnika zaczęli stwarzać kolejne sytuacje do wyjścia na prowadzenie i próbowali strzałów z dystansu. Jednak te nie stanowiły większego zagrożenia dla bramki Legii. Wynik uległ zmianie w 68. minucie. Najpierw groźne uderzenie zza pola karnego oddał Josue, które obronił Bjelica. Do piłki dopadł Kapustka i trafił do siatki. Nie był to dobry okres dla Górnika, bo 3 minuty później z powodu kontuzji boisko opuścił lider drużyny – Podolski.
Trzecia bramka dla Legii to był koncert w wykonaniu Marca Guala. Gdy dostał piłkę, ograł dwóch rywali i zagrał w polu karnym do niepilnowanego Josue. Portugalczykowi nie pozostawało nic innego jak tylko dopełnienie dzieła. Wynik nie zmienił się już do końca spotkania i goście zainkasowali 3 oczka. Na ten moment Legia do drugiego miejsca w tabeli traci 3 punkty, do pierwszego – 7. Biorąc pod uwagę ostatnie kilka edycji ligowych rozgrywek oraz fakt, na co stać drużynę z Warszawy, może być jeszcze ciekawie w tym sezonie. Jagiellonia może jeszcze nie ma się czego obawiać, ale delikatny niepokój już się mógł zrodzić.
Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.