Puszcza potrzebuje punktów jak kania dżdżu. Zdobycie trzech oczek w meczu z Radomiakiem byłoby dla Żubrów bardzo ważnym krokiem w kierunku potencjalnego utrzymania. Inny plan na poniedziałek wielkanocny miał jednaj bramkarz gości – Kobylak. Gdyby ktoś przed tym meczem powiedział, że golkiper Radomiaka trafi do siatki rywala strzałem z własnej połowy boiska, większość pomyślałaby, że to prima aprillisowy żart. A jednak!
Szybki gol na początku
Od początku inicjatywę przejęła drużyna Puszczy. Na efekty jej działań nie trzeba było czekać długo, bo tylko 4 minuty. Najpierw piłkę z autu daleko wyrzucił Hajta. Futbolówka powędrowała w kierunku pola karnego Radomiaka. Tam przez chwilę miało miejsce małe zamieszanie, piłka zmieniała co rusz właściciela, by ostatecznie trafić pod nogi Yakuby. Ten nie zastanawiał się długo i uderzył obok bezradnego Kobylaka. To trzeci gol tego obrońcy w tym sezonie Ekstraklasy.
W pierwszej połowie nie padł już żaden gol. Chociaż Radomiak próbował, czy to poprzez strzały Rochy, czy uderzenie Abramowicza, na posterunku pewnie stał Zych. Oprócz schodzenia do przerwy z niekorzystnym wynikiem, goście mieli jeszcze jedno zmartwienie. Rocha tuż przed zakończeniem pierwszej części gry został zniesiony na noszach do szatni. Napastnik, po wyskoku do główki, złapał się za staw skokowy.
Ciężary Radomiaka
W 53. minucie na kolejnego gola czaił się Roman Yakuba. Zawodnik Puszczy uderzył z ostrego kąta, jednak piłkę sprawnie w tej sytuacji wybronił Gabriel Kobylak. 10 minut później mieliśmy do czynienia ze starciem dwóch „siedemdziesiątek”. I nie chodzi o pojedynek dwóch starszych pań, które pokłóciły się na środku straganu. Mowa o faulu na czerwoną kartkę. W tej sytuacji zamieszani byli dwaj zawodnicy z numerem „70” na koszulce – Wagner i Hajda. Piłkarz Radomiaka wszedł nakładką w udo rywala. Po analizie VAR sędzia Kwiatkowski wyciągnął czerwony kartonik, co dla radomian mogło brzmieć jak wyrok w starciu z Puszczą. Nie dość, że goście musieli gonić wynik, to jeszcze trzeba było to robić w dziesięciu.
Kobylak superstar
Gdy nadeszła 66. minuta Gabriel Kobylak zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Pewnie nawet on sam. Bramkarz Radomiaka wykopał daleko piłkę tuż sprzed swojej szesnastki. Futbolówka odbiła się tak nieszczęśliwie dla Zycha, że go zmyliła i ostatecznie wpadła do siatki. Bramkarz Puszczy nie ma ostatnio szczęścia. Jeszcze w trakcie przerwy reprezentacyjnej „dostał” pięć goli od Anglików w meczu reprezentacji U20. Za to Kobylak pomimo gola, nie zwalniał tempa. Nie dość, że doprowadził do remisu, to w końcówce spotkania jeszcze ten remis uratował. Najpierw wygrał starcie „sam na sam” z Thiago, by później obronić mocny strzał Tomalskiego.
Ostatecznie Radomiak wywiózł 1 punkt ze stadionu Cracovii. Goście mogą się cieszyć z takiego rezultatu, w przeciwieństwie do Puszczy. Tam na pewno jest niedosyt, szczególnie w sytuacji, gdy każda stracona szansa na 3 punkty może kosztować utrzymanie.
Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.