Obserwuj nas

Ekstraklasa

Czy Lechia wiosną odbije się od dna? [ZAPOWIEDŹ RUNDY]

Doczekaliśmy się! Przetrwaliśmy przerwę zimową, a teraz zacieramy ręce na rundę wiosenną Ekstraklasy. Wśród innych drużyn rywalizować będzie w niej również Lechia, choć przez pewien czas funkcjonowała w niepewności. Pod koniec ubiegłego roku gdańszczanie stracili licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej, a odzyskali ją tuż przed inauguracją drugiej części sezonu. Mimo wszystko podopieczni Johna Carvera przez dwa tygodnie trenowali w Turcji, gdzie zmierzyli się również z trzema zagranicznymi przeciwnikami. Krótko ujmując, można zauważyć światełko w tunelu na najbliższy czas. Pozostaje jednak pytanie, czy Biało-Zieloni po kiepskiej jesieni zdołają ostatecznie zapewnić sobie utrzymanie w elicie.

Obóz znów zbawienny?

Awans, którego Lechia dokonała w zeszłym sezonie na zapleczu prawdopodobnie nie miałby miejsca, gdyby nie zimowy obóz. Wówczas pozwolił on piłkarzom na poprawę komunikacji zarówno na boisku, jak i poza nim. Po powrocie do kraju gdańszczanie odnotowali serię sześciu ligowych zwycięstw z rzędu, natomiast łącznie wiosną ulegli jedynie trzem drużynom: GKS-owi Katowice, Stali Rzeszów i Miedzi Legnica.

Może się okazać, że niebawem będziemy świadkami bardzo podobnej sytuacji. Jak dobrze wiemy, Biało-Zieloni po zakończeniu pierwszej połowy tegorocznej kampanii Ekstraklasy uplasowali się na siedemnastej pozycji, a w osiemnastu meczach triumfowali jedynie trzykrotnie. Sporo wbrew pozorom dała im grudniowa wygrana nad Śląskiem Wrocław, dzięki której strata do bezpiecznego miejsca jest znacznie mniejsza, niż w przypadku Trójkolorowych. Obszerne podsumowanie minionej rundy w wykonaniu gdańszczan znajdziecie [TUTAJ].

Lechia w przerwie rozegrała tylko trzy sparingi. W pierwszym z nich stanęła naprzeciw serbskiego OFK Beograd, czyli drużyny okupującej trzecią lokatę w obecnym sezonie tamtejszej ekstraklasy. Choć w przeciągu całego meczu podopieczni Carvera przegrywali dwukrotnie, to finalnie udało im się zwyciężyć wynikiem 4:2. Drugim rywalem była Polissia Żytomierz. Starcie zakończyło się jednobramkowym triumfem gdańszczan po trafieniu autorstwa Tomasa Bobcka w ostatniej akcji. W trzecim spotkaniu padło najwięcej goli, bowiem aż siedem. Wówczas przeciwnikiem Biało-Zielonych była MFK Karwina, a ostateczny rezultat wynosił 4:3 dla polskiego klubu. Sporym optymizmem napawa więc fakt, iż ze wszystkich pojedynków Lechiści wyszli górą. W ramach ciekawostki można również dodać, że w pierwszych czterech rywalizacjach pod batutą Johna Carvera Biało-Zieloni zawsze okazywali się lepsi.

Sytuacja kadrowa

Przeciwko Polissi kontuzji nabawił się Iwan Żelizko, jeden z liderów środka pola Biało-Zielonych. Choć Ukrainiec momentalnie zszedł z boiska, to uraz nie wyglądał początkowo na coś poważniejszego. Zawodnik opuścił zgrupowanie i udał się do Polski w celu przeprowadzenia badań. Wykazały one, że doszło do złamania piątej kości śródstopia. Ponadto wydarzyło się to bez kontaktu z rywalem. 23-latek najwcześniej zapewne na murawę wróci w marcu. Do tego czasu John Carver musi złożyć środek pola z innych piłkarzy, ale sam wybór nie jest zbyt szeroki. Kandydatami do utworzenia pary z Rifetem Kapiciem są: Tomasz Neugebauer, Louis D’Arrigo i Karl Wendt. Na pozycji tej może grać także Adam Kardaś, chociaż w jednym z meczów towarzyskich wystąpił w roli prawego defensora.

