Ekstraklasa
Zadanie wykonane, czyli Legia zrobiła to, co powinna [KOMENTARZ ZE STADIONU]
-
-
Autor
Krzysztof Dąbrowski

Po dwóch dramatycznym spotkaniach Legia Warszawa w końcu wróciła na właściwe tory. Zespół z Warszawy pokonał na własnym stadionie Puszczę Niepołomice, która dzielnie walczy o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. Zawodnicy trenera Tomasza Tułacza mieli swoje okazje, ale trzeba powiedzieć otwarcie, że dość sporadycznie pojawiali się w okolicach pola karnego Vladana Kovacevicia. Gospodarze w pełni kontrolowali całe spotkanie, a swoje najlepsze zagrania prezentowali, gdy… trwał protest kibiców przeciwko osobom z zarządu Legii Warszawa. Przypadek? Jednak, czy na pewno wszystko poszło tak gładko, jakoby wskazywałby na to wynik? Czy w końcu napastnicy zaczęli strzelać? Kto był najbardziej „winny” na trybunach przy Łazienkowskiej? Zapraszam na tradycyjny „Komentarz ze stadionu”.
Kontrola, gole i komplet punktów
Naprawdę nie było innego scenariusza dla kibiców Legii Warszawa niż zwycięstwo nad Puszczą Niepołomice. Gdyby na tablicy wyników pojawił się jakikolwiek inny wynik niż korzystny dla zespołu Goncalo Feio, prawdopodobnie protest kibiców zacząłby się wraz z końcowym gwizdkiem sędziego Wojciecha Mycia. Jednak bojkot ograniczył się w tym dniu do 15 minut, a Legia wywiązała się ze swoich obowiązków. Od pierwszego gwizdka było widać znaczną różnicę klas pomiędzy zespołami. Goście starali się jak najlepiej zaprezentować na tle utytułowanego rywala, ale niestety nie zdołali długo utrzymać bezbramkowego remisu. Obijali dwukrotnie słupki. Kevin Komar wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności, ale już w 15. minucie musiał uznać wyższość Bartosza Kapustki. Kapitan Legii Warszawa po niewykorzystanej szansie Marca Guala pewnie pokonał Polaka i otworzył tego dnia wynik spotkania.
– Dobrze weszliśmy w mecz – mieliśmy dużo szans, z których mogliśmy strzelić gole. Mogliśmy wyglądać dużo spokojniej i zamknąć ten mecz wcześniej. Niestety, udało nam się zdobyć tylko dwie bramki, ale mieliśmy pełną kontrolę nad piłką przez dziewięćdziesiąt minut – w drugiej połowie też mieliśmy dobre sytuacje, z których mogły paść bramki. Dobrze, że zagraliśmy na zero z tyłu. Da to nam dużą pewność na następne mecze. Trzeba trzymać te formę i być jeszcze lepszą drużyną, grać jeszcze lepiej indywidualnie i robić po kroki do przodu. – powiedział po spotkaniu Wahan Biczachczjan.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1890848188526911928
Puszcza Niepołomice swoich szans szukała w szybkich kontratakach, lecz bardzo ciężko było im się utrzymać na połowie rywala. Stali dość nisko całym zespołem, a gdy już Legia weszła na połowę gości, zazwyczaj ich akcja kończyła się strzałem na bramkę gości. Mogli oni wykorzystać błąd w interwencji obronnej, którą zaliczył Ruben Vinagre, lecz Blagaić fatalnie przestrzelił będąc już pod bramką Kovacevicia. Dwadzieścia minut później swoją doskonałą formę pod bramką rywala w rundzie wiosennej potwierdził Steve Kapuadi. Francuz kapitalnie odnalazł się w zamieszaniu, w polu karnym gości, wziął „na plecy” obrońcę Puszczy, a na koniec wykończył akcję z półobrotu niczym rasowy snajper. Naprawdę widać, że stoper Legii Warszawa doskonale czuje się w sytuacjach strzeleckich, gdy tylko znajdzie się w polu karnym rywali. Może to jest właśnie ta słynna „dziewiątka”, na którą czeka Legia Warszawa…?
