Aż 6 lat Jagiellonia czekała na ligowe zwycięstwo przy ul. Kałuży. Teren ten dla Jagiellonii do tej pory obfitował w porażki, remisy i piękne gole. Żółto-czerwoni tej jesieni powiększyli dotychczasowy dorobek wygranych aż trzykrotnie. Po raz drugi w Pucharowym meczu jeszcze w lipcu, a teraz zaaplikowali rywalowi aż trzy gole. Tyle bramek Cracovia straciła ostatnio u siebie pod koniec roku 2015 i tylko dwa razy w sezonie 2014/2015, co pokazuje jak niesamowicie ciężkim terenem jest dla ekstraklasowych zespołów ten stadion.
Zespół Michała Probierza w niedzielnym spotkaniu zagrał po prostu w swoim własnym, wypracowanym stylu. Przygotowanie fizyczne, wyczekanie rywala, kontrataki i stałe fragmenty gry – mimo, że często chaotyczne – spędzają sen z powiek każdego z 15 pozostałych szkoleniowców.
Obserwując ruchy Jagiellonii na rynku transferowym (poza niepotrzebnymi wyprzedażami), warto zwrócić uwagę na chłodną głowę, konsekwencję i cierpliwość. Te trzy cechy pozwalają włodarzom z Białegostoku małym wysiłkiem robić wyniki zdecydowanie przekraczające potencjał finansowy drużyny z Podlasia. Ktoś zaraz powie: No dobra, ale to co z pieniędzmi wywalonymi w błoto na Alvarinho lub Grzelczaka!? I ma rację, ale procent zawodników, którzy pod okiem Probierza rozwinęli się do poziomu obserwowanego dzisiaj zdecydowanie przeważa wszelkie niewypały.
Od początku sezonu 2016/17 wstrzymywałem się z ocenianiem gry na podstawie 2-3 meczów. Teraz widzieliśmy ich już kilkanaście. Mamy listopad, a w tym okresie drużyny wrzucają już raczej piąty bieg przed zimowym zgrupowaniem. Nie da się więc stwierdzić, że Jagiellonia nagle opadnie z sił i wszyscy zawodnicy stracą swoje największe atuty, którymi bez wątpienia są przygotowanie fizyczne i zaangażowanie. Najlepsza ofensywa i defensywa w lidze, najlepszy zawodnik (32-latek z Estonii, co nadal pokazuje niestety w jak głębokiej dupie jest nasza liga). Rzućcie okiem na kadrę i budżet Lechii. Dwa zespoły prezentują zbliżony poziom, a jest między nimi mimo wszystko ogromna przepaść.
W temacie fenomenu Vassiljeva napisano już wystarczająco dużo. Estończyk stał się bohaterem wielu wywiadów, memów i niepodzielnie rządząc w Ekstraklasie jedną ręką trzyma się statuetki piłkarza roku. Obiektywnie brakuje mu może z pięć kolejnych niesamowitych spotkań, 10 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej i miejsca na podium.
W temacie tzw. „dziesiątki” pojawiły się też jednak ewidentne cienie. Spadek formy zaliczył Przemek Mystkowski, a Damian Szymański ma tak samo ogromny potencjał jak i przekonanie o tym, że bardzo dużo brakuje mu do przejęcia inicjatywy. Vassiljev w mniej lub bardziej bliskim czasie odejdzie. Zwyczajnie skończy karierę lub złapie ostatni lukratywny kontrakt w karierze. To jest niemal pewne. Od dawien dawna w polskiej lidze nie było dziesiątki z takim stylem i takimi wynikami. Dani Quintana w żadnym momencie nie był w stanie wykręcić takich liczb jak leciwy już Estończyk. To – niestety dla kibiców Jagi – niemalże gwarantuje transfer na zachód. Włodarze klubu z Białegostoku muszą obowiązkowo zacząć rozglądać się za wartościowym następcą. Piłkarz nawet trochę słabszy, który zastąpi Kostię może w szybki sposób zburzyć to co Probierz buduje już od dłuższego czasu.
Co najbardziej kuleje? Brak prawego obrońcy z prawdziwego zdarzenia. Łukasz Burliga wydaje się być w najsłabszej formie w całej karierze, a Rafał Grzyb mając swoje lata nie jest i nie będzie już w stanie skutecznie wygrywać pojedynki biegowe z 10 lat młodszymi od siebie skrzydłowymi, dodatkowo grając na swojej nienominalnej pozycji.
Drugi rozgrywający z prawdziwego zdarzenia i prawy obrońca to pozycje, o które Jagiellonia powinna się zatroszczyć w zimowym okienku transferowym. Obiektywnie warto byłoby też zastanowić się nad przesunięciem do drugiej linii Gutiego, który techniką zagina połowę obecnej kadry żółto-czerwonych i zainwestowaniem w podobnej wartości stopera. To dałoby Jadze dodatkową jakość piłkarską i multum dodatkowych wariantów rozegrania, ale to chyba widzi każdy. Jedno jest pewne. Za tydzień przy Słonecznej Jagiellonia z Piastem Gliwice tanio skóry nie sprzeda. Nawet, jeśli nie pójdzie tym razem piłkarsko to zobaczymy zespół wybiegany i waleczny, a o taką Jagę kibice walczyli!
fot. Grzegorz Chuczun