Ekstraklasa
„Coś” przestawiło się w Legii, ale to za mało… [KOMENTARZ ZE STADIONU]
Autor
Krzysztof Dąbrowski
Gorąco zrobiło się przy Łazienkowskiej wśród kibiców po dwóch wrześniowych oblanych „egzaminach”. W ostatnią niedzielę, trzeba przyznać, że „coś” drgnęło w dobrym kierunku. Legia Warszawa tylko zremisowała z Górnikiem Zabrze. Czemu „tylko”? Kibice na stadionie po końcowym gwizdku zdecydowanie wyrazili swoje niezadowolenie finalnym wynikiem. Niedziwne, w końcu na mistrzostwo w Warszawie czekają długie lata, a przewaga do liderującego Lecha Poznań zamiast topnieć, cały czas, z kolejkę na kolejkę powiększa się. Czy Legia na dobre podniesie się na swój poziom? Pozytywy, negatywy – zapraszam na tradycyjny cykl „Komentarz ze stadionu”.
Trójka obrońców? To już przeszłość
Gdy wypłynął na światło dzienne skład Legii Warszawa, wszyscy mieli oczy jak pięciozłotówki. Trener Goncalo Feio zaskoczył wszystkich zmieniając wyjściową formację. Portugalski szkoleniowiec zdecydował się na ustawienie z czwórką obrońców, gdzie dawno Łazienkowska nie widziała takiego wariantu. Zwłaszcza, że wielu „ekspertów” mówiło, iż w Legii nie ma odpowiednich ludzi do gry na czwórkę obrońców. Głównym problemem obarczali zawodników wahadłowych, którzy ich zdaniem nie będą mogli przystosować się do ról nieco bliżej własnej bramki.
Dziś Warszawa czeka na zwycięstwo Twe 🔥 #LEGGÓR pic.twitter.com/bb9crPwesS
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) September 28, 2024
„Coś” drgnęło w grze Legii Warszawa. Nie był to efekt Piotra Zielińskiego, któremu po wielu latach „coś” przeskoczyło w głowie. Rozmach był dużo mniejszy, ale na szczęście widoczny gołym okiem. Dużo lepiej wyglądał środek pola, gdzie rządził i dzielił Maxime Oyedele, ale o nim za chwilę. Wreszcie Legia była drużyną, która dominowała i przede wszystkim grała w piłkę, a nie szukała złotego pociągu. Co prawda Górnik nie zaprezentował niczego specjalnego, ale po poprzednich meczach było widać, że niewiele trzeba, aby wygrać z dzisiejszą Legią. Pokazał to Raków, a dominację u siebie okazała również szczecińska Pogoń.
Górnik prowadzi w Warszawie! Kamil Lukoszek pewnie zamienił rzut karny na gola i Legia musi odrabiać straty 👀
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrTue pic.twitter.com/dRlB4YyN1O
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 28, 2024
***
Nowy bodziec dla zawodników Legii Warszawa był bardzo potrzebny. Miałem wrażenie, że nie wszyscy już ufają trenerowi Goncalo Feio pod względem jego warsztatu trenerskiego. Co sądzę o nagłej zmianie ustawienia? W niedzielnym spotkaniu było widać, że zespół dłużej utrzymywał się przy piłce. Piłkarze mający futbolówkę mieli dużo więcej opcji do dalszego rozegrania danej akcji. Dodatkowo wreszcie nie była „marnowana” pozycja napastnika, tak jak to się dzieje, gdy Legia gra systemem 1-3-5-2. Moim zdaniem zmiana jak najbardziej na plus i mam nadzieję, że pomimo niekorzystnego dla kibiców, jak i drużyny wyniku, Goncalo Feio pozostanie przy swoim „nowym” pomyśle. Tylko przy ustawieniu czwórką z tyłu już nie wystarczy dać lagę na wahadło i niech się dzieje wola nieba…
Główka pracuje! 😉 Radovan Pankov znalazł się w idealnym miejscu w idealnym czasie przy rzucie rożnym i dał wyrównanie Legii! ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/HvBWzIFaVV
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 28, 2024
Grajmy piłkarzami, którzy potrafią grać w piłkę
No właśnie, patrząc na wyjściowy skład Legii Warszawa mogliśmy ujrzeć zawodników, którzy nie są typowymi drwalami, a ich największym zainteresowaniem byłoby polowanie na piszczele rywali. Wszyscy prócz Tomasa Pekharta udowodnili nieraz, że dobrze czują się w akcjach kombinacyjnych. Mecz z Gónikiem pomimo słabego wyniku pokazał, że gospodarze potrafią dominować, potrafią utrzymać się przy piłce i atakować w ataku pozycyjnym. Moim zdaniem kluczowym ogniwem całej układanki w Legii jest dobrze złożony oraz funkcjonujący całościowo środek pola. Środek, gdzie występuje trzech zawodników, a nie dwóch – jak miało to miejsce w poprzednich spotkaniach. Jednak i tak, w całej układance znalazły się klocki w postaci zawodników, którzy zaburzali całą harmonię gry względem pozostałych partnerów z zielonej murawy.
– Mocne słowa o nieobecności Nsame 🔥
– Pewność siebie w kontekście sytuacji w Legii 😎Posłuchajcie wywiadu Goncalo Feio po meczu z Górnikiem 👇
📺 LIGA+ trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrTue pic.twitter.com/RaSaxfSxdR
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 28, 2024
Dużo było negatywnych opinii wśród kibiców o ostatnich miesiącach w wykonaniu Pawła Wszołka. Niestety, ale niedzielny występ nie posłużył wahadłowemu, a ostatnio bocznemu obrońcy. Były reprezentant Polski był jednym z piłkarzy, który kompletnie nie potrafił odnaleźć się w ataku pozycyjnym drużyny. Dodatkowo wraz z Kacprem Chodyną w weekend prezentowali jakość piłkarską, która nie przystoi Legii Warszawa. Można rzec, że byli najgorszą prawą stroną w tej kolejce PKO Ekstraklasy. Później z prawej obrony Wszołek, ku zdziwieniu wszystkich przeniósł się na środek ataku, ale również tam nie sprawił, że opinia kibiców o nim drastycznie się zmieniła.
Wszołek w ataku, za nim Urbański. Na skrzydle Morishita i Alfarela. Nie, to nie jest spowodowane dziesiątkami kontuzji moi drodzy. Taką właśnie kadrę zbudował Jacek Zieliński.
Przecież to jest najgorsza Legia od X lat. On powinien być zwolniony w trybie pilniejszym niż Feio.
— Bartkovy ⚽️ (@bartkovvvy1916) September 28, 2024
***
Zmieniło się natomiast zdanie o pewnym nastolatku, który przyleciał do Warszawy z czerwonej części Manchesteru. W Szczecinie nie zaliczył on udanego debiutu, lecz w niedzielny wieczór kibice na Łazienkowskiej mogli ujrzeć Maxime Oyedele od pierwszych minut w ligowym klasyku. Moim zdaniem był, jest i będzie kluczowym elementem układanki taktycznej trenera Goncalo Feio. Były zawodnik Manchesteru United był jednym z najlepszych zawodników na boisku. Już po 15 minutach gry można było śmiało stwierdzić, że jest on przynajmniej o klasę lepszy od Goncalvesa, który miał zastąpić Bartosza Slisza.
– Maxi ma nieprawdopodobny potencjał – jak na debiut przy Łazienkowskiej zaprezentował się świetnie. Nic, tylko się cieszyć. Tak powinien prezentować się młody piłkarz, nie tylko dlatego, że jest młody, ale dlatego, że ma talent. Maxi może grać na ósemce, możemy grać na dwie szóstki. Za chwilę mamy inny rodzaj meczu, więc być może będziemy stosować inne rozwiązania. – powiedział po meczu z Górnikiem Goncalo Feio.
To pokazuje jak słaby w Legii Warszawa jest skauting zawodników względem podobnego profilu do Slisza. Młodzieżowy reprezentant Polski doskonale czuje się z piłką przy nodze oraz w okolicach pola karnego rywala. Świetnie również pracuje w obronie. Dzięki swoim warunkom fizycznym zaliczył kilka niezłych odbiorów. Widać, że jego wyszkolenie techniczne zdecydowanie nie należy do polskiej myśli szkoleniowej. Dodatkowo dało się zauważyć, że cały czas chciał grać do przodu. Rzadko kiedy zagrywał piłkę w to samo miejsce, ponieważ widział, że rywale są słabo ustawieni i chciał wykorzystać pojawiające się luki. Tak jak chociażby, przy podaniu do Morishity w pole karne.
— 𝕸 (@burnaaaa76) September 28, 2024
Oyedele baller
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) September 28, 2024
Bardzo dobry i obiecujący mecz rozegrał Maxi Oyedele. Pomocnik pozyskany praktycznie za darmo z Man Utd.
Oyedele przeciwko Górnikowi:
– 5/7 wygranych pojedynków
– 1 kluczowe podanie
– 90 procent celnych zagrań (38/42)
– 4 wślizgi. @sport_tvppl— Piotr Kamieniecki (@PKamieniecki) September 28, 2024
Lewa strona, wyjątek w środku i długo, długo nic…
Kto z plusów, a kto z minusów? Na pewno na plus najlepszy piłkarz tego spotkania – Maxime Oyedele. Poezja, jeśli chodzi o pierwszy występ w pełnym wymiarze czasowym w PKO Ekstraklasie. Podobać się też mogło jak funkcjonował tercet Vinagre – Morishita – Luquinhas. Panowie siali niesamowite spustoszenie, jeśli chodzi o lewą flankę. Świetnie Japończyk z Brazylijczykiem wymieniali się miejscami, a Portugalczyk postanowił „zabawić się” w Joao Cancelo i podczas budowania akcji ofensywnej schodzić do środka boiska. Dzięki temu Legia zyskiwała dodatkowego pomocnika w środkowej części, a sam skrzydłowy zza plecami Rubena miał miejsce na ewentualne akcje „1 na 1” w bocznym sektorze.
Natomiast po drugiej stronie boiska wydarzyła się istna tragedia. Lata świetlne dzieliły umiejętnościami piłkarskimi obie flanki podczas spotkania z Górnikiem Zabrze. Zero chemii i porozumienia pomiędzy Wszołkiem, a Chodyną. Zero efektu zaskoczenia oraz brak dobrej asekuracji w obronie. Naprawdę ich współpraca w sobotni wieczór nie wyglądała dobrze. W końcowej fazie meczu o grze Pawła Wszołka na pozycji numer „9” nie będę się wypowiadał, ale niewiele więcej zrobił niż Tomas Pekhart. Czech grał od pierwszej minuty, a wyglądał na mocno nieobecnego w trakcie meczu. Zresztą jak można chcieć wygrywać mistrzostwo Polski w 2025 roku grając na ataku 35-letnim Czechem, który już myślami jest po drugiej stronie rzeki. No po prostu mistrzowi takie ruchy nie przystoją… W szczególności Legii Warszawa.
***
Czy Legia zdoła wyjść z dołka i wejść na „swój” poziom gry? Moim zdaniem tak, ale kluczowe będą dwa kolejne spotkania. Jak wiadomo „jedna jaskółka, wiosny nie czyni”. Tak samo jest w przypadku trenera Feio i jego zespołu. Pomimo polepszenia się gry warszawskiej Legii – nie rozpatrywałbym tego, jako sukcesu i wyjście z kryzysu. Następne dwa spotkania z mocnymi rywalami pokażą, czy faktycznie ten zespół jest przygotowany na rywalizację z najlepszymi oraz czy potrafi grać piłką po ziemi, a nie na wysokości trzeciego piętra… Trzeba też pamiętać. że cierpliwość do trenera Goncalo Feio wśród kibiców kończy się i tak samo jest w przypadku dyrektora sportowego – Jacka Zielińskiego. Wydaje mi się, że w przypadku ewentualnego zwolnienia portugalskiego trenera, razem z nim okręt Legii opuści także dyrektor sportowy. Myślę, że „coś”, które ujrzeliśmy w meczu z Górnikiem nie wystarczy na pokonanie Betisu czy Jagiellonii Białystok na wyjeździe.