
9 sierpnia kibiców Lechii ogarnął dość poważny szok. Michał Adamczewski, trener od przygotowania fizycznego, odszedł z klubu, po prostu zrezygnował. Zaczęły się oczywiście spekulacje. Sam byłem zaciekawiony powodów tej decyzji. W przeszłości mogliśmy być świadkami różnych dziwnych ruchów w Lechii, stąd wszystkie domniemania, podejrzenia. Okazało się jednak, że powód był prosty do przewidzenia. Adamczewski chciał pomóc przyjacielowi, Markowi Citce, w Wiśle Kraków, a gdy zmienił się właściciel to dosłownie pocałował klamkę.
Po zmianach zaczęły się czystki. Wiadomym jest, że Wisła będzie cięła koszty i nowy zarząd będzie chciał działać po swojemu. Dziś nawet informowano, że Michał Adamczewski drugi dzień z rzędu nie został wpuszczony na teren ośrodka treningowego w Myślenicach. W zarządzaniu krakowską Wisłą ostatnio niewiele rzeczy wydaje się logicznych i normalnych. Wiele oświadczeń, wiele pomówień, wiele zmian, mało logiki.
A w Lechii… No cóż, zmieniano już trenerów od przygotowania fizycznego w ostatnich latach, praktycznie co rundę. Przyszedł nikomu nieznany Quim Machado jako trener główny. Poprowadził zespół w kilku spotkaniach i go zwolniono, a wcześniej on sam zwolnił w trakcie sezonu wieloletniego trenera od przygotowania motorycznego Marka Szutowicza. Zimą wzięto dwóch trenerów z Hoffenheim, którzy pomogli Jerzemu Brzęczkowi wyciągnąć Lechię z dołka, ale 1 lipca skończył się kontrakt i znów przyszedł człowiek z łapanki, tak to trzeba nazwać. W następnym sezonie głową za to przypłacił Brzęczek, potem von Heesen (choć on miał też inne wady, które „pomogły” mu odejść z Lechii). W zimę znów ratowano Lechię. Przyszedł zgrany, nastawiony na zwycięstwa duet – Piotr Nowak i Michał Adamczewski.
Dlaczego piszę nastawiony na zwycięstwa? Bo są trenerzy, którzy żyją swoją pracą, to ich pasja, widać to na każdym kroku. Piotr Nowak przed wyjściem na boisko nie musi dużo mówić, on po prostu przytula każdego piłkarza z osobna, a Michał Adamczewski daje mocną grabę przy wyjściu z szatni. Ja to nazywam zaszczepieniem mentalności. Bo to, że nogi idą i jest koncentracja to jedno, lecz punkt mentalny jest równie ważny. Wierzą w ciebie kibice, wierzą w ciebie trenerzy. Nie pozostaje nic innego, abyś uwierzył w siebie sam.
Można mówić, że Michał Adamczewski zachował się nieprofesjonalnie. Kto przecież opuszcza klub w trakcie sezonu? No, ale czasami podejmuje się po prostu pochopne, nietrafione decyzje. Piszę ten tekst z kilku powodów. Po pierwsze taki sztab, nieuznający półśrodków, ale jednocześnie podchodzący z wiarą do swojej pracy jest fundamentem do osiągania sukcesów. Nie osiąga się sukcesów, jeśli nie żyje się swoją pracą, swoimi obowiązkami. Po drugie jest mi po prostu żal Michała Adamczewskiego. Pewnie cieszyłby się z każdej pracy, a dziś wygląda na to, że jest uziemiony. Nie ma nic gorszego dla ambitnego człowieka, dla którego praca wynika z zamiłowania. Po ostatnie, jeśli nawet piłkarze Lechii nie wyglądają obecnie dobrze pod względem motoryki, to faktem jest, że Adamczewski z Nowakiem odmienili na wiosnę cały zespół. Złapali też jakąś wieź z zawodnikami, więc jeden spory test wraz z piłkarzami zdali.
Nie chcę oceniać oczywiście obecnego trenera Piotra Kowalczyka. Zapewne stara się on wykonywać swoją pracę w jak najlepszy sposób. Mam wrażenie po prostu, że nie do końca w zespole widać teraz ten żar w oczach piłkarzy. A może to tylko zmęczenie po ciężkim meczu pucharowym z Piastem? Stąd też zastanawiam się, czy zarząd Lechii nie powinien dać jeszcze jednej szansy Michałowi Adamczewskiemu. Przecież w Lechii ma jeszcze wiele do udowodnienia, a jak sam twierdzi wrócić mógłby choćby dziś.
Autor zdjęcia: Beceen (@Beceen1)
