Lech Poznań
Powróciły demony z przeszłości. Lech Poznań przegrywa w Rzeszowie i odpada z Pucharu Polski
Autor
Antek Malinowski
Popularna „mokra szmata w twarz” przytrafiła się kibicom Lecha chyba w najmniej oczekiwanym momencie. Mający na koncie 5 zwycięstw z rzędu lider Ekstraklasy przyjechał do Rzeszowa na mecz Pucharu Polski z występującą w 2. lidze Resovią i się… skompromitował. Gospodarze zasłużenie wygrali 1:0 po pięknym uderzeniu Maksymiliana Hebla z 16. minuty spotkania. Poznaniacy żegnają się zatem z Pucharem Tysiąca Drużyn już na etapie 1/32 finału.
Nietrafiony skład
Szkoleniowiec Lecha, Niels Frederiksen, zdecydował się dać w Rzeszowie szansę gry od pierwszej minuty wielu zawodnikom, którzy do tej pory nie byli pierwszoplanowymi postaciami drużyny. W wyjściowym składzie na mecz z Resovią znaleźli się m. in. Filip Bednarek, Ian Hoffmann, Maksymilian Pingot czy Stjepan Loncar.
Są rotacje? Są. I fajnie.
Cieszy, że szansę dostaje Hoffmann. Ciekawe, jak na lewej stronie defensywy poradzi sobie Maks Pingot. Liczę, że po przerwie na murawie pojawią się także Lisman z Mońką.#RESLPO https://t.co/vaNbwNh9Hy— Antek Malinowski (@AntMalinowski_) September 26, 2024
Oczywiście, te decyzje personalne sztabu szkoleniowego Kolejorza dało się uargumentować m. in. chęcią dania odpoczynku podstawowym zawodnikom. Czas pokazał jednak, że rotacje w składzie były jednym z powodów porażki Lecha w czwartkowym meczu. Wydaje się, że błędem była także nieobecność w kadrze meczowej gotowych do gry Mikaela Ishaka i Dino Hoticia.
Rezerwowi zawodnicy kompletnie nie wykorzystali szansy na wywalczenia sobie miejsca w podstawowej jedenastce na dłużej. Najbardziej zawiódł Hoffmann, który kompletnie zapominał o tym, że powinien wracać do obrony. To jego stroną gospodarze kreowali sobie większość sytuacji. Jedną z nich zamienili na gola. Kibice Lecha zrozumieli przynajmniej, dlaczego do tej pory Amerykanin występował jedynie w III-ligowych rezerwach. Przeciętnie wyglądał także występujący na przeciwległej stronie obrony Maksymilian Pingot, który na dodatek ujrzał w pierwszej połowie żółty kartonik.
Słabo wypadł pomocnik Stjepan Loncar. Bośniak nie wyszedł zresztą, podobnie jak Hoffmann, na drugą połowę. Tylko dziesięć minut dłużej na boisku wytrzymał Bryan Fiabema, który kompletnie nie nawiązał do dobrego występu ze Śląskiem Wrocław. Norweg irytował swoją statycznością. Bardzo wolno myślał z piłką przy nodze, czym zaprzepaścił kilka nieźle zapowiadających się akcji Lecha. Kolejny mierny występ zanotował również Filip Szymczak. Niczym nie wyróżniał się na tle obrońców występujących na co dzień na trzecim poziomie rozgrywkowym.
Nic nie pomogło
Pomimo tego, że Niels Frederiksen zareagował w przerwie meczu dwiema zmianami, Lech wciąż prezentował się kiepsko. Już 4 minuty po starcie drugiej połowy gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie. Po strzale zawodnika Resovii z odległości 5 metrów od bramki Filipa Bednarka, Kolejorza uratowała poprzeczka. Chwilę później po niezłej akcji gości poprzeczkę obił także wprowadzony na boisko po zmianie stron Joel Pereira. Był to jednak jeden z niewielu dobrych momentów Lecha w czwartkowym meczu.
Goście nie mieli kompletnie żadnego pomysłu na sforsowanie defensywy Resovii. Oddawali sporo strzałów z dystansu, lecz żaden z nich realnie nie zagroził bramce strzeżonej przez Michała Gliwę. Poznaniacy zanotowali aż 25 uderzeń, lecz zaledwie 4 z tych prób okazały się być celne. Lechitom nie pomógł nawet fakt, że ostatnie 16 minut meczu grali w przewadze najpierw jednego, a później dwóch zawodników. Resovia pomimo gry w dziewiątkę dowiozła jednobramkowe prowadzenie do końca, a po ostatnim gwizdku mogła się cieszyć z awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski.
Absolutnie katastrofalny mecz Lecha. Mocno przeszarżował ze składem Niels Frederiksen, nie zabierając do kadry meczowej Ishaka i Hoticia.
W Poznaniu chyba nigdy nie będzie w pełni dobrze.
Brawo dla Resovii, bo zagrała dziś po prostu lepiej.#RESLPO— Antek Malinowski (@AntMalinowski_) September 26, 2024
Lech nadal w grze?
Pomimo tego, że Lech odpadł z rozgrywek Pucharu Polski, wciąż jest jeszcze w stanie je wygrać. Być może brzmi to nieco absurdalnie, lecz to prawda.
Awans do 1/16 finału wywalczyły sobie bowiem rezerwy Kolejorza, które w serii rzutów karnych okazały się lepsze od Baryczy Sułów. A co to oznacza dla pierwszej drużyny Lecha? Okazuje się, że w zespole rezerw będą mogli zagrać zawodnicy, których zabrakło w kadrze meczowej w starciu z Resovią (Ishak, Hotić, Salamon). Ponadto, sztab szkoleniowy Kolejorza będzie mógł przesunąć z pierwszej do drugiej drużyny jeszcze 3 zawodników. Nie wiadomo jednak, czy skorzysta z tej możliwości.
❗️ Ciekawostka: Jeśli Lech dziś odpadnie, dalej może wygrać PP.
Taki Ishak, którego nie ma dziś w kadrze może zagrać w rezerwach w następnej rundzie. Ponadto, istnieje możliwość przesunięcia 3 zawodników do rezerw z dzisiejszego meczu.
— Maksymilian Dyśko (@MaksDysko) September 26, 2024
W teorii Lech nadal jest więc jest w stanie sięgnąć w maju po krajowy puchar. Co ciekawe, w przeszłości zdarzyła się już sytuacja, w której drugi zespół danego klubu zagrał w finale Pucharu Tysiąca Drużyn. W sezonie 1992/93 rezerwy Ruchu Chorzów dotarły właśnie do ostatniego etapu rozgrywek, przegrywając jednak w finale z GKS-em Katowice po serii rzutów karnych.
Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.