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1890852996444979369
***
– Dzisiaj strzeliliśmy bramkę – jak się nie mylę 74 albo 75. Mamy realną szansę dotrzeć do stu goli. Kiedy Legia strzeliła sto goli w sezonie? Nigdy jej się to nie zdarzyło. Oczywiście, chcę strzelać więcej, dzisiaj mogliśmy to zrobić. Tydzień temu przy xG 1,84 przegraliśmy spotkanie, mimo że rywal miał ten bilans znacznie mniejszy. Optowałbym jednak za tym, abyśmy zachowali więcej czystych kont. Ocenę Marca będziemy przedstawiać w drużynie i przed samym zawodnikiem. Miał momenty bardzo dobre, jeżeli chodzi o napędzanie naszych akcji. Wykonał wiele podań, które pozwoliły nam rozwinąć atak. Spełnił swoją rolę jeśli chodzi o pracę w obronie, o asekurację. Tego nikt mu nie odbierze. Poświęcił się dla drużyny. Sam Marc, ja, drużyna, kibice – wszyscy oczekujemy bramek. Nikt nie chce strzelić bardziej niż on. Dzisiaj miał sytuacje, aby strzelić gola, my musimy od niego tego wymagać. Jednocześnie musimy stwarzać mu sytuacje dalej. Nie chcemy udawać, że nie ma problemu skuteczności. Pozostaje nam dalej pracować. Przez cały tydzień rozmawialiśmy o stałych fragmentach. Puszcza jest bardzo mocna w tym aspekcie. Dzisiaj rywale w tym elemencie nie mogli nam wiele zrobić. To jest praca – drużyny, sztabu. Drużyny robią postępy rozumiejąc, co można zrobić lepiej i wykonując to. – powiedział na konferencji pomeczowej trener Goncalo Feio.
Kapuadi u Feio: pic.twitter.com/ugvB593ySX
— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) February 15, 2025
Protest na trybunach oraz dobra gra
„Nieznani Sprawcy”, czyli grupa odpowiedzialna za oprawy i doping na meczach Legii Warszawa, po meczu z Piastem Gliwice wydali oświadczenie, w którym po krótce dali do zrozumienia, że jeśli sytuacja w klubie nie ulegnie zmianie, to od nowego sezonu władze klubu nie zobaczą kibiców na trybunach. Małą próbkę mogliśmy obejrzeć podczas meczu z Puszczą Niepołomice. Legia Warszawa od pierwszej do 15. minuty spotkania grała bez udziału swoich najzagorzalszych fanów. Dodatkowo oberwało się nie tylko zarządowi klubu i członkom klubu – Mioduskiemu, Herze, Jurczakowi, Zielińskiemu, ale również szefowi skautingu – Radosławowi Mozyrko.
Dodatkowo po powrocie na trybuny „Żyleta” zarzuciła kilka przyśpiewek, które drwiły z kompetencji osób z komitetu transferowego. I naprawdę trzeba przyznać, że były to minuty, w których to klub z Warszawy zaprezentował się najlepiej w obecnej rundzie rewanżowej PKO Ekstraklasy. Gospodarze dość mocno zepchnęli gości do defensywy, a gdyby nie obramowanie bramki Komara to Legia mogłaby zamknąć sobotnie spotkaniu już po pierwszych 30 minutach gry.
„To są trybuny na miarę zarządu Legii”@watch_esa #Ekstraklasa #LEGPUN https://t.co/lW5GRURQCg pic.twitter.com/WfYUgv8n0s
— Krzysztof Dąbrowski (@KDabrowski_99) February 15, 2025
***
– To nie jest przypadek, że Legia awansowała z Puszczą po raz pierwszy w historii, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Dzisiaj to zwycięstwo powinno być bardziej okazałe. Zostawiliśmy na boisku wiele zdrowia, determinacji i dyscypliny, żeby wygrywać pojedynki. To wynika też ze stylu gry przeciwnika. Po jednym z takich starć Steve rozciął nos. Pierwsza diagnoza jest taka, że raczej nie ma tam złamania. Bardzo ciężko było jednak zatrzymać krwawienie, więc doszliśmy do wniosku, że przeprowadzimy zmianę. Mieliśmy na ławce Artura Jędrzejczyka, który jest dominujący w powietrzu i bardzo dobry w takich pojedynkach. Pasował do stylu gry prezentowanego przez przeciwnika. Artur dał bardzo dobrą zmianę. Myślę, że Steve będzie za tydzień do dyspozycji. – powiedział trener Legii Warszawa po meczu z Puszczą Niepołomice.
I kolejne okrzyki kibiców Legii:
– "Czy już ląduje? Napastnik czy już ląduje?"
