Obserwuj nas

Ekstraklasa

Ostatni taniec w tym roku – zapowiedź 18. kolejki PKO Ekstraklasy

Zapewne większość fanatyków Ekstraklasy nie przepada za zimą. I to wcale nie ze względu na niskie temperatury, a na długą przerwę od spotkań na krajowym podwórku. W ciągu najbliższych dni zamkniemy 2024 rok na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Większość zespołów w weekend rozegra swoje ostatnie mecze. Wyjątek będą stanowiły Śląsk i Radomiak. Zespoły te zmierzą się później w ramach zaległego starcia. Osiemnasta seria gier to także pierwsze mecze rewanżowe, co oznacza, że wszystkie drużyny miały już okazję stanąć naprzeciw siebie. Pokrótce prześledzimy każdy pojedynek, który dane nam będzie podziwiać z uśmiechem na twarzy, ale i ze łzami w oczach.

Piątek w Radomiu i Zabrzu

Kolejkę rozpoczniemy przy ul. Struga 63, gdzie Radomiak przywita katowicką GieKSę. Ci pierwsi, tak jak wcześniej wspomniałem, mają przed sobą jeszcze jedno dodatkowe spotkanie ze Śląskiem. Odbędzie się ono w sobotę, 14 grudnia. Wróćmy jednak do najbliższej przyszłości. GKS zapamięta ten rok z pewnością bardzo pozytywnie. Nie dość, że awansowali do Ekstraklasy, to dodatkowo w roli beniaminka spisują się bardzo dobrze. Do meczu przystępują ze znacznie wyższego miejsca w tabeli niż rywale, bowiem zajmują 9. lokatę. Radomianie natomiast walczą o ucieczkę ze strefy spadkowej. Aktualnie brakuje im jednego punktu do 15. miejsca. Mecz pomiędzy Zielonymi a GieKSą na początku sezonu zakończył się triumfem podopiecznych Bruno Baltazara. Teraz więcej gwiazd na niebie sugeruje jednak, że to ekipa trenera Góraka jest w stanie wyjść z tego pojedynku obronną ręka.

***

Później zajrzymy do Zabrza. Miejscowy Górnik zmierzy się tam z liderem tabeli, Lechem. Tydzień wcześniej Kolejorz spisał się znacznie poniżej oczekiwań w meczu z Piastem, kończąc go bezbramkowym remisem. Gospodarze ostatnią porażkę zanotowali natomiast na początku listopada, a w ostatnich trzech starciach zgaarnęli 9 punktów. Zanosi się na to, że przed nami bardzo interesujące widowisko. Obie drużyny nie brały udziału w 1/8 finału Pucharu Polski, wskutek czego miały więcej czasu na spokojnie przygotowania pod swojego rywala. Warto obserwować Mikaela Ishaka, który z pewnością spróbuje wyjść na prowadzenie w walce o koronę Króla Strzelców. O jedną bramkę więcej mają: Eftimis Kuluris i Benjamin Kallman, a tyle samo trafień co Szwed upolowali: Jesus Imaz i Leonardo Rocha. Wyżej wymienieni snajperzy tworzą również czołową piątkę w tejże klasyfikacji. W pierwszej kolejce sezonu poznaniacy pokonali zabrzan wynikiem 2:0.

Gdańsk, Łódź i Częstochowa w sobotę

Derby Pomorza sprzed dwóch tygodni żartobliwie można było określić mianem starcia tytanów ze względu na fatalną wyjazdową dyspozycję Pogoni. Był to jednak tylko przedsmak przed prawdziwym spektaklem pomiędzy Lechią a Śląskiem Wrocław. Jedni są przedostatni w Ekstraklasie, a drudzy tabelę zamykają. Jedni nie wygrali od dziewięciu ligowych spotkań, drudzy od pięciu. Lechiści zatrudnili przed chwilą nowego szkoleniowca, który po serii porażek określał się „najlepszym trenerem w Premier League”, zaś Trójkolorowi kilka dni temu odpadli po rzutach karnych z Pucharu Polski. Człowiek w takiej sytuacji zadaje sobie dwa pytania: „Ekstraklaso, dlaczego odchodzisz?” oraz „Co może pójść nie tak?”. Futbolowi bogowie prawdopodobnie już zacierają ręce. W lipcu zespoły podzieliły się punktami po wyniku 1:1. Co ciekawe, Śląsk „oczko” zgarnął wówczas rzutem na taśmę, gdyż po trafieniu w doliczonym czasie drugiej połowy.

***

Po starciu Lechii ze Śląskiem udamy się na spotkanie Widzewa ze Stalą Mielec. Podopieczni Daniela Myśliwca nie mogą od pewnego czasu złapać formy. W tygodniu ulegli Koronie, żegnając się tym samym z marzeniami o triumfie w Pucharze Polski. Ponadto w listopadzie zwyciężyli tylko raz (z Zagłębiem), a pozostałe trzy mecze kończyły się porażkami (z Legią, Puszczą i Rakowem). Mielczanie są w przeciwnej sytuacji. Po mało satysfakcjonujących rezultatach na początku sezonu pożegnano się z Kamilem Kieresiem. W jego miejsce zatrudniono Janusza Niedźwiedzia, który od pewnego czasu notuje niezłe wyniki. Ostatni raz przegrali we wczesnej fazie listopada, z Rakowem. Później jednak zdołali pokonać Stal i Radomiak, a w minionej kolejce zremisowali z Legionistami. Wygrana umożliwi Biało-Niebieskim zimowanie w całkiem bezpiecznej pozycji nad strefą spadkową. Kilka miesięcy temu pojedynek między łodzianami a mielczanami zakończył się remisem.

