Obserwuj nas

Ekstraklasa

Kibice dowieźli, z zawodnikami Legii Warszawa było dużo gorzej… [KOMENTARZ ZE STADIONU]

Legia Warszawa po pięknym zwycięstwie nad walijskim zespołem wróciła na Łazienkowską, gdzie podejmowała Piasta Gliwice.  Spotkaniu towarzyszyła wyjątkowa atmosfera, ponieważ mecz powiązał się z wydarzeniami upamiętniającymi 80. rocznicę Powstania Warszawskiego. Kibice z Łazienkowskiej jak zwykle nie zawiedli, lecz z piłkarzami było nieco inaczej… Były trener Legii Warszawa Aleksandar Vuković mógł na spokojnie świętować swoje zwycięstwo przy Łazienkowskiej, lecz już w nieco innych barwach. Piast Gliwice pokazał wszystkie mankamenty jakie ma zespół Goncalo Feio. Po dwóch wrzutach z autu gliwicki zespół wyjeżdża z Warszawy z kompletem punktów, a Legia Warszawa odnosi pierwszą porażkę w sezonie. Czy ponownie pierwsza połowa Legii Warszawa była dużo gorsza niż druga? Kto zawiódł najbardziej w niedzielny wieczór? 

 

Niepołomicki Piast Gliwice

„Puszcza Niepołomice w zeszłym sezonie zmieniła moje spojrzenia na stałe fragmenty gry, a w szczególności na rzuty z autu” – powiedział na konferencji prasowej po meczu trener zwycięskiej drużyny Aleksandar Vuković. To właśnie ze stałych fragmentów gry Piast Gliwice robił najwięcej „wiatru” pod bramką Legii Warszawa. Goście za sprawą Patryka Dziczka, który wrzucał piłkę w pole karne zza linii bocznej, dwukrotnie najlepiej odnaleźli się w polu karnym rywali. Jednak trzeba przyznać, że to nie był kunszt piłkarski Piasta, a bardzo proste błędy warszawskiego zespołu. Zupełnie nie współgrały ze sobą linie pomocy oraz przede wszystkim linia defensywna. Przez pewien moment miałem wrażenie, że trójka stoperów Kapuadi-Ziółkowski-Pankov, miała ogromne problemy z komunikacją pomiędzy sobą. Nie wyglądało dobrze „przekazywanie” zawodników, a i doskok do rywali był nieco dziwny jak na zachowanie stoperów. No właśnie doskok, którego nie było chociażby przy bramce Michała Chrapka….

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1820170447406645406

Ponownie zawiódł Paweł Wszołek, który zaspał przy sytuacji bramkowej dla Piasta. Tak doświadczonemu zawodnikowi nie może zdarzyć się taka prosta pomyłka. Później wydarzyła się istna tragedia. Wokół Chrapka było 3-4 zawodników Legii Warszawa, ale żaden z nich nie był w stanie zdecydowanie doskoczyć do zawodnika Piasta Gliwice. Prawy wahadłowy od początku tego sezonu prezentuje dość marną formę, jeśli chodzi o występy w koszulce z „eLką” na piersi. Dziwi również fakt, że trener Goncalo Feio nadal na niego stawia. Zwłaszcza, że przecież w letnim okienku transferowym przyszedł Kacper Chodyna, który pokazał, że może być realnym zagrożeniem dla Pawła Wszołka.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1820192288720445518

***

Przy drugiej bramce dla Piasta Gliwice, niestety dla kibiców zgromadzonych przy Łazienkowskiej, można było ujrzeć efekt kuli śnieżnej. Na początku Pankov przegrał rywalizację z Czerwińskim, a następnie Ziółkowski nie był na tyle skoncentrowany, aby pokryć odpowiednio zawodnika gości. Młody zawodnik stołecznego klubu został wybrany najlepszym młodzieżowcem w lipcu, lecz w tej sytuacji nieco się zagapił. Moim zdaniem iście juniorski błąd z jego strony, że nie wykonał jeszcze jednego krótkiego spojrzenia za swoje plecy, gdy piłka szybowała na długi słupek bramki Kacpra Tobiasza.

https://twitter.com/KDabrowski_99/status/1820162090453414387

https://twitter.com/KDabrowski_99/status/1820180057232716253

Oglądając niedzielne spotkanie trener Puszczy Niepołomice – Tomasz Tułacz zapewne dwa razy się szeroko uśmiechnął. Gliwicki zespół właśnie po wykonaniu dwóch bardzo dobrych stałych fragmentów, wrócił z kompletem punktów do domu. Oprócz tego naprawdę Piast Gliwice nie pokazał jakiegoś „specjalnego futbolu” i wykwalifikowanej taktyki na to spotkanie. Zespół Vukovicia przede wszystkim starał się trzymać małe odległości pomiędzy formacjami, aby nie dopuścić do dryblingów Luquinhasa oraz szukał swoich szans za sprawą kontr przy użyciu szybkiego Ameyawa. Gdy goście dochodzili w ataku pozycyjnym do pola karnego Legii Warszawa, wydawało mi się, że nie mieli zbytnio pomysłu na przejście defensywy gospodarzy. Mimo to zdołali zdobyć dwie bramki „z niczego”, co nie świadczy dobrze o postawie zespołu Goncalo Feio

Marazm i „średniość”

– Chciałbym w pierwszej kolejności przeprosić kibiców i wszystkie osoby, które mają Legię w sercu. Przepraszam również osoby, które mi ufają. Poziom, który dzisiaj pokazaliśmy jest niedopuszczalny. Tym bardziej w takim dniu, wobec takiego wydarzenia. – od takich słów konferencję pomeczową zaczął portugalski szkoleniowiec Goncalo Feio. Czy były to mocne słowa? Owszem. Czy były potrzebne? Moim zdaniem, jak najbardziej tak. Naprawdę ciężko wyróżnić kogokolwiek, kto zaprezentował się na odpowiednim poziomie dla Legii Warszawa. Wszystkich zawodników ogarnęła aura „średniości”, nikt nie zrobił nic, co byłoby czymś „ponad”. Nawet Luquinhas, jak na świetny początek sezonu, zaprezentował się bardzo miernie. Owszem próbował robić przewagę swoim dryblingiem w środkowej części boiska. Zawodnicy Piasta byli jednak bardzo dobrze ustawieni względem odległości pomiędzy formacjami. Widać było mocną frustrację u niektórych zawodników Legii Warszawa, która postępowała z minuty na minutę.

