Kibice Legii Warszawa na pewno mieli nadzieję, że po niedzielnym spotkaniu z Rakowem Częstochowa, zespół odpowiednio zrehabilituje się w tej kolejce. Nic bardziej mylnego. W piątkowym meczu w Szczecinie, podopieczni Goncalo Feio musieli uznać wyższość Pogoni Szczecin. Bohaterem spotkania został wprowadzony z ławki Alexander Gorgon, który strzałem z dystansu pokonał Kacpra Tobiasza. Legia Warszawa ponownie bez punktów, ponownie bez zdobytej bramki. Trener Feio przeprasza, tłumaczy, bierze winę na siebie, ale punktów w tabeli nadal brak. Czego zabrakło w stolicy paprykarza szczecińskiego? Może to odpowiedni czas na zmiany?
Przerwa na kadrę nie pomogła
Trener Goncalo Feio miał dwa tygodnie na przepracowanie z zespołem nowych schematów lub utrwalenie stałej taktyki. Spotkanie z Rakowem pokazało jednak, że Legia po prostu nie potrafi wygrywać z zespołami z górnej części tabeli. Okazja do rehabilitacji nadarzyła się w piątkowy wieczór w Szczecinie, lecz wcześniej postawiona teza ponownie się potwierdziła. Legia Warszawa przegrała z Pogonią Szczecin i praktycznie nie miała żadnych argumentów, aby wywieźć komplet punktów ze stolicy województwa zachodniopomorskiego.
Legia oszukała xG. Mój Boże… pic.twitter.com/b0fQeSTPan
— Stasiek Lubański (@s_lubanski) September 20, 2024
Ciężko stwierdzić, jaki plan miała Legia Warszawa na ten mecz. Naprawdę z perspektywy kibica ciężko było ocenić dominujący schemat, który królował wśród gości. Dobre pytanie zadał na konferencji pomeczowej były piłkarz Legii Warszawa Tomasz Sokołowski. Zapytał on o plan na mecz z zespołem trenera Kolendowicza. Portugalski szkoleniowiec odpowiedział jednak w swoim stylu – wymijająco… Szkoda, ponieważ chyba pierwszy raz w historii PKO Ekstraklasy mogliśmy ujrzeć po pierwszych 45 minutach grafikę, a właściwie brak grafiki, jeśli chodzi o gole oczekiwane. Zespół „aspirujący” do mistrzostwa Polski oddał zero strzałów. Okrągłe ZERO. Nie tak to powinno wyglądać.
https://twitter.com/EPrzemyslenia/status/1837258979984167255
***
Prawdę mówiąc oglądając piątkowy mecz, z perspektywy telewizora (podejrzewam, że podobnie mogło być z perspektywy trybun), naprawdę ciężko było wyróżnić zawodnika Legii, który zagrał na „swoim” poziomie. Żaden z graczy, który pojawił się na murawie w Szczecinie nie zasłużył na pozytywną notę. O dziwo nie było nawet pojedynczych zrywów, które mogliśmy ujrzeć na przestrzeni poprzednich kolejek. Czy to Luquinhas, czy to Kapustka, potrafili czasami zrobić „coś” z niczego i uratować honor drużyny z Warszawy. W piątek? Wyszła drużyna, w której królowała bylejakość oraz chaos. I wcale Pogoń Szczecin nie wprowadzała tego chaosu na boisku. To goście sami sobie nawarzyli bardzo gorzkiego piwa, którego nie zdołali wypić!
#POGLEG pic.twitter.com/kyNHljCfCv
— Out Of Context Legia Warszawa (@oocLegia) September 20, 2024
Brak argumentów
„W tym spotkaniu przegrała drużyna lepsza” – mówił po meczu z Rakowem trener Goncalo Feio. Słowa te bardzo często pojawiały się w przestrzeni publicznej. Raz je wyśmiewano, a raz poddawano analizie na tle całego spotkania. O ile faktycznie Raków zrobił niewiele, by pokonać Legię w szlagierze, o tyle Pogoń Szczecin pokazała, że gdy włącza się czwarty bieg, to samochód jadący na drugim biegu nie ma prawa cię dogonić. Gospodarze zdecydowanie prowadzili grę i raz po raz atakowali bramkę Kacpra Tobiasza. Już w pierwszej połowie dwukrotnie w sposób minimalny pomylił się Koulouris. Strzał Greka o milimetry minął słupek bramki gości, a sam młody golkiper nie miałby szans na ewentualną reakcję na obronę.
Więcej:
Legia wygrała w lidze za kadencji Feio (szesnaście meczów) tylko z dwoma klubami z TOP 12 poprzedniego sezonu: Zagłębie x2 i Stal.
Z TOP 7 (od Rakowa w górę) 3/15 punktów… https://t.co/WPR739kp6R
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) September 21, 2024
Na jakąkolwiek odpowiedź Legii musieliśmy czekać do drugiej połowy. Czy to była jakościowa odpowiedź? No nie. Po prostu Valentin Cojocaru nie musiał robić nic wielkiego, aby utrzymać czyste konto. Nawet, gdy zespół gości podchodził pod pole karne gospodarzy, to i tak fantastycznie dysponowany był w piątkowy wieczór Benedikt Zech. Austriacki stoper po wielu spotkaniach, w których zawiódł swoich kibiców, wszedł ponownie na poziom, jaki prezentował kiedyś w barwach szczecińskiego klubu. Fajnie było to widać przy sytuacji Marca Guala, gdy Hiszpan niemal od połowy biegł sam na bramkę gospodarzy, a i tak Zech zdążył powstrzymać go, nawet do oddania strzału (!).
