Jagiellonia w świetnym stylu przywitała się z publicznością przy ulicy Słonecznej. Gol już w 2. minucie, wysokie tempo gry i końcowy wynik dają świetny prognostyk w kontekście trwającego sezonu.
Kibice w Białymstoku czekali na ten mecz od ponad 2 miesięcy. Nie dziwi więc obecność aż 13 240 widzów na Stadionie Miejskim. Oczekiwania zostały spełnione w 200%. Druga minuta rozpaliła trybuny do czerwoności. Po przepychance na prawym skrzydle z udziałem Górskiego piłka po dośrodkowaniu trafiła do Rafała Grzyba, który mocnym strzałem słabszą nogą trafił do siatki Skaby. W 6. minucie blisko podwyższenia rezultatu był Maciej Górski, który niepotrzebnie próbował mijać bramkarza, a nieudolnie dobijał Frankowski.
10 minut później drużyna Ruchu zapomniała, że gra obecnie mecz, a piłkę na połowie przeciwnika przejął Konstantin Vassiljev, który lewą nogą perfekcyjnie dograł na głowę Górskiego. Nowy nabytek białostoczan zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie. Poza sytuacją Runje na boisku nie działo się zupełnie nic. Aż do końca pierwszej połowy, kiedy to Lipski dołączył się do hiszpańskiego stylu zapoczątkowanego przez Vassiljeva i strzelając krzyżaczkiem oszukał Gutiego i całą białostocką defensywę. Pierwsze 45 minut zakodowało kibicom w głowie wysokie tempo i dominację Żółto-Czerwonych. Pytanie tylko, czy to nie kwestia słabości „Niebieskich”?
[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”10988″ img_size=”full” onclick=”link_image”][/vc_column][/vc_row]
W drugiej połowie emocje zapoczątkowała akcja z 50. minuty. Po przerzucie Tomasika do piłki dopadł Frankowski, który wypatrzył w polu karnym Vassiljeva, a ten na wślizgu do zdobytej asysty dorzucił gola. To pierwsza asysta Frankowskiego w Jagiellonii od sezonu 14/15, co może zwiastować przełamanie często krytykowanego w Białymstoku skrzydłowego.
Okres od 57. do 60. minuty to dwa głupie błędy Ruchu i w konsekwencji dwie czerwone kartki, które wpadły na konto Niebieskich ze względu na zdobyte już wcześniej żółte. Najpierw bezmyślny atak Hanzela, który kopiąc Górskiego od tyłu wyleciał z boiska (to już druga czerwona kartka zdobyta na Górskim w dwóch pierwszych kolejkach), a w 60. minucie mniej brutalnym, ale o wiele bardziej bezmyślnym zagraniem popisał się Oleksy. Mecz Ekstraklasy w mgnieniu oka zamienił się w grę treningową z przewagą dwóch zawodników.
[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”10987″ img_size=”full” onclick=”link_image”][/vc_column][/vc_row]
W 78. minucie na boisku pojawił się Karol Świderski. Jest to o tyle warte odnotowania, że chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Vassiljeva zdobył bramkę głową. Był to pierwszy gol Karola w tym sezonie i 6. w Ekstraklasie. Do końca spotkania oglądaliśmy opisywaną przebieżkę. Z bardzo słabej strony pokazał się debiutujący w barwach Jagiellonii Dmytro Khomchenowsky, który w zasadzie przeszedł obok meczu, ale ogromny wpływ miało na to tempo narzucone przez drużynę w ostatnich 30 minutach.
[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”10989″ img_size=”full” onclick=”link_image”][/vc_column][/vc_row]
Co warto odnotować:
- Vassiljev to kocur ponad kocury i potwierdza to nie po raz pierwszy.
- Górski może nastukać jeszcze kilka goli.
- Frankowski zagrał w końcu tak jak na treningach.
Co powiedzieli po spotkaniu trenerzy (źródło jagiellonia.pl)
Michał Probierz: „Chcieliśmy zacząć tak, jak skończyliśmy w Warszawie i to nam się udało. Dobrze weszliśmy w mecz i wyglądało to tak, że mamy mecz pod pełną kontrolą, że nic nam się nie może złego stać, a tymczasem popełniliśmy prosty błąd i straciliśmy bramkę, nieco lekceważąc końcówkę pierwszej połowy.”
Waldemar Fornalik: „Każdy mecz dostarcza nam odpowiednich materiałów. Na pewno będziemy analizować i wprowadzać korekty w grze bo przegraliśmy wysoko, ale nawet broniąc się w osłabieniu pokazaliśmy, że jest to możliwe. Szkoda, że nie potrafiliśmy się tak bronić, kiedy graliśmy w jedenastu.”