Szczególnie mogliśmy tę frustrację dostrzec u Blaza Kramera. Słoweniec po raz kolejny nie wykorzystał dogodnej sytuacji do strzelenia gola. Tym razem świetnym refleksem popisał się František Plach. Golkiper Piasta przy pomocy poprzeczki, zdołał uchronić swój zespół przed uratą pierwszej bramki w tym spotkaniu. Po tej zmarnowanej okazji Słoweniec był bardzo mocno nabuzowany i nacechowany chęcią rehabilitacji. Jednak prawie skończyło się to tragedią dla gospodarzy. W starciu z Jakubem Czerwińskim, Kramer bardzo mocno wszedł wślizgiem w nogi kapitana Piasta Gliwice. Od czerwonej kartki uratowało go to, iż piłka została zagrana przez zawodnika gości, a sam Słoweniec wparował tylną nogą w oponenta. Wydaje mi się, że po tej sytuacji trener Goncalo Feio postanowił, że Kramer nie będzie gościł za długo na boisku przy ulicy Łazienkowskiej. Nawet później strzelony gol nie pomógł i Słoweniec opuścił boisko w 55. minucie spotkania.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1820176813894590554

https://twitter.com/krystdur/status/1820176491243847818

„Pomysł na…” …zdobycie bramki?

Według statystyk Flashcore’a Legia Warszawa oddała tylko 3 strzały celne na bramkę Placha. W tym jedno uderzenie Kramera, jeden lob Wszołka. Naprawdę to wprowadza w niepokój. Owszem trener Feio ma ogromną wiedzę na temat futbolu i sam uwielbiam słuchać jego konferencji prasowych. Są one rzeczowe i pełne merytoryki, a nie tanich sformułowań, które zadowolą kibiców. Jednak sama taktyka na mecz z Piastem Gliwice nie napawała do optymizmu.

Moim zdaniem głównym problemem Legii Warszawa był brak zawodnika w środku pola, który dawałby opcję zagrania piłki do niego, a w dalszej perspektywie zmianę strony gry. Goncalves był ustawiony bardzo głęboko jak na środkowego pomocnika. Bardzo mnie to dziwiło, ponieważ w pewnych momentach podwajał on pozycję środkowego obrońcy, a w tym przypadku Ziółkowskiego. Co było moim zdaniem bez sensu, bo Janek rozegranie piłki ma na całkiem niezłym poziomie, a zapewne Portugalczyk zdecydowanie bardziej przydałby się nieco wyżej.

Z drugiej strony środkowi pomocnicy – Luquinhas, Kapustka, byli ustawieni bardzo wysoko. Zapełniali oni półprzestrzenie i poruszali się niemal na wysokości napastników. Co przyczyniło się do tego, że wyprowadzając piłkę z własnej bramki, Blaz Kramer (będąc na boisku) musiał się cofać do linii środkowej, aby dostać piłkę. Nie rozumiem, czemu Portugalczyk zdecydował się postawić na ten wariant rozegrania. Zwłaszcza, że Piast Gliwice, jak wspomniałem wcześniej, doskonale w środkowej części boiska trzymał odległości pomiędzy formacjami. Utrudniało to bardzo płynne przejście z budowania akcji od własnej bramki do szybkiego ataku w okolicach 25-30 metra od bramki gości.

***

Trener Feio reagował na sytuację na boisku i próbował zmieniać zawodników, którzy „nie mieli swojego dnia”. Jednak zmiennicy tacy jak Alfarela, Pekhart czy Nsame nie wprowadzili nic nowego. Wszyscy dosłownie przeszli obok spotkania. Poruszali się dosyć mozolnie i nie wprowadzili nic innowacyjnego w grze Legii Warszawa. Uważam, że nawet Alfarela nie odnajdywał się pod względem taktycznym na pozycji numer „osiem”. Być może z biegiem czasu przyzwyczai się do nowej pozycji, lecz po pierwszych minutach mam nieco wątpliwości.

Portugalski szkoleniowiec musi szybko postawić zespół na nogi pod względem taktycznym. Na pewno takie rozegranie piłki nie pozwoli na to, aby zwyciężyć w meczu w Kopenhadze. Zdecydowanie trzeba zagęścić środek pola, a ewentualnością jest „wysłanie” Luquinhasa jako „wolnego elektrona”, który nie będzie poruszał się w wyznaczonych strefach. Zresztą dwumecz z Broendby zapowiada się na spotkanie, które zadecyduje o awansie do fazy ligowej Ligi Konferencji UEFA. Zwycięski zespół z dwumeczu Legii zmierzy się z wygranym z pary Auda Kekava vs. Drita Gnjilane. Nie ma co ukrywać, że zarówno duński zespół, jak i polski na spokojnie zwycięży później w dwumeczu o możliwość gry w europejskich pucharach na jesień.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa