Po heroicznym zwycięstwie w Kopenhadze Legia Warszawa podejmowała na wyjeździe zespół Puszczy Niepołomice. Popularne „Żubry” jeszcze nigdy w swojej historii gry w PKO Ekstraklasie nie przegrały ze stołecznym zespołem. Tym razem ponownie zespół trenera Tomasza Tułacza mógł „cieszyć się” z remisu na stadionie Cracovii. Podopieczni Goncalo Feio zagrali fatalne spotkanie, a o mały włos to gospodarze mogli wydrzeć całą pulę kandydatom do mistrzowskiego tytułu. No właśnie… Z taką grą na pewno miano kandydata do tytułu znacznie się oddala. Co poszło nie tak w Krakowie? Czy trener Feio dobrze zarządzał meczem? Kto zagrał najgorzej spośród zawodników Legii Warszawa?
Błąd = gol?
Każdy dobrze wiedział jak będzie wyglądać mecz z Puszczą Niepołomice. Ostra gra, konstruowanie akcji w szybkim kontrataku, a przede wszystkim stwarzanie sobie sytuacji bramkowych ze stałych fragmentów gry. I nie było inaczej tym razem. Podopieczni trenera Tomasza Tułacza byli świetnie przygotowani pod względem ustawienia się w polu karnym Legii Warszawa. Puszcza Niepołomice świetnie odnajdywała się w chaosie po wrzucie piłki z autu w pole karne Kacpra Tobiasza. Zresztą to właśnie pierwsza okazja bramkowa Puszczy wynikała właśnie ze zgrania piłki z długiego słupka na centralną część bramki.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1822664405667983373
Pomimo tego, że to zawodnicy Legii Warszawa pierwsi wyszli na prowadzenie, nie trwało to zbyt długo. Ryoya Morishita pięknym strzałem zza pola karnego pokonał Kevina Komara, lecz kilka chwil później sędzia Malec wskazał na jedenasty metr od bramki Legii. Ruben Vinagre po strzale jednego z zawodników Puszczy Niepołomice, niefortunnie interweniował ręką w polu karnym. W tym przypadku nie można mówić o żadnym błędzie. Nie ma co winić Portugalczyka, że to akurat na niego trafiło. Zwykły przypadek, na który uważam, nie miał żadnego wpływu. Na temat ręki w polu karnym nie będę nic pisał, bo ile sędziów – tyle opinii.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1822669447745708190
***
Deja vu z Kopenhagi. Tak w skrócie można określić, to co wydarzyło się w środkowej części boiska na połowie Legii Warszawa w końcówce pierwszej połowy. Nie może tak juniorskich błędów popełniać Goncalves. Portugalczyk miał być zastępstwem za Bartosza Slisza. Jednak na ten moment jest to zupełnie inny piłkarz niż reprezentant Polski. Dużo gorszy pod względem wydolnościowym, jak i mogliśmy zauważyć, że również gorszy pod względem orientacji na boisku. Przez to, iż Portugalczyk nie przeskanował terenu chwilę przed przyjęciem piłki, Blagaić mógł na spokojnie przejąć piłkę i oddać strzał w kierunku dalszego słupka Tobiasza.
Wejście smoka!#PUNLEG pic.twitter.com/ow4X4jIHE0
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) August 11, 2024
Drugi błąd, który niemal kosztował bramkę Legię Warszawa to zachowanie Rafała Augustyniaka we własnym polu karnym. Chwilę po wejściu na pozycję defensywnego pomocnika, zawodnik Legii sprokurował rzut karny. Nie może tak lekceważąco we własnej szesnastce zachowywać się zawodnik, który dopiero co pojawił się na murawie. Przecież nie po to on wchodzi na boisko, aby sabotować „pracę” kolegów, ażeby pokazać trenerowi, że jednak to on zasługuje na wyjściowy skład. Przecież doskonale wszyscy wiemy, że Augustyniak miewał fantastyczne mecze, gdzie pokazywał, że potrafi być prawdziwym szefem obrony. Nigdy za czasów Legii nie pokazał się z dobrej strony grając na defensywnym pomocniku. Zbyt ociężały, zbyt wolny, a przede wszystkim nie szukający wolnego miejsca, aby zrobić przewagę ze stoperami w małej grze. Czemu więc taka decyzja trenera Feio? Tutaj pytanie niestety pozostanie bez odpowiedzi.
Wpuści farfocla raz, drugi, ale potem obroni karniaka.#PUNLEG pic.twitter.com/wrzMLflaSi
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) August 11, 2024
Strach przed Puszczą?
Kibiców Legii Warszawa mogła niepokoić sytuacja w drugiej połowie spotkania rozgrywanego w Krakowie. Mianowicie Puszcza Niepołomice stworzyła sobie dużo więcej szans na zdobycie bramki, niż Legia Warszawa. Gospodarze dość mocno przycisnęli zespół z Warszawy i w pewnym momencie to oni wyglądali na zespół, który zaraz ma mierzyć się w eliminacjach do fazy ligowej europejskich pucharów. Frustracja? Złość? Lenistwo? Ciężko określić, co było przyczyną tak słabej gry całego zespołu podczas drugich 45 minut. Podobną sytuację mogliśmy ujrzeć w meczu z Piastem Gliwice, gdy ta frustracja rosła z minuty na minutę. Brakowało zawodnikom dokładności w rozegraniu, a przede wszystkim zimnej krwi w końcowych fazach akcji ofensywnych.