Zadowalająca jest znaczna poprawa skuteczności w ostatnim czasie. Jeden z napastników, Tomas Bobcek większość rundy jesiennej spędził poza boiskiem w związku z problemami zdrowotnymi. Zastępował go wówczas Bohdan Wjunnyk, który potrafił pokazać się z solidnej strony, natomiast ciągle brakowało lepszego wykończenia sytuacji. Słowacki snajper na zimowy obóz był już gotów, co zresztą doskonale udowodnił. Dwa spotkania kończył z jednym trafieniem na koncie, a w ostatnim z nich umieścił futbolówkę w siatce dwukrotnie. Lepszą dyspozycję strzelecką zauważono również u samego Wjunnyka. 22-latek w meczu z Beogradem zdobył dwie bramki.

Szkoleniowiec ma zatem nienajgorszy wybór. Pozostaje pytanie, czy zaufa Bobckowi, mimo jego długiej przerwy od gry na boiskach Ekstraklasy, czy zostanie na obecną chwilę przy Wjunnyku. Za drugim rozwiązaniem przemawia fakt, że w dwóch ostatnich sparingach od pierwszej minuty grał Ukrainiec. Dopiero w drugiej połowie opuszczał on plac gry na rzecz Słowaka.

– Musicie poczekać i zobaczyć na własne oczy, kogo wybrałem. Mamy plan na Tomasa po jego powrocie po kontuzji. Chcemy stopniowo wdrażać go z powrotem do treningów – stwierdził szkoleniowiec Lechii Gdańsk, John Carver na konferencji przed meczem z Motorem Lublin.

Licencja przyznana, a co z zakazem transferowym?

27 grudnia światło dzienne ujrzała informacja o zawieszeniu licencji Lechii Gdańsk oraz Kotwicy Kołobrzeg. Na jej odwieszenie Biało-Zieloni czekali ponad miesiąc. Przez cały styczeń pracowano nad spłaceniem wszystkich zaległości. W sobotę, 25 stycznia klub złożył do Polskiego Związku Piłki Nożnej dwa wnioski – pierwszy z nich o przyznanie z powrotem licencji, zaś drugi o możliwość ponownego rejestrowania nowych piłkarzy. Kilka dni później zwołana została Komisja ds. Licencji, która stwierdziła, że można przywrócić uprawnienia do gry w Ekstraklasie.

Chociaż powiedzmy sobie szczerze: czy PZPN realnie mógłby nie dopuścić Lechii do rozgrywek? Zadziałałoby to na niekorzyść ligi, ale także zmniejszyłoby przykładowo przychody z transmisji. W końcu byłby to jeden mecz mniej w każdej kolejce do końca sezonu.

Wraz z odebraniem licencji na klub nałożono również zakaz rejestracji nowych zawodników. Wobec tego, żadne nowe twarze kadry nie zasiliły. Wyjątkiem jest Michał Głogowski, który kontrakt z Lechią podpisał jeszcze latem, jednak rundę jesienną spędził na wypożyczeniu w Hutniku Kraków. Został on zarejestrowany wcześniej, dzięki czemu gdańszczanie mogą korzystać z jego usług od początku wiosny.

