Obserwuj nas

Ekstraklasa

Widzew – Korona, punkty zostają w Łodzi, chociaż nie musiały

Widzew – Korona, ten mecz dostał dodatkowego smaczku przez wcześniejsze starcie Puszczy z Radomiakiem. Niepołomiczanie zremisowali w swoim spotkaniu, więc przed Koroną otwierała się szansa na wydostanie się ze strefy spadkowej. Najlepszym rozwiązaniem byłaby wygrana z Widzewem. 

Okazje z obu stron, ale Widzew bardziej konkretny

W tym starciu Koroniarze musieli grać bez trenera Kamila Kuzery na ławce, który pauzował za otrzymane wcześniej 4 żółte kartki. Nie wiadomo na ile ten czynnik wpłynął na grę zawodników, ale na początku nie przynosiła efektów. Raczej to po stronie Widzewa była pałeczka drużyna stwarzającej jakiekolwiek zagrożenie pod bramką rywali. Sytuacja zmieniła się w 31. minucie, po masie zamieszania i przypadku w polu karnym łodzian, piłka trafiła pod nogi Dalmau. Piłkarz gości trafił w poprzeczkę.

Na kolejną dogodną okazję – tym razem po stronie Widzewa trzeba było czekać do 46. minuty. Rondić dostał podanie w polu karnym i zdobył bramkę do szatni. Trzeba szczególnie docenić podanie zaczynające akcję, o które się pokusił Kastrati. Piłka dzięki zagraniu Kosowianina minęła dwie linie rywala.

„To powinno być zabronione”

Musieliśmy czekać do 56. minuty, kiedy komentujący to spotkanie Wojciech Jagoda wykrzyczał swoje: „To powinno być zabrone”. Podstawy do tego dał mu Fran Alvarez. Hiszpan wykonywał po lewej stronie boiska rzut wolny. Mierzył z bardzo ostrego kąta. Wydawało się więc, że Widzewiak będzie dośrodkowywał w pole karne. Ten jednak pokusił się o strzał i idealnie umieścił futbolówkę przy dłuższym słupki bramki rywala.

W 75. minucie to z kolei kibice Widzewa mogli zakrzyknąć: „To powinno być zabronione”. Ich piłkarze pozwolili na stratę bramki z niczego. Najpierw Konstantym dostał na skrzydle długie podanie z linii obrony. Piłkarz gości minął rywala i zagrał w pole karne do wychodzącego Shikavki. Rozpędzony Białorusin nie pomylił się i doprowadził do lekkich nerwów po stronie miejscowych. Korona poczuła krew. Już 4 minuty później Bielec znalazł się w dogodnej sytuacji w polu karnym, lecz trafił prosto w Gikiewicza. Bramkarz Widzewa nie bez przyczyny jest uznawany za jeden z najważniejszych punktów swojej drużyny.

Klimek na koniec

O zdrowie psychiczne swoich kibiców zadbał ostatecznie Antoni Klimek. Młody Widzewiak otrzymał piłkę na skrzydle, zszedł na prawą nogę i zupełnie niepilnowany uderzył na bramkę rywali. Piłka wylądowała w siatce. Jeszcze w samej końcówce gospodarze mieli okazję na podwyższenie wyniku. Niestety dla nich Ernest Terpiłowski nie wykorzystał okazji, po tym jak Dziekoński odbił piłkę przed siebie. Wynik zatem nie uległ zmianie. Widzew na wiosnę w 7 ligowych meczach odniósł 4 zwycięstwa. Korona za to zanotowała 4 kolejną porażkę na wyjeździe z rzędu. Teraz czeka ją mecz ze Stalą Mielec, która na razie zalicza bardzo dobrą rundę.

Fot. Sławomir Czchowski

Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa