Jagiellonia Białystok
Derby Polski? Jagiellonia – Legia | zapowiedź kibica Jagiellonii
Autor
Maciej Rogowski
Jeżeli po przeczytaniu tytułu, ktoś już dojdzie do pierwszego akapitu to zapewne na jego twarzy pojawi się oburzenie. Zepnie się Poznań, zepnie się całe Pomorze i zepnie się Śląsk. Dlaczego właśnie starcie Jagiellonii i Legii to dla mnie „Derby Polski”?
Ten mecz to potyczka Polski A i Polski B. Starcie wszelkich stereotypowych zachowań, postaw, myśli i wyobrażeń na temat typowego mieszkańca Białegostoku i Warszawy. Starcie, które mimo krótkiej historii, bardzo mocno ugrzęzło w świadomości przeciętnego polskiego kibica. O wiele większą wartość ma moim zdaniem mecz, który ekscytuje od kilku lat ze względu na swoją intensywność, niż taki, który jest, bo jest, a zespoły w nim grające w Ekstraklasie grają od zawsze.
Dwa starcia były dotychczas przez dziennikarzy rozpatrywane jako starcia na miarę polskiego „El Clasico”. W ostatnich latach na prowadzenie wyszedł mecz Legii Warszawa z Lechem Poznań, a za czasów Bogusława Cupiała była to potyczka Legii z Wisłą Kraków. Pierwsze podkręcają piłkarską Polskę pod względem piłkarskim. Praktycznie co roku oba kluby walczą o mistrzostwo i Puchar. Drugie kilka lat temu znaczyły dokładnie to samo, ale wiemy też doskonale, gdzie możemy obecnie oglądać Wisłę.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=_yJThs9Kft4″ align=”center”]
Walka Dawida z Goliatem
Co do historii, to ze strony białostockich kibiców starcia z Legią zawsze były wyczekiwaniem na wyrok. „Wojskowi” co roku są, byli i będą głównym kandydatem do mistrzostwa, a Jagiellonia od awansu w 2007 traktowana była raczej jako kopciuszek mogący utrzeć nosa tym największym. Każda strzelona bramka czy urwany punkt dawał choćby pod kątem piłkarskim niesamowitą radość białostoczanom. Takie zwycięstwa jak te przypieczętowane kilka lat temu golem Jareckiego w niedalekim akompaniamencie śniegu, czy wycieczki Grosickiego w pole karne legionistów są symbolem walki Dawida z Goliatem.
W latach 2007-2013 Jagiellonia dzielnie broniła się przed rolą outsidera, wyrywała punkty i tak podgrzewała atmosferę konfliktu, który swoją genezę ma podobno jeszcze w finale Pucharu Polski z roku 89′. Zdecydowane zwycięstwo Legii odbiło wyraźnie piętno na piłkarzach oddalonego o około 200 km wojewódzkiego miasta. Kolejny kamień milowy w historii starć to półfinał Pucharu Polski z 2004 roku. Mecz przerwany z powodu zamieszek na trybunach i zakończony walkowerem na niekorzyść Jagiellonii. Czy kibice nie udźwignęli widowiska, na które czekali tyle lat? Czy żółto-czerwoni byli wtedy w stanie ugrać odrobinkę więcej? Tego nie dowiemy się już nigdy.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=UC4HzKm7psw” align=”center”]
S-8 jako łącznik
Wspomniałem na samym początku o uzasadnieniu dla mianowania opisywanego starcia jako „Derby Polski”. Zapytacie się dlaczego? Każdy wskaże w kilka sekund największe stereotypy na temat warszawiaków i białostoczan. Pierwsi sami tytułują się „Waszą Stolicą”, autonomicznym „Mistrzem Polski” i traktują sąsiadów z Białegostoku z góry, często tytułując ich „Białorusinami”. Zapominają jednak o swoim często wschodnim czy radomskim pochodzeniu i tego jak mało rodowitych warszawiaków zamieszkuje obecnie Warszawę.