Wciąż blisko zasilenia Lechii jest duński obrońca, Frederik Christensen. Od momentu rozstania z Conrado, lewa strona defensywy wygląda niemalże koszmarnie, gdyż jedynym piłkarzem mogącym w tamtej strefie grać jest Miłosz Kałahur. Jedno, co powstrzymuje Christensena od oficjalnego dołączenia do klubu, to wciąż obowiązujący zakaz. No właśnie, czy on dalej istnieje? Tutaj wkraczamy w moment, w którym sytuacja się komplikuje. Tego samego dnia, kiedy Lechiści odzyskali licencję, kilka godzin później otrzymali pismo od FIFA informujące o zniesieniu zakazu. Nie oznacza to jednak, że gdańszczanie mogą z pełnym spokojem rejestrować już nowych piłkarzy. Na przeszkodzie nie stoi światowa federacja, a sam PZPN. W pierwszym przypadku chodziło o zaległości wobec słowackiego Ruzomberoku za transfer Tomasa Bobcka. Tam jednak wszystko zostało spłacone, w przeciwieństwie do przenosin Tomasza Wójtowicza z Ruchu Chorzów.

– Tymczasowy zakaz transferowy został podtrzymany do momentu uregulowania należności względem Ruchu Chorzów zgodnie z zawartym porozumieniem. Termin spłaty przypada na 10 lutego 2025 roku – czytamy w oficjalnym oświadczeniu Lechii z 30 stycznia.

Powiedzieć, że jest to pogmatwane, to jak nic nie powiedzieć. Prawdopodobna jest jednak opcja, iż potencjalne wzmocnienia Biało-Zielonych muszą jeszcze poczekać, zanim zadebiutują na boiskach Ekstraklasy.

Fundamentem solidny początek

Na koniec wróćmy na boisko. Jeśli Lechia planuje się utrzymać, to musi dobrze rozpocząć nadchodzącą rundę. Tego zabrakło im kilka miesięcy temu, bowiem pierwsze trzy punkty zainkasowali dopiero w siódmej kolejce z Górnikiem Zabrze. Wiosnę Lechiści zainaugurują w najbliższą sobotę w Lublinie. Podczas jednego z lipcowych wieczorów górą z tego starcia wyszli podopieczni Mateusza Stolarskiego. Nie da się również ukryć, że Motor jest na obecną chwilę najsilniejszym spośród beniaminków. Przed Biało-Zielonymi spore wyzwanie, aczkolwiek nikt nie mówi, że jest ono niewykonalne. Ogromnym osłabieniem będzie brak Rifeta Kapicia, który pauzuje za uzbierane cztery żółte kartki.

– Miejmy nadzieję, że podczas najbliższego meczu sytuacja się odwróci. Miałem okazję oglądać ich dwa mecze w Antalyi i dało mi to pewien wgląd na nich. Zdaję sobie sprawę, że mamy do czynienia z trudnym przeciwnikiem, z 4 zwycięstwami, jednym remisem oraz 7 miejscem w tabeli. Przeciwnik będzie trudny do pokonania, stadion będzie pełny. To będzie dla nas pierwszy krok do wykonania w nowej rundzie Ekstraklasy – mówił na konferencji Carver.

Później do Gdańska zawita poznański Lech, który zimę spędził na pozycji lidera. Następnymi rywalami są kolejno: Zagłębie, Puszcza i Raków. Z żadnym z wyżej wymienionych zespołów Lechia jesienią nie wygrała.

Podsumowanie

Mimo nieudanej rundy jesiennej, można zapatrywać się pozytywnie na najbliższy czas przez pryzmat minionej przerwy zimowej. Zdaje się, że sytuacja w klubie ulega nieco poprawie. Wskazują na to chociażby sponsorzy, o których w ostatnim czasie głośno się mówi. Pierwsza z wymienianych firm, LV Bet została już oficjalnie potwierdzona. Nie jest to jednak jedyna nazwa krążąca w mediach. Martwi jedynie obowiązujący nadal zakaz transferowy nałożony przez PZPN. Warto obserwować, jak potoczą się losy drużyny, lecz niewykluczone, że zdołają wydostać się ze strefy spadkowej i następny sezon również spędzą na najwyższym szczeblu w kraju.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa