Obserwuj nas

Ekstraklasa

PZPN znosi przepis o młodzieżowcu. Kluby Ekstraklasy łagodnie uśmiechnięte

Wprowadzony kilka lat temu, jeszcze za czasów Zbigniewa Bońka na stanowisku prezesa PZPN, przepis o młodzieżowcu, dobiega końca. Od przyszłego sezonu kluby Ekstraklasy nie będą musiały zaprzątać sobie głowy wypełnianiem wymaganych minut i ewentualnymi karami finansowymi. Dla tych, którzy wciąż zamierzają stawiać na młodych piłkarzy, szykują się nagrody. Jeśli jednak ktoś postanowi nie brać w tym udziału, nie poniesie żadnych konsekwencji. Takie informacje podał Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl.

Kontrowersyjny przepis

Przed sezonem 2019/2020 na krajowe podwórko wprowadzono przepis o młodzieżowcu. Początkowo nie polegał on jednak na wypełnianiu minut. Wymogiem przy układaniu składu na mecz była obecność przynajmniej jednego piłkarza, który posiadał polskie obywatelstwo i miał wówczas 22 lata lub mniej. W późniejszym czasie zasadę zmieniono. Nie zaglądano już w to, kto biegał po murawie w danym momencie, lecz liczyły się rozgrywane minuty. Aby nie ponieść kary finansowej, młodzieżowcy musieli rozegrać łącznie 3000 minut w przeciągu całego sezonu. Gdy dany klub złamał przepis, był zmuszony sięgać do portfela. Od tego, jak głęboko ręka musiała zanurkować zależało, ile tych minut faktycznie było.

Kary finansowe za niespełnienie wymogu:

– 3 miliony złotych – jeśli młodzieżowcy razem wzięci na przestrzeni całego sezonu rozegrali 999 minut i mniej.
– 2 miliony złotych – jeśli młodzieżowcy razem wzięci na przestrzeni całego sezonu rozegrali od 1000 do 1999 minut.
– milion złotych – jeśli młodzieżowcy razem wzięci na przestrzeni całego sezonu rozegrali od 2000 do 2499 minut.
– pół miliona złotych – jeśli młodzieżowcy razem wzięci na przestrzeni całego sezonu rozegrali od 2500 do 2999 minut.

W minionej kampanii Ekstraklasy pięć zespołów nie zdołało wypełnić wyżej wspominanych 3000 minut. Najmniej zanotował Raków Częstochowa, bowiem nieco ponad połowę z tego, ile powinien. Dalej mieliśmy: Górnik Zabrze, Pogoń Szczecin, Legię Warszawa i Radomiak Radom. Na szczycie tabelki zameldował się Piast Gliwice, który uzbierał 5745 minut.

Nie jest jednak zaskoczeniem, że przepis wywoływał spore kontrowersje – zwłaszcza po tym, jak uległ modyfikacji. Podczas grudniowego spotkania przedstawicieli klubów Ekstraklasy i 1. Ligi z Cezarym Kuleszą doszło do zgrzytu. Już wcześniej padały obietnice z ust obecnego prezesa PZPN. Zapewniał, że w porozumieniu z polskimi klubami przepis zostanie zmieniony. Prezesi zaczęli dopytywać się Kuleszy, dlaczego rzucił słowa na wiatr. Interia Sport stwierdziła, że za podtrzymaniem aktualnego wymogu byli jedynie Lech Poznań i Puszcza Niepołomice. Warto wspomnieć, że w sierpniu czekają nas wybory na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Czyżby rywalizujący w nich Kulesza ocknął się, że jak nie teraz, to kiedy? Pozwolę sobie zacytować słynny tekst Tadeusza Sznuka – „Nie wiem, choć się domyślam.”

Zamiast karania, będziemy nagradzać

Jak ustaliły Meczyki, 14 stycznia federacja podejmie decyzję o zniesieniu przepisu. Wówczas odbędzie się posiedzenie zarządu. Aby zapobiec temu, by młodzi piłkarze utknęli w rezerwach czy niższych ligach, przyszykowany może zostać system nagród. Nie znamy żadnych konkretnych informacji odnośnie nagradzania. Mówi się jednak, że w puli ma być aż kilkadziesiąt milionów złotych. Co ważne, pierwszoligowe kluby wciąż będą musiały wypełniać minuty, bowiem zniesienie przepisu dotyczy wyłącznie najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Oczywistym jest również, że zmiany w życie wejdą dopiero po zakończeniu trwającej kampanii.

Raków może nieco odetchnąć z ulgą. Chociaż nakładane na nich wcześniejsze kary nie wpływały drastycznie na stan finansowy klubu, to wciąż lepiej mieć ten dodatkowy milion czy dwa na koncie. Dla drużyn pokroju Lecha czy Zagłębia nic się za bardzo nie zmienia. Ba, nawet lepiej, bowiem będą mogli liczyć na dodatkowe przychody. Na obecną chwilę najwięcej minut w tym sezonie mają młodzi reprezentanci Korony. Kielczanie na wiosnę nie muszą martwić się obecnością przepisu, gdyż już go wypełnili – podobnie jak wyżej wspomniani: Lech i Zagłębie.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Ekstraklasa