Hahaha co za patałach #POGLEG pic.twitter.com/iMllChpiIG
— Aleks (@Aleksander_WPR) September 20, 2024
Problem? Złożony!
– Problem jest wielowarstwowy. – tak po meczu na konferencji powiedział trener Goncalo Feio. I tutaj z trenerem zgadzam się w stu procentach. Kiedy krytykujemy to krytykujemy, ale nie ma co owijać w bawełnę, że jedynym problemem jest tutaj trener. Legia Warszawa nie wygląda dziś na zespół, który będzie walczył o mistrzostwo Polski. Dzisiaj Legia jest zespołem na środek tabeli PKO Ekstraklasy. Drużyna z Warszawy przeszkadza, biega, wymienia jakieś podania na swojej połowie i liczy, że zaskoczy rywala ze stałego fragmentu gry. Czy to wystarczy na zespoły z dolnej części tabeli? Oczywiście, że tak. To już widzieliśmy na początku sezonu, nawet grając co trzy dni. Czy to wystarczy na zespoły z górnej części, które aspirują do najcenniejszego trofeum piłkarskiego w Polsce? Na to pytanie doskonale znacie odpowiedź.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1837222560448270387
***
– Nie chcemy grać długich piłek. Atak za linią obrony przeciwko wysokiej Pogoni to jedna rzecz. Mamy pomysł na grę środkiem i bokami. Pogoń gra w środku, ma trzech pomocników. Chcieliśmy zmieniać stronę, atakować skrzydłami. Nie zagraliśmy tego, czego chcemy. Szukaliśmy miejsca między liniami przeciwnika. Teraz nie gramy już co trzy dni. Mamy czas przygotować się do meczu. Ktoś mi powie, że tego nie widać i ja się z tym zgadzam. Muszę to przyznać. Dzisiaj z pokorą przyznaję się, że prócz jednej, czy dwóch sytuacji, nie stworzyliśmy nic. Tydzień temu kreowaliśmy o wiele więcej okazji. Dzisiaj Pogoń wygrała bodajże siódmy mecz u siebie z rzędu. Rywale kapitalnie weszli w mecz i zagrali świetne pierwsze 30 minut. Dzisiaj wygrała drużyna lepsza. Kolejny raz tracimy bramkę w sytuacji, w mojej opinii prostej do rozwiązania. To drugi mecz z rzędu bez strzelonego gola. Gratuluję Pogoni Szczecin. – powiedział po meczu trener Legii Warszawa Goncalo Feio.
Bieganie i przeszkadzanie nie wystarczy do zdobycia mistrzostwa Polski. Mówiono, że portugalski trener to nowa fala myśli szkoleniowej w Polsce. Atrybuty taktyczne miały przykryć pewne niesmaki w relacjach międzyludzkich. Jak na razie trener Feio, bardziej został jednak zapamiętany w Legii z gestu Kozakiewicza pokazanego w stronę kibiców Broendby oraz „akcji dronowej” z Rakowem, aniżeli wyników sportowych. Owszem – awansował do fazy ligowej Ligi Konferencji UEFA i za to jak najbardziej należy się szacunek. Jednak szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że priorytetem w klubie jest odzyskanie mistrzostwa Polski.
O ile dobrze spojrzałem – dwa ostatnie ligowe mecze Legii z rzędu bez strzelonego gola – luty 2022 (0:1 z Wartą, 0:0 z Bruk-Betem).
— robert błoński (@robert_blonski) September 20, 2024
***
Jak „uratować” sytuację Legii Warszawa? Moim zdaniem problem (jeszcze) nie leży w sferze mentalnej, jak w przypadku drużyny Czesława Michniewicza w pewnym momencie. W tamtym czasie zespół dostawał bramkę i już nie potrafił się podnieść do końca spotkania. Tutaj widać, że zespół chce, ale jest nieco zagubiony taktycznie. Uważam, że obecna taktyka zespołu z Warszawy nie jest dostosowana do zawodników zgłoszonych do gry w PKO Ekstraklasie. Uważam, że gra dwójką napastników nie jest optymalna, patrząc na braki, jakie uwydatniają rywale w środku boiska Legii Warszawa. Zwłaszcza, że Luquinhas nie jest postacią, która stawiana w środku będzie w tym środku obecna podczas faz bronienia. Brazylijczyk od początku sezonu jest „wolnym elektronem”, który mocno wyhamował po grze co trzy dni na początku sezonu. Brzmi to troszkę absurdalnie. Mamy przecież dopiero końcówkę września…
Pytanie, jakie pojawia się samoistnie po takich meczach, jak ten z Pogonią wśród kibiców warszawskiej Legii – „Czy należy zmienić trenera?”. Uważam, że jeśli w pozostałych trzech spotkaniach przeciwko Górnikowi, Betisowi i Jagiellonii nie będzie widoczna poprawa gry na jaką zasługują kibice ze stolicy, to dyrektor sportowy Jacek Zieliński wraz z Dariuszem Mioduskim powinni zareagować. Oczywiście, jeśli wszystkim w klubie zależy nie tylko na wyniku finansowym, ale również sportowym. Nie mówię tutaj, żeby wygrywać za wszelką cenę z Betisem, lecz aby pokazać, że ten zespół i ci zawodnicy sprowadzeni latem, potrafią grać w piłkę. I niech sam trener pokaże, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku w odpowiednim miejscu. Na ten moment Goncalo Feio oblał już drugi wrześniowy egzamin, a przed nim niełatwe zadanie, aby wyjść z kryzysu.