***

Drugi dzień zakończymy ciekawym pojedynkiem na stadionie przy ul. Limanowskiego 83. Naprzeciwko siebie na placu gry staną Raków i Motor. Medaliki w wypadku wygranej zapewnią sobie zakończenie roku w czołowej dwójce. Z czystym sumieniem można powiedzieć, że lublinianie są najgroźniejszym beniaminkiem tegorocznych rozgrywek. Od pewnego czasu notują same zwycięstwa, iż punkty zgubili pod koniec października przeciwko Cracovii. Później jednak ograli Pogoń, Piast, Zagłębie i Radomiak. Dzięki temu okupują 7. miejsce w tabeli, a niezależnie od wyniku w Częstochowie utrzymają się w górnej połowie ligi. Intrygujący jest fakt, że Raków jest niepokonany w Ekstraklasie od dziesięciu meczów. Łącznie wyższość rywala musieli uznać tylko dwukrotnie. Do tego grona nie należy Motor, którego Medaliki ograły 2:0 w 1. kolejce.

Niedzielne mecze w Gliwicach, Krakowie i Lubinie

Do klasycznego rosołu zasiądziemy w towarzystwie starcia Piasta z Cracovią. Gliwiczanie od paru ligowych spotkań nie mogą zgarnąć pełnej puli, chociaż w Pucharze Polski awansowali do ćwierćfinału. W ubiegły wtorek po serii jedenastek pokonali Śląsk. Podopieczni trenera Kroczka postarają się wykorzystać zmęczenie rywala jako dodatkowy atut. Trzeba przyznać, że bardzo przyzwoicie radzą sobie od rozpoczęcia sezonu, gdyż przed nadchodzącą kolejką są na 4. pozycji. Kilka ostatnich pojedynków okraszonych było sporą liczbą trafień (3:4 z GKS-em, 2:3 z Legią, 6:2 z Motorem). Na niezłą sytuację Pasów składa się wiele czynników i zawodników, natomiast jeśli mielibyśmy wybrać lidera, to postawilibyśmy na Kallmana. Fiński napastnik prowadzi w wyścigu o koronę Króla Strzelców i ciągle pokonuje ekstraklasowych golkiperów. Wcześniej w spotkaniu Piastunków z Pasami padł rezultat 1:1.

***

Choć przed chwilą mówiliśmy o Cracovii, która gra na wyjeździe, to na jej stadionie wciąż rozegrany zostanie inny mecz. Mowa oczywiście o Puszczy. Spróbuje ona sprawić niespodziankę i zwyciężyć z Jagiellonią. Z ostatnich czterech gier na boiskach Ekstraklasy Żubry wygrały aż trzy razy, w tym m.in. z Lechem Poznań. Ponadto kilka dni temu awansowali do dalszej fazy w Pucharze. Białostoczanie oficjalnie przezimują w pierwszej trójce, ale niezależnie od tego łatwo nie dadzą się ograć. Warto także wspomnieć o świetnej formie w Lidze Konferencji, gdzie – tak samo jak na krajowym podwórku – znajdują się na podium. Mecz pomiędzy dwoma wyżej omówionymi zespołami zainaugurował ten sezon. Wówczas Jagiellonia pokonała przeciwników 2:0 po golach Nene i Lamine’a Diaby-Fadigi.

***

Na koniec dnia Zagłębie na własnym terenie zagra z Legią. Ekipa ze stolicy po zeszłej kolejce czuła spory niedosyt, ponieważ w ostatnich minutach wypuściła z rąk zwycięstwo nad Stalą. Wynik ten pozbawił ją jakichkolwiek szans na wskoczenie na podium tuż przed przerwą. Wciąż istnieje okazja do tego, aby awansowali na czwarte miejsce, ale najpierw Cracovia nie mogłaby wygrać z Piastem, a sami musieliby zwyciężyć w Lubinie. Miedziowi po pewnym zwycięstwie w derbowym meczu na początku listopada nieco się zablokowali. Od tamtej pory nie są w stanie porządnie zapunktować. Do tego po zakręconym widowisku odpadli z Pucharu Polski, co również nie ma korzystnego wpływu na morale. Więcej argumentów przemawia więc za tym, jakoby Legioniści wrócili do Warszawy z trzema punktami. Nieprzerwanie od 2020 roku każdy mecz pomiędzy Zagłębiem a Legią kończy się wygraną tych drugich.

Finisz w Kielcach

Naszą przygodę zamkniemy przy okazji meczu Korony z Pogonią. Niedawno Portowcy przełamali swoją wyjazdową klątwę i po raz pierwszy w sezonie wygrali na cudzym terenie. Kielczanie natomiast nie radzą sobie najlepiej przed własną publicznością, mając domowy bilans wynoszący dwa zwycięstwa, remis i pięć porażek. Obie drużyny wciąż są w grze o krajowy puchar. Z dorobkiem siedemnastu punktów podopieczni Jacka Zielińskiego walczą o to, aby nie skończyć roku w strefie spadkowej. Jest to ciężkie zadanie, zwłaszcza mając na uwadze dodatkowy mecz Radomiaka przed przerwą. Pogoń ma za sobą dość nietypowe pół roku, gdyż – jak dobrze wiemy – świetnie punktują u siebie, a fatalnie na wyjazdach. Składa się to na gwarantowane miejsce w pierwszej ósemce. Korona spróbuje zrewanżować się za porażkę 0:3, którą poniosła w Szczecinie na początku rozgrywek.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa