W poniedziałek o godzinie 20:30 odbyły się 52. Wielkie Derby Dolnego Śląska, czyli starcie między Zagłębiem Lubin a Śląskiem Wrocław. Miedziowi znokautowali swoich przeciwników, nie pozostawiając im żadnych złudzeń. Zapraszam na krótką relację z meczu.
Zapowiedź meczu
Jednoznaczne określenie faworyta tego meczu było bardzo trudne. Oba zespoły po prostu grają zdecydowanie poniżej oczekiwań. Śląsk przed ostatnią kolejką zajmował ostatnie miejsce z dorobkiem 9 punktów po 12 rozegranych spotkaniach. Wygrali oni tylko raz u siebie z mielecką Stalą, sześć razy zremisowali, a pięciokrotnie przegrali. Zważając na fakt, że w zeszłym sezonie zdobyli srebrny medal Mistrzostw Polski, śmiało można określić Wojskowych rozczarowaniem rundy jesiennej Ekstraklasy. Niestety, ale gdzieś zniknął duch drużyny wrocławian z poprzedniego sezonu. Warto też wspomnieć o tym, że Śląsk od trzech starć z lubinianami nie zachował czystego konta. Możemy więc śmiało spodziewać się bramki MKS-u.
W kontekście Zagłębia ciężko mówić o czymś więcej niż o przeciętności. Ekipa Marcina Włodarskiego ponownie wyróżnia się brakiem dobrych egzekutorów – kogoś, kto przepchnie się z piłką w polu karnym, wykreuje akcje lub w należyty sposób je wykończy. Miedziowym brakuje człowieka, którym np. jest Mikael Ishak dla Lecha Poznań. Najlepszym strzelcem Zagłębia jest Tomasz Pieńko, który ma 3 bramki na koncie. Cała drużyna strzeliła przed meczem ze Śląskiem tylko 11 goli, co czyniło ich drużyną z najmniejszą liczbą strzelonych goli w lidze ex aequo ze… Śląskiem Wrocław. Z nutą dokuczliwości można powiedzieć, że Zagłębie ponownie walczy o tytuł 8. drużyny w lidze.
Pierwsza połowa
Ależ nieprawdopodobny start Zagłębia! Już w 18. sekundzie piłka po rykoszecie trafiła pod nogi Mateusza Grzybka, który z kąta huknął „pod ladę” i błyskawicznie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie! W tym sezonie Zagłębie cztery razy strzelało gola jako pierwsze i wszystkie te cztery mecze wygrało. Wymarzony początek Zagłębia sprawił, że przez następne minuty Śląskowi było ciężko wyjść z własnej połowy i to Zagłębie próbowało przejąć całkowitą kontrolę nad meczem. W 15. minucie kolejną świetną sytuację stworzyli sobie Miedziowi. Z 20. metra piłkę na dobrej pozycji miał Makowski, który oddał silny, płaski strzał w lewy róg bramki, ale piłka odbiła się od słupka. Następnie trafiła pod nogi Sejka, który musiał dobić na pustą bramkę, jednak w tak prostej sytuacji się przeliczył. Gdyby Czech trafił do bramki, to gol byłby jednak mimo wszystko nieuznany, ponieważ zawodnik znajdował się na pozycji spalonej. W 17. minucie z dystansu próbował Dąbrowski, jednak piłka po tym uderzeniu trafiła prosto w Leszczyńskiego.
Zmiana obrazu gry
Po 20. minucie to goście zaczęli częściej utrzymywać się przy piłce. Zagłębie cofnęło się, a linia obrony zaczęła grać niżej, jakby Zagłębie szukało swojej szansy w kontratakach. W 38. minucie Żukowski pomknął prawym skrzydłem, podał w kierunku Petra Schwarza, który oddał zablokowany strzał z bliskiej odległości. Ostatecznie była to jedyna okazja Wojskowych w tej odsłonie. Śląsk był zaskakująco słaby – nawet biorąc pod uwagę jego standardy w tym sezonie. Brakowało im pomysłu na grę, a drużyna po raz kolejny pokazała, że jest tylko cieniem zeszłosezonowej srebrnej ekipy. Zagłębie po dobrym początku i kilku niezłych sytuacjach trochę przyhamowało. Cofnęło się i oddało piłkę Śląskowi. Mimo to Miedziowi pozostali skoncentrowani i bardzo energiczni, dużo pracując bez piłki.
Druga połowa
Druga połowa nie otworzyła się tak błyskawicznie. W 51. minucie Pokorny oddał niezły techniczny strzał zza pola karnego, ale piłka poleciała bardzo blisko bramki Hładuna. Kilka chwil później futbolówkę w bocznym sektorze boiska miał Mateusz Wdowiak. Kapitalnie zszedł do środka i oddał świetny strzał na dalszy słupek, tym samym podwyższając prowadzenie Zagłębia na 2:0! W 84. minucie Mateusz Wdowiak ruszył za piłką, kapitalnie założył „siatkę” Schwarzowi, ale niestety nie udało mu się czysto trafić. Na domiar złego interweniował gracz Wojskowych. 120 sekund później kolejną świetną szansę miało Zagłębie. Piłka po stałym fragmencie gry trafiła na głowę Nalepy, który nieźle uderzył z główki, jednak Leszczyński wykazał się śliczną interwencją.
