Jagiellonia jest odbierana w naszej lidze jako nieprzewidywalny zespół. Czasami mocny, a niekiedy po prostu przeciętny. Ocena ta ostatnio jest uzależniona od… kalendarza. Gdy wiosna w danym sezonie przypadała na rok parzysty (tak jak w edycjach 2013/14 i 2015/16), wtedy ,,Jaga” stawała się średniakiem ligi, natomiast w czerwcu roku nieparzystego zespół trenera Probierza potrafił skończyć rozgrywki Ekstraklasy na czołowym miejscu w tabeli (sezon 2014/15). Co więc ma na to wpływ? Myślę, że źródła wspomnianych efektów trzeba poszukiwać w ruchach transferowych białostockiego klubu.
Prześledźmy w skrócie historię Jagiellonii trenera Probierza:
Michał Probierz zastępując Piotra Stokowca na stanowisku szkoleniowca ,,Jagi”, objął drużynę grającą seriami. Jeśli zwyciężała to kilka razy z rzędu, to samo działo się w przypadku porażek. Nowy trener dokończył z Jagiellonką sezon 2013/14 i stworzył podwaliny pod budowę zespołu, który w następnej edycji rozgrywek potrafił przeciwstawić się potentatom polskiej ligi. Drużyna Probierza w sezonie 2014/15 wzbudzała strach u przeciwników z Ekstraklasy, bo była bardzo groźna i trochę nieobliczalna. Niestety po roku najsilniejsze ogniwa białostockiej maszyny zostały sprzedane.
W sezonie 2015/16 osłabiona ,,Jaga” początkowo próbowała grać ze swoim charakterystycznym polotem nie bacząc na niesprzyjające okoliczności. Niestety po kilkunastu kolejkach Ekstraklasy przytrafiła się jej seria porażek. Zespół odczuwał skutki letnich ruchów transferowych klubu. Wprawdzie w miejsce sprzedanych zawodników sprowadzono zastępców, ale oni od razu nie mogli wejść do nowej drużyny i grać jak z nut. Na aklimatyzacje w zespole trzeba było trochę czasu, co potwierdzało się na boisku. Probierz zamiast walczyć o podium Ekstraklasy, musiał znowu poświecić jeden sezon na dotarcie się zespołu…
Trzy tygodnie temu wystartowała nowa edycja Ekstraklasy i historia zatoczyła koło. Po raz kolejny powróciła stara, dobra ,,banda Probierza”. Drużyna, która potrafi przeciwstawić się lub przejechać jak walec po najlepszych zespołach ligi, wykorzystując ich słabości. W przypadku Legii – większe zmęczenie wywołane meczami w europejskim pucharze i niezrozumienie jeszcze w pełni filozofii gry nowego trenera, natomiast u Lecha – niemoc zarówno w obronie jak i w ataku.
Co ważne ,,Jaga” tego lata zamknęła transferowy supermarket, przez co drużyna nie została rozprzedana. Początkowo myślałem, że będzie z tym różnie, choć mamy już koniec lipca, a z Białegostoku odszedł za gotówkę tylko Drągowski, który dostał zielone światło od szkoleniowca. Cieszy, że władze klubu przystały na prośbę Probierza, bo zaczynałem mu powoli współczuć. Od paru lat wykonywał syzyfową pracę. Gdy zbudował drużynę i był prawie na szczycie, sprzedano jego podstawowych zawodników i znowu musiał zaczynać składać zespół niemalże od nowa.
Tegoroczne zapewnienia władz ,,Jagi” dotyczące transakcji piłkarzy są przełomowe, choć decyzje podjęte w kolejnym letnim okienku transferowym mogą być jeszcze ważniejsze. Gdyby Jagiellonia zajęła czołowe miejsce w Ekstraklasie, to automatycznie następnego lata po kilku najlepszych zgłosiłaby się kolejka chętnych. Jeśli rządzący klubem nie wpadnie wtedy w ,,szał sprzedawania” (tak jak było w poprzednim roku) i nie osłabi ekstremalnie drużyny po ewentualnym sukcesie, to będzie można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że w Białymstoku nastały lepsze czasy.
Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.