Na drugim biegunie kibice Jagiellonii wytykający kibicom Legii wszelkie nadmienione cechy zapominający często o tym, że z dystansu ich postawa zahaczać może o zazdrość, choćby w kontekście sytuacji ekonomicznej, sukcesów sportowych, nie wspominając już o fakcie, że wielu kibiców przymusowo „emigruje” drogą ekspresową S-8 bliżej Wisły, zostawiając w stolicy hektolitry potu. O tego typu animozjach można byłoby napisać książkę. Myślę, że w końcu ktoś to zrobi, ale sami widzicie jak stereotypy i obustronna hipokryzja mocno napędzają sportową rywalizację. Ta polaryzacja statusów i postaw społecznych sprawia, że pojedynek piłkarski nabiera zupełnie innego wymiaru.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=hdWdwrIl12s” align=”center”]
Szklaneczka szkockiej Probierza
Do maja 2015 roku i pamiętnego wieczoru przy Łazienkowskiej wracać będziemy chyba całe życie. Emocje po końcowym gwizdku i temperatura na granicy trybun i murawy sięgały zenitu. Nie wiem jak piłkarze i reszta kibiców, ale ze mnie tamten wieczór zszedł po tygodniu, a po powrocie do domu nie mogłem zmrużyć oka. Powtórki, analizy, napinki i przede wszystkim memy z Jakubem Koseckim i butelce szkockiego trunku trafiły do kanonu polskiej piłki. Jesteście w stanie przywołać jakiekolwiek inne ekstraklasowe spotkanie, które miało w sobie tak dużo charakterystycznych czy „memicznych” elementów? Skoro małe spięcie związane z kopnięciem przez Tarasovsa sprawiło, że prawie doszło do pięściarskiego pojedynku pomiędzy Popkhadze i Hadajem, a warszawscy kibice byli w okolicach trybuny Silver bardziej skorzy do bitki z piłkarzami niż zwykle, to do czego mogłoby dojść gdyby granica kontrowersji została przesunięta ciut dalej?
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=K2I9GWwxyfY” align=”center”]
Warto też wspomnieć o trzech kluczowych dla obecnej reprezentacji Polski piłkarzy, którzy przewinęli się przez oba kluby. Pierwszy to Kamil Grosicki, który rozkwitał w Legii, kolejnym przystankiem na jego mapie miał być zachód, ale tam delikatnie rzec ujmując – się zapodział, a Jagiellonia stała się dla niego remedium nie tylko piłkarskim, ale też zdrowotno-uzależnieniowym. W tej sytuacji mieliśmy zagraniczny bufor, więc do znacznych kontrowersji nie doszło.
Drugi z piłkarzy to Igor Lewczuk, który pomiędzy Jagiellonią a Legią przetoczył się jeszcze przez kilka polskich klubów. Dla fanatycznych kibiców Jagi sytuacja nie do pomyślenia. Chłopak z białostockich blokowisk w szczytowej formie został nawet tymczasowym kapitanem „Wojskowych” w euroopejskich pucharach, a świetna gra zaowocowała transferem do Bordeaux.
Ostatni ze „skandalistów” to Michał Pazdan. Piłkarz od niedawna w Polsce kultowy. Latem 2014/15 w hotelu „Atlanta” pod Jeżewem doszło do najgorętszej transakcji na linii Białystok-Warszawa. Będący w ponadprzeciętnym gazie, świeżo upieczony reprezentant przeszedł do stołecznego klubu w atmosferze bluzgów i burzy w środowisku kibicowskim Jagiellonii. Moment w którym odszedł i późniejsze losy klubu z Białegostoku dodatkowo przegotowały całą sytuację. Dzisiejszy mecz Michała Pazdana będzie pierwszym w stolicy Podlasia od pamiętnego transferu.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=DRnjBeuPi_M” align=”center”]
Co przyniosą dzisiejsze „Derby Polski”?
Na boisku pewnie zobaczymy zdeterminowaną Legię goniącą czołówkę, osłabioną brakiem najlepszego strzelca. Z przodu duet Guti-Runje będzie straszył zapewne Kucharczyk albo Prijović, a bocznych obrońców Jagi będą czekały niesamowicie ciężkie pojedynki z Guilherme i Radovicem. Na trybunach będzie blisko kompletu, a kibice Jagi czekali na żywy kontakt z Legią od sierpnia 2015 roku. Emocje sięgną zenitu i to nawet jeśli piłkarze nie staną na wysokości zadania. Siadamy wygodnie w fotelach i zapinamy pasy!
A jeśli chcecie ten mecz uwzględnić w waszych kuponach i oskubać bukmachera, to za dosyć ciekawe uważamy dwa zdarzenia. #typujESIE
Typ: Over 1.5 bramek w meczu. Kurs: 1,24
Typ: Over 3.5 żółtych kartek w meczu. Kurs: 1,30