– "Na kibicach zarabiacie, a transfery w dupie macie"
– "Tylko mistrzostwo, hej Legio tylko mistrzostwo"— Legionisci.com (@LegionisciCom) February 15, 2025
***
Bardzo dobrze zaprezentował się Maxi Oyedele. Po raz kolejny pokazał, że jeśli będzie zdrowy to może dać ogrom możliwości w środku pola Legii Warszawa. Reprezentant Polski bardzo dobrze doskakiwał agresywnie do rywala, zanotował kilka ważnych odbiorów, a w rozegraniu piłki zawsze dawał opcję do gry ze środkiem pola. Również warto pochwalić Pawła Wszołka, który był bardzo aktywny na prawej stronie boiska. Nieważne, czy grał jako prawy obrońca, czy jako prawy wahadłowy, był tak samo groźny i aktywny. Widać, że pomimo wieku nadal potrafi przez 90 minut biegać od jednego do drugiego pola karnego. Na plus warto wyróżnić również grę Janka Ziółkowskiego, który nie dał za wiele pograć Kosidisowi. Grek znany jest z tego, że potrafi z niczego wyczarować bramkę dla swojego zespołu. Jednak młodzieżowy reprezentant Polski udanie zneutralizował największe zagrożenie Puszczy Niepołomice. Moim zdaniem wykorzystał szansę i nieobecność kontuzjowanego Radovana Pankova.
https://twitter.com/ScoutingPolska/status/1890887433438294169
Z meczu z Puszczą poza punktami najbardziej cieszy mnie to, że zagrali Ziółkowski, Oyedele, Urbański i Olewinski czyli czterech ludzi z legijnej akademii. W sumie wystąpiło dziewięciu Polaków, to rzadkość.
— Marcin Szymczyk (@MarcinSzymczyk1) February 15, 2025
Brak skuteczności i „lądowanie napastnika”
Brak wcześniejszego wykończenia przy bramce Kapustki, brak trafienia przy zamieszaniu w drugiej połowie, brak gola przy sytuacji „sam na sam” z Komarem, brak dobrze wyprowadzonej kontry 4 na 1 – to tylko kilka „grzechów”, które popełnili Marc Gual wraz z Kacprem Chodyną. Zdecydowanie tych dwóch zawodników najgorzej zaprezentowało się na tle Puszczy Niepołomice. Hiszpan miał ogromne kłopoty ze skutecznością w polu karnym, a Polak nie tylko miał problem z wykończeniem, ale również z dokładnością zagrywanych podań. Jego zachowanie przy dwóch kontratakach woła o pomstę do nieba. Naprawdę łatwiejszej okazji były zawodnik Zagłębia Lubin nie będzie miał, aby się pokazać z dobrej strony. Strzelić prosto w bramkarza i nie zakończyć akcji bramką biegnąc od 25-30 metra z piłką w sytuacji „sam na sam”, mając do wyboru 3 opcje? No tak nie postępuje zawodnik na miarę Legii Warszawa. Na pewno nie zawodnik, który chciałby w niej zostać nieco dłużej niż obowiązywanie pierwszego kontraktu.
Dostało się też Gualowi. „Napastnik cienki, bo ma za krótkie spodenki” #LEGPUN pic.twitter.com/wicFueLBj9
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) February 15, 2025
***
Po raz kolejny potwierdziła się teza, że były zawodnik Jagielloni Białystok nie może grać samodzielnie w ataku. Uważam, że Gual jest świetnym piłkarzem, który będzie skupiał uwagę obrońców i robił miejsce docelowej „dziewiątce”. To idealny przykład fałszywego napastnika, który jednak wykończeniem nie grzeszy. W Jagielloni Białystok za partnera miał Jesusa Imaza. Hiszpan regularnie zdobywał bramki na Podlasiu. Teraz wcale nie jest inaczej, ponieważ jego partnerem jest Pululu, który również jak Marc Gual kiedyś – zdobywa bramkę za bramką. Nawet w meczu z Puszczą było doskonale widać, że Legionista lubi schodzić głęboko do środka boiska i zgrywać mocne piłki w boczne sektory na wchodzących skrzydłowych.
Chociaż dzięki takiemu ustawieniu, brakuje zawodnika, który atakowałby pole karne rywala. Dlatego tak ważnym elementem układanki Feio jest typowy napastnik. Jednak nie taki o charakterze Pekharta, który świetnie gra głową i nic w sumie innego nie ma do zaoferowania. Taki natomiast, który doskonale czuje się w grze kombinacyjnej oraz potrafi zachować zimną krew pod bramką przeciwnika. Czy Legia Warszawa zdąży ściągnąć takiego piłkarza? Tutaj mam ogromne wątpliwości. Czasu jest coraz mniej, a już punkty z Piastem i Koroną uciekły… Uciekają również jakościowi zawodnicy, którzy wybierają znacznie korzystniejsze oferty finansowo niż ta z Warszawy. Naprawdę ciężko jest uwierzyć w to, iż jakościowy napastnik w końcu „wyląduje” w składzie Goncalo Feio. Zwłaszcza, że Legia nie chce inwestować zbyt dużo pieniędzy…

Musisz zobaczyć