Kapitalny gol młodego talentu
W doliczonym czasie gry Zagłębie wykorzystało kolejną przerwę w grze i rozkojarzenie zawodników rywali i w kapitalnym stylu podwyższyło rezultat na 3:0. Po wrzutce z rzutu rożnego piłka odbiła się od głowy Ławniczaka, który przyjął ją na klatkę piersiową, świetnie się wybił i uderzył z przewrotki przy słupku bramki Leszczyńskiego! W 106. minucie swoje 3 grosze dołozył Hładun, który po strzale z dystansu Buraka Ince kapitalnie obronił to uderzenie. To byłby koniec emocji w tym trwającym ponad 110 minut spotkaniu. Zagłębie Lubin w Derbach Dolnego Śląska pewnie pokonało Śląsk Wrocław 3:0.
Co z Magierą?
Ciężko patrzy się na grę Śląska wiedząc, co ta drużyna wyprawiała w poprzedniej kampanii ligowej. O mankamentach ich gry można by napisać osobny artykuł. Śląsk Wrocław w sezonie 2024/2025 to symbol braku zorganizowania, zgrania, zaangażowania i pomysłu. Trochę tego dużo. Przykład: bramka nr. 2 Zagłębia, a więc totalne odpuszczenie sprawy przez Żukowskiego. Olał wbiegającego do środka Wdowiaka – po prostu przestał za nim biec. Peter Pokorny to cień piłkarza, którym był przed wakacjami. Potrzebuje mnóstwo czasu na najprostsze zagrania, zupełnie jakby nagle zapomniał jak się gra w piłkę. Musiolik to gracz hamulcowy drużyny. Mnóstwo przegranych pojedynków, strat czy niedokładnych podań. Śląsk przez całe spotkanie oddał jeden strzał celny i to dopiero w 106. minucie.
I teraz nasuwa się pytanie: „Co z Jackiem Magierą?” Zostawić? Wyrzucić? Ciężko powiedzieć. Uważam, że to nie szkoleniowiec ponosi w tym przypadku główną winę. W zeszłym sezonie z innymi piłkarzami plan realizowany przez trenera Magierę działał dobrze. Zauważmy: odszedł Exposito, Nahuel czy Olsen. Wina znajduje się głównie po stronie dyrektora sportowego i zespołu skautingowego, bo nie znaleźli odpowiednich zastępców dla tak kluczowych graczy. Sądzę, że Jacek Magiera nie powinien żegnać się ze stanowiskiem, jednak na zimę przydałaby się porządna rewolucja w szatni.
Co do Zagłębia – chyba najlepszy mecz tego zespołu w tym sezonie. Z łatwością dochodzili do sytuacji i nieźle je egzekwowali. Mateusz Wdowiak to był Pan Piłkarz w tym meczu. Plus można dać na pewno Damianowi Dąbrowskiemu, który był istotną postacią w środku pola. Nie można zapomnieć o Marcelu Regule, bo ten młodziak zaliczył dobre wejście i przed wszystkim strzelił cudownego gola. Naprawdę solidny mecz Miedziowych, godny pochwały i prognozujący dobrze przed wyjazdem do Łodzi.
Czy widzieliśmy dziś najszybszego gola w historii?
Mateusz Grzybek pokonał dziś Leszczyńskiego już w 18. sekundzie meczu. Czy był to jednak najszybszy gol w historii Ekstraklasy? Niestety nie. Rekordzistą w tej kwestii jest Damian Chmiel, który 12 kwietnia 2014, grając w koszulce Podbeskidzia, trafił w 11. sekundzie, czyli tych dwóch graczy dzieli „aż” 7 sekund różnicy.
Oceny zawodników (1-10)
Zagłębie Lubin
Dominik Hładun – 6,5
Igor Orlikowski – 6,5
Michał Nalepa – 7
Aleks Ławniczak – 7,5
Mateusz Grzybek – 7,5
Damian Dąbrowski – 8
Tomasz Makowski – 7
Mateusz Wdowiak – 8,5
Adam Radwiński – 6
Marek Mróz – 7
Vaclav Sejk – 6,5
Bartłomiej Kłudka – 5,5
Marcel Reguła – 7,5
Jarosław Jach – brak oceny
Arkadiusz Woźniak – brak oceny
Daniel Mikołajewski – brak oceny
Śląsk Wrocław
Rafał Leszczyński – 5,5
Simeon Petrow – 6
Aleksander Paluszek – 6
Aleks Petkow – 6,5
Tommaso Guercio – 6
Tudor Baluta -7
Peter Pokorny – 5,5
Mateusz Zukowski – 5
Sylvester Jasper – 6
Petr Schwarz – 6,5
Sebastian Musiolik – 5
Łukasz Gerstenstein -6
Jakub Świerczok -6
Adam Basse – 6
Mateusz Bartolewski – 5,5
Burak Ince – 6,5
Lech Poznań