Naprawdę zespół Tomasza Tułacza, to nie był rywal, którego nie dało się przeskoczyć. Nawet, jeśli trawa była wysoka. a boisko nie było podlane. Warunki do gry były takie same dla obu drużyn, więc nie kupuję słów trenera Feio, który powiedział, że ,,Na takim boisku, dwa razy dłuższym niż powinno być [długość trawy – red.], suchym i niezroszonym, nie da się grać. To nie jest wymówka, tylko faktyczny stan. „
https://twitter.com/CommonSensePL/status/1822681667691065646
Nie ma co ukrywać, ale chyba każdy widzi, iż największą bolączką Legii Warszawa jest środek pola. Taktyka, którą preferuje trener Goncalo Feio opiera się na wysokim ustawieniu dwóch środkowych pomocników, niemalże na równej linii z napastnikami. Owszem architektami pierwszej bramki w Niepołomicach było dwóch środkowych pomocników – Luquinhas oraz Morishita. Jednak mam wrażenie, że gdy piłka rozgrywana jest od własnej bramki, brakuje nieco łącznika linii pomocy z linią ataku. Moim zdaniem nadal brakuje Legii Warszawa typowej „ósemki”, ale takiej która będzie miała nieco bardziej zrównoważone zadania niż do tej pory. Morishita pokazuje się z całkiem niezłej strony, lecz jest on bardzo mało pożyteczny, gdy trzeba odebrać piłkę lub pomóc Goncalvesowi w działaniach nieco bliżej własnej bramki. Panie dyrektorze czas na jeden dodatkowy „do klubu” w celu uzupełnienia pozycji numer osiem. Oczywiście po konsultacji z trenerem, który mam nadzieję przeanalizuję właściwie to spotkanie.
Na razie nowi Portugalczycy w Legii dają popis gry w defensywce.
Poza tym Legii udawało się trzymać czyste konto, bo grali z amatorami, Koroną i dostarczycielem punktów. Żaden powód do pochwał. Ale jak przyszło grać z lepiej zorganizowanymi ekipami, zaczęły się problemy.#PUNLEG
— Kamil Warzocha (@WarzochaKamil) August 11, 2024
https://twitter.com/rumcajson/status/1822703625891717471
Kontuzje Elitima i Celhaki, rozwaliły nam środek pola.
W obliczu "wybitnej" formy Goncalvesa, spróbowałbym na 6 …Barcię. Jest dobry w destrukcji, piłka mu nie przeszkadza i ma dobre podanie. To powinno uszczelnić i uspokoić obronę.
Trzeba coś zmienić.— Karo(L) (@karoLegiafan) August 12, 2024
Mental, głównie to mental proszę Pana…
Niektórzy mówią, że granie w Europie to pocałunek śmierci dla polskich klubów w ligowych spotkaniach. Kluby jak: Śląsk Wrocław, czy Jagiellonia Białystok decydują się na przełożenie swoich spotkań. Jednak Goncalo Feio od razu mówił, że nie będzie przełożenia meczu z Puszczą Niepołomice. I w tym przypadku nie winiłbym trenera za tę decyzję. To zawodnicy muszą zacząć się przyzwyczajać, że mecz z takim zespołem jest równie ważny co spotkanie w europejskich pucharach. Niektórzy piłkarze w poprzednich sezonach sami mówili, iż ciężko czasami było im się zmobilizować na mecz z mniej renomowanymi markami w PKO Ekstraklasie. Jednak czas zmienić swoje podejście mentalne. Spotkanie ligowe dla Legii Warszawa jest tak samo ważne, jak to europejskie. I ciężko kupić ich tłumaczenia.
W dwóch ostatnich spotkaniach wystąpił Nsame, który z Piastem wszedł z ławki rezerwowych, a w meczu z Puszczą Niepołomice znalazł się w wyjściowym składzie. Jednak w obu przypadkach miałem wrażenie, że nie zależy mu zbytnio na pracy dla całego zespołu. Nie było w nim takiego ognia, chęci zwycięstwa, czy nawet głodu odebrania przeciwnikowi piłki w pressingu. Zresztą jego pressing to chyba istnieje tylko z nazwy, bardzo komicznie wygląda sytuacja, gdy były piłkarz Young Boys doskakuje do rywala. Właściwie to drepta spóźniony o 3-4 sekundy…
***
W Krakowie brakowało mi również nieco więcej kreatywności ze strony całej drużyny w akcjach ofensywnych. Niemalże wszystko w ataku zależało od dośrodkowań Vinagre. Portugalczyk co prawda zagrał całkiem niezłe spotkanie notując asystę, lecz w końcówce było widać, że brakuje mu tlenu na pełne 90 minut meczu. Moim zdaniem częste dośrodkowania były błędem, gdyż Puszcza bardzo gęsto broniła się we własnym polu karnym. Taki zespół należy nieco bardziej rozciągnąć, czy chociażby spróbować uderzyć z daleka, jak uczynił to Morishita. Tutaj również kamyczek wędruje do ogródka trenera i jego dotychczasowej taktyki.
Po remisie w Krakowie mecz z Broendby nabiera jeszcze większego znaczenia niż dotychczas. Zespół musi udowodnić, że remis z Puszczą to był wypadek przy pracy. Nie można pozwolić sobie na kolejne potknięcie, które może być warte kilkaset milionów złotych. Zwłaszcza, że Legii uciekło już 5 punktów ligowych w dwa tygodnie, co również nie wygląda zbyt dobrze w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Jasne, to jest początek sezonu. Jednak każdy pamięta poprzedni sezon i stratę punktów z dużo słabszymi rywalami. Kibic Legii Warszawa nie zamierza obudzić się w maju z mocnym deja vu. Zwłaszcza, że Warszawa bardzo długo czeka na powrót na tron.